Rozdział 15

21 3 6
                                    

Gdy Wiktoria weszła do wspólnej sali poczuła jak spojrzenia wszystkich zwracają się w jej kierunku. Przyprowadziła do schronu zdrajcę. Tak myśleli i nie dziwiła się im. Martwili się o swoje bezpieczeństwo. W rogu pokoju dostrzegła Izę siedzącą z Mikołajem i Antkiem. Rudowłosy mężczyzna zabawiał jej syna, który przytulał się do kolan jego przyjaciółki. Namiastka spokoju. Mały nawet nie ma pojęcia, że jego ojciec nie żyje. Wiktoria westchnęła. Nigdy nie uważała się za dobrą matkę. Jej macierzyństwo nastąpiło za szybko i chociaż kochała swojego syna najmocniej na świecie cały czas miała wrażenie, że nie potrafi się nim należycie zająć. Studia, praca nad Victrollą, sympozja, ciągłe wyjazdy. Ciężko było to pogodzić. Powoli podeszła do przyjaciółki.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytała z wyrzutem. Miała jej za złe, że nie przyznała się o ciąży, tylko pierwsze powiedziała Antkowi.
– Co ci miałam powiedzieć Wiki?
– Mamusiu... – zagadnął Mikołaj wstając z ziemi i przytulając ją w pasie. Odwzajemniła uścisk i nachyliła się, by pocałować go we włosy.
– Cześć Miki, jak ci minął dzień? – zdała sobie sprawę jak idiotycznie zabrzmiało to pytanie. Spojrzała na Antka, który patrzył na nią z drwiącym uśmieszkiem. Była pewna, że gdyby małego nie było to zapytałby jej „serio, kurwa?".
– Fajnie mamo, ale chciałbym już wyjść na pole. Smutno tu. Wujek Antek puścił mi dzisiaj bajkę na tym starym komputerze. Było dużo krwi – maluch wyszczerzył zęby w uśmiechu, a Wiktoria spojrzała na Antka z morderczym spojrzeniem. W odpowiedzi tylko przewrócił oczami.
– Jakbyś nie zauważyła mam ograniczone możliwości. Chodź Miki, zdaje się, że jest tam też gra, pokażę ci. Ciocia z mamą muszą porozmawiać.
– Okej – zgodził się bez wahania i podszedł do Antka, który położył mu opiekuńczo dłoń na ramieniu.
Wiktoria nie spodziewała się takiej troski z jego strony i  ten fakt ją rozczulił. Odprowadziła ich wzrokiem i usiadła na podłodze obok Izy. Objęła ją ramieniem i obydwie oparły się o ścianę. Betonowy bunkier przytłaczał zgromadzonych w nim ludzi. Każdy spoglądał na siebie wilkiem. Wojna. Walka o przetrwanie. Jej stalowoszare spojrzenie czujnie badało pomieszczenie. Na wojnie znalezienie przyjaciela graniczyło z cudem, jednak obok niej siedziała przyjaciółka, która zawsze była blisko.
– Wszystko w porządku? – z popękanych ust Izy wydobył się głos pełen troski. Wiktoria spojrzała na nią i wzruszyła ramionami.
– Jestem zmęczona. Max... – podsunęła kolana pod brodę i oparła na nich zmęczoną twarz.
Nie miała siły się rozpłakać. Została tak wychowana, by pamiętać, że na żal przyjdzie czas po wojnie. Jednocześnie cieszyła się i nienawidziła samej siebie za brak emocji.
– A ty? Ciebie nie powinno tu być – syknęła, spoglądając na jej brzuch. – Twoje dziecko powinno mieć szanse na normalne życie, póki to możliwe. Nie powinno znać strachu i słyszeć odgłosów strzałów kołyszących go do snu. Tego dla niego chcesz?
– Nie... – w jej oczach pojawiła się panika. – Nie mogę was zostawić. Nie mogę jego zostawić – pokręciła głową, a w jej niebieskich oczach wezbrały łzy.
– Zdajesz sobie sprawę, że może nie wyjść z tego cało? – wysyczała Wiktoria, teatralnie rozglądając się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu kogoś, kogo wiedziała, że tu nie ma.
Dominik leżał w pokoju, a ona do tej pory miała go za zdrajcę. Nie potrafiła określić, jak ogromny kamień spadł z jej serca, gdy wyjawił jej prawdę. Był jej jedyną szansą na ocalenie syna i Izy.
Iza rozpłakała się i wtuliła w ramię koleżanki.
– Musimy go ocalić. Nie mogę żyć bez niego... Nie przeżyję tego Wiki – Wiktoria czułym gestem pogłaskała ją po głowie.
– Ocalimy go. Dominik, on... – ze ściśniętym gardłem opowiedziała przyjaciółce czego dowiedziała się od brata jej męża.
– Wiedziałam. Dominik nigdy nie był zły. To jest szansa dla nas na ocalenie Nikodema. Musimy...
– Ty musisz wyjechać, ja zajmę się resztą.
– Nie!
– Nie wkurwiaj mnie Iza! Jesteś w ciąży! Dominik was wywiezie.
– Nas?
– Ciebie i Mikołaja... – chwyciła koleżankę za dłonie i spojrzała jej w oczy ściskając je lekko. – Posłuchaj. Musisz mi obiecać, że zajmiesz się moim synem.
– Co? Ty też powinnaś wyjechać, tu nie ma dla nas życia. Wszyscy powinniśmy uciekać... Antek wyłapał na radiu, że planują zrzucić na nas bombę... Stany... mówią, że nie ma ratunku...
– Skończ pieprzyć Iza. Nie mogę wyjechać. Jestem jedyną szansą na ocalenie Nikodema... – Wiktoria zdała sobie sprawę, jak ciąża komplikuje życie. Normalnie przywołałaby koleżankę do porządku lekko klepiąc ją po twarzy, teraz jej zwyczajnie nie wypadało, a szkoda, bo miała ochotę nią potrząsnąć.
– Powiedziałaś Dominikowi o Mikołaju? – zapytała Iza szeptem.
– Nie. Zorientuje się.
– I co wtedy?
– Nic... – wzruszyła ramionami. – To nie ma znaczenia.
– Kogo próbujesz oszukać Wiki?
Wiktoria wyswobodziła się z objęć przyjaciółki i wstała.
– Nikogo. Nie ma i już. Przygotuj sobie najpotrzebniejsze rzeczy – powiedziała chłodno, a jej ton nie podlegał dyskusji.
W tej samej chwili w pokoju zaległa cisza przerywana powłóczystymi krokami. Wiktoria obróciła się i spojrzała na wejście, w których trzymając się za bok kroczył kapitan Dominik Regis. Przymknęła oczy i odliczyła do trzech. Była winna wyjaśnienia swoim ludziom, którzy patrzyli na mężczyznę oskarżająco, ale on nie zwracał na to uwagi. Wpatrywał się w nią z bólem w szafirowych oczach. Powoli podeszła w jego stronę.
– Powinieneś leżeć. – powiedziała spoglądając za siebie na poruszoną Zmorę.
– Nie ma czasu do stracenia, a twoi ludzie czekają na wyjaśnienia. Zrób to szybko, bo czeka cię bunt na pokładzie – pouczył ją grzecznie, a Wiktoria zgrzytnęła zębami, nie lubiła pouczania od najmłodszych lat.
– Dobra. Znajdź sobie chociaż jakieś krzesło, bo spadniesz – warknęła po czym stanęła przodem do zebranych i odchrząknęła. – Muszę wam coś powiedzieć! Dominik nie jest zdrajcą...
Szepty i poruszenie po jej słowach zdawały się trwać w nieskończoność. Wiktoria była zmęczona i chciała kontynuować historię. Powoli uniosła rękę, a wtedy zapadła cisza. Spojrzała na Izę, która patrzyła na Dominika, a po jej policzkach płynęły łzy. W tej samej chwili Wiktoria podjęła decyzję, a myśl, która od dłuższego czasu kotłowała się w jej głowie wreszcie stała się klarowna.

VictrollaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz