Weszliśmy do domu zdjeliśmy buty oraz kurtki i udaliśmy się do salonu. Gdy do niego weszłam zobaczyłam sylwetkę taty. Tata wrócił do domu o wiele wcześniej niż powinien.
- Tata?-zapytałam wchodząc u głąb salonu aby się upewnić ze to na pewno on.
- Dzień dobry słoneczko.-odwruciił się do mnie przodem dzięki czemu mogłam spojrzeć w jego twarz. Podeszłam do niego I się lekko przytuliłam uśmiechając się przy tym.- Czemu tak szybko przyjechałeś?-zapytałam Gdy już wszyscy bo doszli do nas Miki I Harry siedzieliśmy na kanapie.
- Byłaś w szpitalu.-powiedział nie odpowiadając na moje pytanie.
- Em...-nie wiedziałam co powiedzieć najlepiej chyba było siedzieć cicho, ale ja jak to ja niegdy tego nie potrafię uczynić- no byłam i tyle. To czemu wróciłeś wcześniej?-powtórzyłam swoje pytanie. Tato nie wyglądał na jakoś bardzo zadowolonego ale też nie wyglądał na złego. Nie rozumiałam niczego.- Słońce jak się czujesz?-zapytał, ale wciąż nie odpowiedział na moje pytanie. Czy one do diabła było takie trudne. Skoro on nie chce odpowiedzieć na moje ja również nie zamierzam.
- Charls jadę jutro z tobą do szkoły?-zapytałam brata który siedział obok mnie. Widziałam w jego oczach coś dziwnego, ale nie umiałam określić co. Oni wszyscy dziwnie się zachowywali. Co jest?- co wam jest?- zapytałam.
O co im chodziło? Nikt dalej się nie odzywał Ci było serio dziwne. Bo co Gdy weszłam do domu odrazu im miny zszedły tak samo dla Charlesa. Gdy jechaliśmy usmiechal się i wszystko a teraz?- Może zabiliście kogoś albo nie wiem.
- Co?-zapytali jednocześnie bracia i spojrzeli na mnie.
- Co?-sama ich zapytałam bo nie wiedziałam o co chodzi. O cholera moje myśli wyfrunęłly z ust.
- Auroro? Co ty mówisz?-odezwał się tato.
- Myśli ten no o właśnie wiecie że jest dziś ładna pogoda? No wiecie chyba to ja może pójdę się przejść Dobra? Dobra- mówiłam beż sensu wstając z kanapy. Zachowałam się głupio wiem. No, ale co ja poradzę że czasem moje myśli zamieniają się w wymowę?- Nigdzie nie idziesz.-odezwał się Harry.
- Co wam do diabła jest? Czemu tato przyjechałeś tu? I czemu zachowujecie się w raki głupi sposób?-pytałam trochę wkurzona z resztą mojego tonu głosu sama nie umiałam określić.
- Powiedz nam proszę...-zaczął niepewnie Tato- czy wiesz może co to robiło w twoim pokoju?-zapytał mnie Tato i znowu nie odpowiedział na moje pytanie. Pokazał w ręce kartkę. Widziałam ją pierwszy raz na oczy. Podeszłam I chwyciłam za nią. Czytając.Witaj.
Mam nadzieję że wiesz kto piszę Alie.
Proszę w Sobotę spotkajmy się tam gdzie ostatnio.
Potem dodam cię na Ig I tam napiszę następnego dnia z rana.
A w szkole proszę powiedz mi odpowiedź.Co to do cholery było? To pisał Asher, ale po co? Gdy pisaliśmy nie wspominał ani nie pytał o to jakieś spotkanie.
- Mówiłaś że nie spotkałaś się z nim.-powiedział Michael.
A jak nie daje nie wiedziałam z kad do jasnej cholery ten liścik znała się w moim pokoju.
- Bo to prawda! Nie wiem czemu to się u mnie znalazło.-mówiłam głośnym tonem trzymając przed sobą karteczkę.
- Możesz nie kłamać?-zapytał mnie Charles.
- Ja naprawdę nie kłam. Ale do diabła o co wam chodzi?! Co on niby zrobił że wy go tak nienawidziecie jest niebezpieczny bo?!
- Bo kurwa zarabia na nielegalu i chuj wie co robi zabija czy co tam i chce się zemścić na nas za to że zabiliśmy mu wujka!-wydarł się Harry. A po chwili zamilkł i uświadomił sobie co przed chwilą powiedział. Co?- To nie tak...Mieszkam z mordercami? Co do cholery? Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Myślałam że ten dzień będzie normalny, alee myliłam się.
Moje życie miało być lepsze a teraz? Nie wiedziałam czy takie na pewno będzie.
- To prawda?-zapytałam patrząc się we wszystkich po kolei a oni wszyscy patrzeli na mnie. Nie odpowiedział nikt. Czyli to prawda? Jakie to wszystko jest idiotyczne te całe zachowanie i ta rozmowa.- Zabiliście człowieka...-mówiłam sama do siebie nie dowierzając.- mogłam nie zgodzić się na adopcję...-mówiłam patrzącw podłogę- czyli co?
- Auroro to nie tak że My go zabiliśmy specjalnie to był wypadek naprawdę-odezwał się tata.
prychnelam niedowierzajac na jego słowa.- I mówicie mi że to on jest niebezpieczny? Serio? To wszystko jest idiotyczne. Wy jesteście.-powiedziałam. Nie ogarniałam wogule sytuacji była cholernie dziwna. Chciałam zrozumieć, ale nie potrafiłam.
- Auroro posłuchaj.-zaczął teraz Michael-nie jesteśmy mordercami, to był wypadek a Asher chce na nas się zemścić i boimy się że zrobi to twoim kosztem.-powiedział.
- Aha.-ciekawa odpowiedź z mojej strony. Ni czaiłam w ogóle to wszystko to jakaś patola czy co?- spoko.-dodałam a wszyscy na nowo spojrzeli na mnie.Tato ciągle się nie odzywał co było dziwne. Ale ja jak to ja przejmowanie się szybko znikło choć wiedziałam że za niedługo znowu się pojawi.
- Dobra to teraz tak...-zaczełam-ja będę chodziłam normalnie do szkoły i dalej nikt mi nie powiedział czemu ty tato wróciłeś tu.-powiedziałam.
- wróciłem na niedługo właśnie w tej sprawie.-powiedział już nawet normalnie. Co mam na myśli pisząc normalnie? No mówił spokojnie choć trochę zmartwiony zdenerwowany?
- A Dobra to wiecie co? Może żeby obiad? I wejście zachowujcie się normalnie bo puki co wyglądacie jak nerdy jak kolwiek to znaczy. A ten list serio nie wiem jak się znalazl u mnie w pokoju. I nie martwcie się Asher nic mię nie zrobi.-Moja piękna przemowa.Szczerze w środku bałam się a na zewnątrz totalnie nie.
CHARLES
Siedziałem w pokoju wraz z Harrym. Kirwa po co ja to powiedziałem. W sumie nie powiedziałem a krzyknąłem na nią. Ona mimo wszystko potem się uśmiechała, ale na pewno się bała może a na pewno bała się nas. Czuła coś innego w środku coś co poczułem ja.
- Stary, ale ona tym się nie przejęła-mówił do mnie Harry.
- Hars kurwa ona się tym przejęła od środka!-powiedziałem zdenerwowany sam na siebie.
- Niby z kond to wiesz?-zapytał mnie brat.
- Bo to czuje.-odpowiedziałem.Było mi dziwnie bo gdy Aurora powiedziała żebyśmy zjedli obiad i zamuwilismy sobie coś. Ona zachowywała się niby tak samo, ale inaczej. Nie miała tego uśmiechu co zawsze. Nie żartowała tak jak zawsze. Była u nas tylko tydzień a już może nas znienawidzieć.
_____________
Przepraszam za jakiekolwiek błędy
Nie wiem czy wam się podoba dajcie znać w kom proszę.
Na początku nie miałam w planach zrobić takiego zwrotu akcji, ale zrobiłam bo jakoś tak wyszło.
Mam nadzieję naprawdę wielką ,że wam się podoba.
Niektóre dialogi są mogą być trochę dziwne, ale mam nadzieję że jest okej.
CZYTASZ
Odnaleziony Skarb [ZAKOŃCZONA] /Poprawki/Autokorekta
Teen FictionAurora Davies 16-latnia dziewczyna, która mieszka ze swoją matką w Londynie, która się nią nie zajmuje. Aż pewnego dnia Grace- Matka dziewczyny- oddaje ją do domu dziecka w wieku 12 lat. Ojciec Aurory widział się z nią, Gdy miała ona zaledwie 8 lat...