6.

17 3 1
                                    

Grudzień 2023

Nora z kamienną twarzą wpatrywała się w stojący przed nią dom. Zaczęła mieć poważne wątpliwości co do tego, czy jej doskonały i wybitny pomysł aby na pewno być taki doskonały i wybitny jak wydawało jej się to, kiedy zdecydowała się tu przyjechać. Ale było już zbyt późno, żeby się wycofać. Jedyne miejsce, do którego mogła się udać jeżeli ucieknie, to był dom jej matki, a tego za wszelką cenę chciała uniknąć. Westchnęła ciężko i sięgnęła po torebki z drobnymi prezentami. Długo zastanawiała się nad wyborem każdej z tych rzeczy, ale ostatecznie udało jej się skompletować wszystkie podarunki.

Zebrała w sobie wszelkie resztki odwagi, jakie jej pozostały i wysiadła z samochodu. Nie przejmowała się tym, że zastawiła wjazd na posesję, bo wiedziała, że wszyscy którzy spędzali w niej święta byli już na miejscu.

Weszła przez furtkę, ze zdziwieniem odkrywając, że przez tyle lat nic się nie zmieniło i nikt nie zamykał wejścia. Zatrzymała się przed drzwiami. Wzięła głęboki oddech i zadzwoniła dzwonkiem. Przez chwilę nic się nie działo, aż w końcu drzwi uchyliły się nieznacznie i stanęła w nich dziewczyna o ciemnych kręconych włosach, ubrana w elegancką czarną sukienkę. Przez chwilę wpatrywały się w siebie w milczeniu. Nora nie mogła uwierzyć, że ta młoda kobieta stojąca przed nią jest tą samą dziewczynką, z którą bawiła się lalkami, jak jej się wydawało, wcale nie tak dawno.

- Hej - odezwała się niepewnie starsza.

Nika nie odpowiedziała. Bez słowa podeszła bliżej dziewczyny i przytuliła ją mocno. Nora odetchnęła i objęła młodą skoczkinię.

- Nika, kto to? - usłyszała znajomy głos i już po chwili Julijana stanęła w przedpokoju. - O Boże... - szepnęła. - Dziecko, chodź tu do mnie, już - rozłożyła ramiona, w które Nora wpadła ze łzami w oczach.

- Pani Julijano... - zaczęła niepewnie.

- Od kiedy to jestem pani, co? - prychnęła kobieta.

- Ciociu - poprawiła się z uśmiechem. - Przepraszam, że przeszkadzam, chciałam tylko na chwilę...

- No chyba żartujesz - przerwała Nika. - Musimy wykorzystać, że mój braciszek miał przebłysk intelektu i z tobą pogadał, bo nie wiadomo czy za chwilę znowu czegoś nie odwali i nie znikniesz.

Matka wyglądała jakby miała ją skarcić, jednak ostatecznie tylko machnęła dłonią.

- Co prawda to prawda. Zostań na kolacji.

- O co chodzi? - męski głos przerwał ich rozmowę.

- Dzień dobry, wujku - uśmiechnęła się niepewnie.

- Rozbieraj się i wchodź, wpuszczacie zimno do domu - oznajmił łagodnie, patrząc na nią z nieznacznym uśmiechem.

Dziewczyna wykonała jego polecenie, a Nika zamknęła drzwi wejściowe. Razem udały się do salonu, w którym kończyły się przygotowania do Wigilii. Julijana zawołała pozostałych członków rodziny na dół. Nora odłożyła prezenty pod choinkę i zaczęła z zaciekawieniem rozglądać się po salonie. Praktycznie nic się nie zmieniło, jedynie przybyło trochę zdjęć na ścianach. Z uśmiechem wpatrywała się w fotografię przedstawiającą Petera, Minę i ich synów. Nie było pozowane, zdawało się być zrobione niespodziewanie podczas ubierania choinki. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Chociaż nigdy nie lubiła Pero, miała nadzieję, że chociaż w tej kwestii się nie myliła. Wierzyła w to, że każdy mógł się zmienić przy odpowiednim nakładzie pracy i zaangażowania. Domen był na to najlepszym przykładem.

Ema jej nie poznała. Dopiero kiedy Nika wyjaśniła jej kim jest ta dziwna dziewczyna stojąca u nich w salonie, dziewczynka przyszła się przywitać, chociaż robiła to z dużą rezerwą. Nikt nie był tym szczególnie zdziwiony, dziewczynka miała pełne prawo jej nie pamiętać. Nora sama nie mogła uwierzyć, że ta śliczna dziewczyna przed nią to mała Ema. Gdyby nie fakt, że wszyscy Prevcowie byli do siebie niesamowicie podobni, nie poznałaby jej. Niedługo miała kończyć podstawówkę, już się stroiła i zaczynała się malować. Nora po raz kolejny pomyślała o tym, jak wiele ominęło ją przez te wszystkie lata, w których zerwała jakiekolwiek kontakty z Kranjem. Coraz częściej zastanawiała się czy gdyby tego nie zrobiła to szybciej nie pojednałaby się z Domenem, jednak za każdym razem szybko odrzucała tę myśl. To Domen musiał dojrzeć do tej decyzji, inaczej to wszystko nie miałoby sensu. Co prawda cały czas nie była pewna czy aby na pewno to wszystko ma jakikolwiek sens. Cały czas miała w sobie obawę, że wszystko co działo się przez ostatnie miesiące okaże się tylko snem. Chociaż w pierwszym odruchu wcale nie ucieszyła się na widok dawnego przyjaciela, szybko uświadomiła sobie, że jakkolwiek próbowała o nim zapomnieć i odciąć się od wszystkiego, co choćby w najmniejszym stopniu było z nim związane, w rzeczywistości naprawdę za nim tęskniła. Nie za ich relacją, ale za nim samym, takim, jakim był naprawdę przy niej, kiedy nie było przy nich nikogo innego.

Chłopak zatrzymał się w wejściu do pokoju, prawie upuszczając niesione prezenty. Ostatnim co spodziewał się ujrzeć w ten wigilijny wieczór była Nora w jego domu. Szybko odłożył swoje paczki obok sterty toreb od Cene, po czym przytulił dziewczynę najmocniej jak tylko mógł. Przerwało im głośne chrząknięcie. Spojrzeli na ojca rodziny, który wpatrywał się w syna z wyczekiwaniem.

- Nie wiedziałem, że Nora przyjedzie - zapewnił.

- Chciałam tylko wpaść na chwilę - przyznała.

- Ależ nonsens - zawyrokował Dare. - Domyślam się, że dalej nie rozmawiasz z matką, więc Wigilię spędzisz u nas. Zbłąkany wędrowiec i takie tam.

Nora uśmiechnęła się szeroko i podziękowała wylewnie mężczyźnie. Doskonale wiedziała, że ostatnie zdanie w tym domu zawsze należało do niego. Zawsze był stanowczy i nieustępliwy, ale teraz, gdy patrzyła na niego, gdy rozmawiał ze swoją rodziną, miała nieodparte wrażenie, że złagodniał przez te lata.

- Cene dzwoni! - Nika wpadła z laptopem do pokoju.

- Cześć! - uśmiechnięty chłopak pojawił się na ekranie w towarzystwie ślicznej blondynki.

- Cześć dzieciaki, jak wasze przygotowania do świąt? - zapytała Julijana.

- Wszystko już gotowe - oznajmiła dziewczyna. - Teraz czekamy już tylko na gości.

- Robiłem bardzo dziwne rzeczy do jedzenia - zaśmiał się Cene. - Ale są dobre. Jak przyjedziemy to wam ugotujemy trochę polskich potraw.

- Kiedy przyjedziecie? - odezwał się Dare.

- Nie wiem - chłopak mimowolnie się spiął. - Pewnie na Wielkanoc.

- Mam urodziny w marcu - przypomniał. - Chciałem zrobić małe spotkanie. Możecie przyjechać, jeśli chcecie.

- Bardzo chętnie - odpowiedziała za chłopaka Ania. - Dziękujemy za zaproszenie.

- Co jest? - wyszeptała zdziwiona Nora.

- Starego trochę pojebało i chyba dotarło do niego, że zniszczył Cene dzieciństwo - odpowiedział tak cicho, aby nikt poza dziewczyną go nie słyszał. - Dalej nie umieją ze sobą rozmawiać, ale to zawsze coś.

- Nie uwierzysz, kto przyjechał - Nika włączyła się do rozmowy, po czym wciągnęła dziewczynę w kadr.

- Nora, wyglądasz zjawiskowo - oznajmił roześmiany, od razu ożywiając się na jej widok. - Jezu, dziewczyno, tyle lat cię nie widziałem. Tak się cieszę, że młody zmądrzał.

- Ja też - odpowiedziała, czując jak łzy napływają jej do oczu.

- To jest Anka, moja narzeczona - przedstawił dziewczynę.

- Miło cię wreszcie zobaczyć - uśmiechnęła się ciepło blondynka. W ich mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. - Oh, już są, musimy kończyć. Wesołych świąt dla was wszystkich!

- I dla was - Julijana odpowiedziała w imieniu całej rodziny, po czym zakończyli połączenie. - Na co czekacie? - zwróciła się do rodziny. - To jedzenie z kuchni to się samo przyniesie?

Nora uśmiechnęła się i dyskretnie otarła łzę, spływającą jej po policzku.

W końcu trafiła z powrotem w swoje miejsce na ziemi.

rewriting || domen prevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz