Rozdział |22|

13 3 0
                                    

Nie mogłam tego wszystkiego tak zostawić. 

Starałam się zadzwonić do niego , ale nie odbierał on ode mnie. Nie chciałam go przeprosić bo nie uważam, że mam za co. Chciałam się jedynie upewnić, że z nim wszystko w porządku. Nie dałabym rady spać w nocy nie wiedząc czy wszystko z nim dobrze.

Do Kol

" Kol proszę daj znać czy wszystko z Tobą w porządku. Martwię się."

Jednak cisza, nie odpisał ani słowa? Co jeśli serio miał wypadek? Normalnie w to wszystko nie wierze. Dobra Alison przestań panikować. Gdybym chociaż miała jego adres, ale oczywiście nigdy nie obchodziło mnie to za bardzo więc po co mi było się dowiadywać . No dosłownie aż jest mi teraz żal samej siebie, że jestem taka głupia i nie dowiedziałam się tego już dawno temu. 

Wiem! Vanessa!

-Alison, wszystko w porządku? - zapytała kobieta przez telefon

-Nie wiem. Mogłabyś mi powiedzieć gdzie mój brat i Kol mieszkają ?

-Po co Ci nagle znać ich adres?- zapytała podejrzliwie. 

-Wyjaśnię Ci później. Ogólnie pokłóciłam się z Kolem i się martwię o niego bo pojechał do domu trochę taki wkurzony a sama już chyba wiesz jaki on jest. - Kobieta lekko się zaśmiała. Serio co ją tak nagle bawi? Jakoś mi do śmiechu to nie jest. Nie rozumiem czasem ludzi, serio. 

-Bawi mnie to, że nie wiedziałaś jak blisko oni mieszkają Ciebie.- Blisko? 

-Jak blisko?

- Kilka domów dalej. Serio nigdy nie zauważyłaś tego?

-Nie obchodził mnie nigdy Wilson, więc nie zastanawiałam się nigdy nad tym gdzie on mieszka. Jaki to numer?- zapytałam chcąc już zakładać swoje buty i iść tam sprawdzić co z nim. Nie wiedziałam co zrobię dalej bo przecież Kevin pewnie jest w środku i co powiem ? Że taka ze mnie słodka i kochana siostrzyczka, że poszłam się przywitać? Nie nie mogę tam iść i udawać czegoś takiego. Będzie wiedział , że to wszystko to jedna wielka ściema. 

-Pięćdziesiąt - Ona chyba sobie żartuje. To serio pięć domów ode mnie. Dlatego zabierają mnie ciągle do szkoły bo przecież mają po drodze. Więc jednak nie robią tego bo im zależy na mnie czy coś. Na stówę moja mama im kazała i wiedząc jak blisko są to muszą to robić. Jedna, mała cząstka mnie trochę się zawiodła bo serio wydawało mi się, że może jednak coś dla nich znaczę. Kevin to ponoć tak, ale no Kol. Wiem jak jest między nami, co mówiłam do niego wcześniej i tak dalej i byłam wredna i się nie lubimy. Jednak gdybym wiedziała, że robi on coś dla mnie dobrego to bym pewnie całkiem zmieniła swoje odczucia do niego. Dlaczego ten facet wciąż musi mi mieszać w głowie? Serio ja tego już nie czaję. Nigdy jeszcze nie miałam takiego mętliku w głowie. No może przez mojego byłego o którym dawno się już nie mówi. To był zły człowiek i zdaję sobie sprawę z tego gdyby Kevin, Dean a nawet i Kol się o nim kiedyś dowiedzieli to byłoby nie dość, że po mnie to i po nim. To nie był dobry człowiek. 

po rozłączeniu się z dziewczyną założyłam szybko swoje buty na nogi i mogłam wyjść z domu. Szłam dosłownie przez ułamek sekundy i mogłam dostrzec dom o którym mówiła wcześniej kobieta przez telefon. I na wielkie szczęście dostrzegłam na podjeździe samochód Kola. Kamień spadł mi z serca. Już wiedziałam, że wszystko w porządku i mogłam iść do domu. No dziwne by było gdyby miał wypadek dosłownie będąc dwie sekundy od domu. Jednak musiałam się przekonać na własne oczy. 

Zaczęłam już się zawracać do domu jednak na wielkie nie szczęście Kevin zaczął iść w moją stronę. Cholera i co teraz?

-Siostra! Widzę, że już wiesz gdzie mieszkam. 

Przyjaciel mojego brata |Tom 1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz