podziały

22 1 2
                                    

Kwiecień 2018

- Nie rozumiem - jęknęła Tatjana, zakręcając kosmyk włosów dookoła palca.

- Zdziwiłbym się, gdybyś rozumiała - mruknął zirytowany, ale dziewczyna już tego nie usłyszała.

- Czyli jeszcze raz, żebyśmy wszystko dobrze załapali - odezwała się Tara łagodnie. - Ty i Nora się rozstaliście i teraz się nienawidzicie i nie jesteście w stanie na siebie patrzeć.

- Nigdy nie byliśmy razem, kiedy to do was wreszcie dotrze, idioci? - warknął.

- Ej, zostaw ją - wstawił się za dziewczyną Aleš. - Dobrze wiesz, że mieliście pojebaną relację. Dość trudno to zrozumieć, nawet nam. Ale skoro ona pieprzyła się z kimś innym to jebać ją. Znajdziesz sobie lepszą i ładniejszą, stary.

Słuchając tych słów, Domen miał szczerą ochotę mu przyłożyć. Nora była piękna i nikt nie miał żadnego prawa tego podważać. Opanował jednak swoje emocje. Potrzebował sojuszników. Potrzebował przyjaciół, nawet takich, którzy byli przy nim ze względu na jego popularność i pieniądze. Musiał dokończyć liceum w tej samej pozycji, w którym przebrnął przez nie przez te wszystkie lata.

Tatjana była po jego stronie. Dziewczyna może i była wyjątkowo głupia, ale miała posłuch wśród żeńskiej części liceum, bo uchodziła za ikonę mody w ich szkole. Zawsze miała na sobie markowe ubrania i idealnie dobrane dodatki. Nie lubiła Nory, a uwielbiała sławę, więc jej stosunek do nowego konfliktu był oczywisty. Tym samym sposobem pozyskał na swoją stronę również Jana, który nie miał w tym związku zbyt wiele do gadania.

Nie był pewien jak zdeklarują się Aleš i Tara, ale nie rozczarował się. Żadne z nich nie było w stanie zaakceptować zdrady.

Zdrada była wyjątkowo wygodnym tłumaczeniem. Każdy wiedział, że wokół Nory ostatnio kręcił się starszy od nich chłopak, ewidentnie nią zainteresowany. Był przystojny, a Nora była lekkomyślna. Wersja ze zdradą była wiarygodna dla wszystkich, którzy ją usłyszeli, niezależnie czy traktowali ich jako parę, czy jako przyjaciół uwikłanych w dziwny układ okołozwiązkowy.

Domen nie mógł zaprzepaścić sobie takiej szansy. Wiedział, że musi wyjść z tego wszystkiego z twarzą, a postawienie siebie w roli ofiary idealnie mu to umożliwiało. Poza tym szczerze czuł się po części ofiarą tego układu. Peter miał rację, jak zwykle. Nora wykorzystywała go i była przy nim dopóki nie znalazł się ktoś wygodniejszy. Może nie mówili tego wprost, ale Domenowi wydawało się to czymś oczywistym, że byli ze sobą na wyłączność. Przecież nie raz wdawał się w bójki z powodu dziewczyny, a ona zawsze stała wtedy po jego stronie. Najwyraźniej wystarczyło zainteresowanie ze strony starszego chłopaka, żeby porzuciła go i oddała się innemu. Fakt, że ktoś dotykał ją w taki sposób, jak wcześniej robił to tylko on, doprowadzał go do szału.

Dlatego cieszył się, że jego przyjaciele stanęli po jego stronie, że zrozumieli jak bardzo Nora zawiniła w tej sytuacji. Że zostali przy nim, a ona pozostanie w tym wszystkim całkowicie sama.

Nawet nie zdziwiło go to, że przez pierwszy tydzień nie pojawiła się w szkole. Bardziej dziwiła go nieobecność Gregora.

Gregor i on nigdy nie pałali do siebie sympatią, ale znosili się ze względu na Norę. Kiedy jednak po tygodniu ta dwójka pojawiła się razem na zajęciach, Domen poczuł się zdradzony. Poszła do tego kretyna od razu, a on jak zwykle robił wszystko byleby wyprowadzić go z równowagi.

Gdy tylko wyszli z terenu szkoły po zakończeniu zajęć, ich spojrzenia się spotkały. Gregor ruszył w jego stronę. Domen bez wahania zablokował serię ciosów, która spadła na niego. Na szczęście Gregor najwyraźniej zapomniał o wszystkich wcześniejszych walkach o Norę. Nie miał doświadczenia w biciu się, w przeciwieństwie do swojego przeciwnika. Wystarczył jeden celnie wymierzony cios Prevca, żeby rozległ się głośny jęk bólu, a z nosa chłopaka polała się krew. Aleš dopiero wtedy otrząsnął się z szoku i rzucił się, aby ich rozdzielić. Po chwili dołączył do niego również Jan, ale jeszcze zanim do tego doszło, Domen otrzymał mocne uderzenie w brzuch.

- Spokój! - wrzasnął Aleš. - Gregor, do cholery, opanuj się!

- Wierzysz mu?! - wydarł się Gregor. - On robi z Norę szmatę, a ty go bronisz?! No tak, oczywiście - parsknął po chwili ciszy. - Oczywiście jesteś jego najwierniejszym psem i wierzysz mu we wszystko co mówi, a to, że niszczy życie twojej przyjaciółce nie jest ważne. Wiesz co, kurwa? Pierdol się, jesteście wszyscy siebie warci.

Po tych słowach wyrwał się z uścisku chłopaka i szybkim krokiem ruszył w przeciwną stronę niż mieli się udać oni. A Domen doskonale wiedział, że poszedł do Nory. Odepchnął od siebie przytrzymującego go Jana i powoli skierował się w stronę swojego samochodu. Czuł ogromny ból w brzuchu, ale zagryzł zęby i wsiadł na fotel kierowcy. Nie czekając na przyjaciół, odjechał z parkingu, nie zwracając uwagi na ich znaczące spojrzenia, jakie wymieniali między sobą. Był wściekły. Czuł, że nienawidzi go jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, choć jeszcze dzień wcześniej wydawało mu się to niemożliwe.

Zdecydowanie nieprzepisowo dojechał do domu. Zostawił samochód byle jak na podjeździe, po czym wysiadł, sycząc cicho z bólu. Zacisnął zęby i ruszył w stronę wejścia, najszybciej jak tylko był w stanie. Trzasnął drzwiami, aby chociaż trochę rozładować swoją frustrację, jednak to nie pomogło nawet na chwilę. Zignorował przywitanie dobiegające z salonu i od razu wspiął się po schodach, po czym z całą siłą zamknął drzwi do swojego pokoju, przekręcając się na klucz. Głośno wypuścił powietrze i powoli zjechał plecami po ścianie. Nie miał siły nawet na to, żeby przenieść się na łóżko. Kiedy zdołał opanować oddech, podciągnął nieznacznie koszulkę. Skrzywił się, widząc zaczerwienienie wokół miejsca, w które został uderzony. Nie obejdzie się bez śladów, siniak był gwarantowany. Domen miał jedynie nadzieję, że obejdzie się bez żadnego krwiaka. A nawet jeśli nie, to byleby wszystko zeszło zanim ktokolwiek się zorientuje. Wiedział, że miałby duże problemy w sytuacji, w której ktoś by to zauważył, w szczególności trener. Zresztą nie ufał nikomu - doskonale zdawał sobie sprawę, że nie był najbardziej lubianą osobą wśród skoczków i ktoś na pewno raczyłby na niego donieść, aby przejąć jego miejsce w kadrze.

Pomyślał o swoich przyjaciołach ze szkoły, krzywiąc się przy tym z pogardą. To nie byli przyjaciele. Nie tacy prawdziwi. Tylko Nora była z nich wszystkich prawdziwa. Tylko Nora była zawsze.

Ale teraz jej nie było. Zrezygnował z niej, zresztą wciąż uważał, że z jej winy. Z jej winy i ze względu na Petera.

Zrezygnował ze wszystkiego ze względu na swojego brata. Zostawił ją, aby móc całkowicie podążyć ścieżką Pero. Ścieżką, która była niewdzięczna i pełna wyrzeczeń, ale która prowadziła prosto na szczyt, po największe możliwe sukcesy.

Tak mu się przynajmniej wtedy wydawało, chociaż już w tamtym momencie miał pierwsze wątpliwości, czy aby na pewno wybrał mądrze.

rewriting || domen prevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz