Rozdział 19

37 3 2
                                    


Trina lawirowała między łóżkami w prowizorycznym szpitalu polowym. Dziękowała za ochronną maskę, którą zabrali ze sobą, bo tych brakowało w Polsce. Ludzie umierali w cierpieniach, a oni leczyli ich metodą prób i błędów. Była tu dopiero drugi dzień, a jej twarz zastygła w geście przerażenia. Odnalezienie siostry zdawało się być niemożliwe. Wszyscy jej szukali, jednak Wiktoria była nieuchwytna, jak dym spowijający miasto. Nie było czasu na chowanie zmarłych. Ciała palono, a gryzące opary unosiły się w powietrzu szczypiąc przełyk. Trina przytknęła dłoń w rękawiczce do czoła i odsunęła z niego opadający kosmyk włosów. Podszedł do niej jeden ze znajomych.
– Wszystko okej, Trina?
Wymownie rozejrzała się po pomieszczeniu.
– Nie nazwałabym tego „okej" Clark – westchnęła. – Jestem przerażona. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. – dodała.
– Aż dziw bierze, że jest za to odpowiedzialna jedna osoba – mruknął.
– To znaczy kto?
– Jakaś Wiktoria Kruk.
Trina zamarła. Jej siostra miałaby być za to odpowiedzialna? Nic z tego nie rozumiała.
– Dlaczego? – zapytała.
– Podobno to jej szuka ten niemiecki generał i chodzą słuchy, że to on jest odpowiedzialny za tego wirusa – szepnął konspiracyjnie do jej ucha, a Trinie krew zamarła w żyłach. Wszystko wskazywało na to, że jej rodzina skrywała więcej tajemnic, niż jej się początkowo wydawało.
– Ludzie! Chodźcie! Nadają komunikat! – do namiotu wbiegł jeden z ich współpracowników.
Młody lekarz, któremu maska zwisała na jednym uchu rozglądał się po wszystkich rozbieganym wzrokiem. Walczyli z chorobą dopiero od dwóch dni, a już czuli się przegrani. Trina chwyciła Clarka za przegub dłoni i pociągnęła w stronę wyjścia. Miała nadzieję, że usłyszy coś o siostrze. Niestety w wygłaszanym przez generała orędziu niczego się nie dowiedziała poza tym, że jeżeli Wiktoria Kruk nie podda się kraj czeka zagłada. Jęknęła z rozpaczy i spojrzała na zegarek.
– Muszę odpocząć, nie spałam od dwóch dni – powiedziała do towarzysza, a on skinął głową.
– Jasne, uważaj na siebie.
Trina jednak nie zamierzała spać. Weszła do budynku szpitala, w której mieli urządzoną prowizoryczną noclegownię i przebrała się z fartucha w bardziej nieoficjalny strój. Nałożyła kaptur na głowę i wyszła na ulicę. Kompletnie nie znała miasta, ale krążyła po ulicach oglądając ludzkie cierpienie. Łudziła się, że uda jej się spotkać siostrę, chociaż wiedziała, że ona się ukrywa. Nie rozumiała nic z plotek, które słyszała od różnych ludzi. Spuściła głowę i szła przed siebie, aż zapadł zmierzch, a ona przystanęła na placu zamkowym i spojrzała w dal, gdzie po drugiej stronie rzeki majaczył niepodświetlony moloch stadionu. Westchnęła i zawróciła. Nie rozglądała się na boki. W pewnej chwili zderzyła się z biegnącą postacią. Odskoczyła i przeprosiła, ale ta nawet się nie obróciła. Trina widziała ciemne włosy wystające spod kaptura i powiewające w czasie biegu, gdy postać oddalała się od niej. Poszła w głąb alejek i zobaczyła, że zza szybą jednego z pubów pali się światło. Pchnęła drzwi i weszła do środka. W barze nie było prawie nikogo, ale barman polewał dwóm mężczyznom. Nie ściągając kaptura z głowy usiadła przy końcu kontuaru i poprosiła o kieliszek tequili. Spojrzała na mały ekran telewizora zawieszony na barze, który nadawał wieczorne propagandowe wiadomości. Kątem oka spojrzała na siedzących mężczyzn. Jeden z nich był niezwykle przystojny, z jasnymi włosami i ciemnym spojrzeniem przypominał filmowego aktora, jednak to ten drugi ściągnął uwagę Triny. Rudowłosy z blizną rozciągającą się wzdłuż całego policzka wyglądał na luzaka i drobnego bandytę, jednak Trina zauważyła, że jego postawa jest napięta. Udawał, że jest pogrążony w rozmowie, w rzeczywistości czujnie badał spojrzeniem otoczenie. Wreszcie ich spojrzenia skrzyżowały się, a speszona Trina spojrzała na telewizor, nie mogą pozbyć się palącego uczucia, że brązowe oczy rudowłosego mężczyzny przewiercają ją na wskroś. Prawie się wzdrygnęła, gdy transmisję w telewizji przerwała twarz generała, którą zdążyła poznać, aż za dobrze.
Drodzy Państwo! Chciałbym poinformować, że wasze cierpienia dobiegną końca. Uciekinierka i sprawczyni waszego cierpienia oddała się dzisiaj w nasze ręce! – zakomunikował donośnym głosem, a Trina zamarła, gdy zobaczyła znajomą sylwetkę kobiety, z którą zderzyła się na placu bankowym. Nie kontrolując swojego zachowania poderwała się z miejsca, potrącając stołek barowy, który z hukiem uderzył o podłogę. – Wiktoria Kruk odpokutuje za wasze cierpienie!
Transmisja zaczęła się tak szybko, jak się zaczęła. Ostatnim, co zobaczyła Trina była twarz jej siostry, która dumnie zadzierała podbródek patrząc w kamerę. Nie mogła uwierzyć, że miała ją na wyciągnięcie ręki i nie poznała jej. Odrzuciła z głowy kaptur, a tuż przed nią wyrosła sylwetka rudego, który chwycił ją za ramię i przyciągnął blisko swojej twarzy, którą wykrzywiła wściekłość.
– Kim ty kurwa jesteś? – wysyczał po polsku, ale Trina nic z tego nie rozumiała.
Z przestrachem pokręciła głową, a łzy napłynęły jej do oczu.
– Nie rozumiem – odpowiedziała po angielsku próbując się wyrwać.
– Pytałem, kim jesteś? – powtórzył pytanie dostosowując się językowo do niej.
– Jestem lekarzem, pomagam chorym... – przełknęła ślinię i zadarła podbródek. Nie wiedziała, kim jest ten mężczyzna, ale odwagi dodała jej obraz siostry.
Antek wykrzywił usta w szyderczym uśmiechu. Wiadomość o Wiktorii wstrząsnęła nim. Kiedy opuszczał bunkier był pewien, że wszyscy są bezpieczni. Spojrzał w bok, ale informator znikł. Gdyby Wika nie była tak porywacza udałoby im się uratować Nikodema, a oddając się w ręce Dresslera podpisała na siebie wyrok śmierci. Zauważył stojąca przed nim kobietę wcześniej i w pierwszej chwili myślał, że to Wiktoria jednak różniły je drobne szczegóły. Kobieta stojąca przed nim była przede wszystkim młodsza.
– Lekarzem? – prychnął. – Cóż cię tak wstrząsnęło w informacjach generała? – zapytał podejrzliwie.
Dziewczyna nie mówiła po polsku, a Antek nie ufał nikomu, kto nie władał ich ojczystym językiem, nawet jeżeli przypominał Wiktorię Kruk.
– To nie jest twój interes. Puść mnie – odpowiedziała hardo, na co znów dostrzegła krzywy uśmieszek i rozciągającą się wraz z nim bliznę na policzku.
– Obawiam się, że łudząco przypominasz mi kogoś – uniósł brew. – Wyjdziemy teraz, a ty nie będziesz się szarpać, rozumiesz? – powiedział ostrzegawczo, a coś w jego oczach sprawiło, że Trina wyszła za nim z lokalu.
– Kim ty jesteś? – zaatakowała go, gdy drzwi za nimi zamknęły się i owiało ich parne powietrze.
– To nie ty tu zadajesz pytania. Skąd pochodzisz? Masz dziwny akcent. Dlaczego tak gwałtownie zareagowałaś na informację o Wiktorii?
– Znasz ją?
– Może... – uniósł brew i łypnął na nią groźnie. – Odpowiedz na moje pytania i to szybko. Zaraz na ulice wyjdą patrole.
– Przyjechałam ze Szwecji, a Wiktoria... Ona jest...
– Twoją siostrą. Nie wiedziała o tym?
– O czym? Kto? Skąd wiesz, że jest moją siostrą? – Trina była zdezorientowana. Cofnęła się o krok i oparła o ścianę kamienicy.
– Domyśliłem się, jesteście podobne, macie takie same oczy, to raz, a dwa Wiktoria nie wie o tobie, dlaczego?
– A ja nie wiedział o niej do przedwczoraj... – wstrzymała się z dalszą częścią historii. Chciała wiedzieć z kim ma do czynienia. – A ty? Odpowiesz mi kim jesteś i skąd znasz moją siostrę?
– Pracuję z twoją siostrą. To znaczy współpracowałem dopóki nie oddała się w ręce Dresslera, tym samym podpisując na siebie wyrok śmierci...
Trina wstrzymała oddech.
– Myślisz, że oni ją zabiją?
– Tak, zaraz po tym jak odbudują im technologię...
– To znaczy? Nie rozumiem...
Antek rozejrzał się na boki.
– Posłuchaj tu nie jest bezpiecznie. Znam miejsce w którym będziemy mogli porozmawiać w spokoju, pytanie czy pójdziesz ze mną?
– Pójdę... – odpowiedziała pewnie.
Nie miała nic do stracenia, poza własnym życiem. Mógł ją zabić wirus, albo on. Gdyby miała wybierać wolałaby zginąć z ręki rudzielca.
– Mam na imię...
– Żadnych imion. – Przerwał jej. – Nie teraz. Chodź... – skierował się w przeciwną stronę niż ta z której tu przyszła, a ona zdecydowanym krokiem podążyła za nim. Nie wiedząc co czeka ją na końcu drogi podążyła za obcym mężczyzną, który w jednej chwili wydał jej się niewiarygodnie bliski.

VictrollaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz