Rozdział 16

3.5K 91 14
                                    

Gdy oddalałam się od Ashera I jego kolegów słyszałam obrzydliwe i niemiłe komentarze o mnie które padały z jego i ich ust. Było mi przykro mimo że nie znam się z Asherem było mi przykro.
Nie lubiłam tego uczucia które czułam w szkole Gdy miałam 14 lat.

Weszłam do budynku szkoły I od razu na wejściu spojrzałam na moich braci którzy byli zdziwieni. Byli zdziwieni chyba dla tego, że myśleli że jestem w środku.
- Młoda gdzie byłaś?-zapytał mnie Harry. A mi z niewiadomego powodu zebrały się łzy w oczach.
- Mała co się stało?-zapytał tym razem Charles.
- Nic-wychrypiałam. A po moim policzku już spłynęła jedna zbłąkana łza.
- Przecież widzimy. Co się stało?-dopytywał mnie Harry.

I właśnie teraz rozdzwonił się dzwonek, ale moi bracia oczekiwali odpowiedzi. Nie chciałam mówić im co się stało bo pewnie skończyło by się to źle.
- Nie chce tu być...-mówiłam cichym tonem.
- Dlaczego?-zapytali prawie równocześnie.
- Chce do domu...-i właśnie teraz zachowałam się jak małe dziecko. Właśnie teraz jak i jednego dnia było widać że jestem bardzo wrażliwa. Nienawidziłam tego uczucia, bo pewnie będą myśleć że jestem jaka porąbana że ciągle płacze.

- Chcesz jechać do domu? Proszę powiedz co się stało.-mówił Harry.
Staliśmy chyba tak z paręnaście minut bo do budynku wszedł Asher wraz ze swoimi kumplami.
- To przez niego prawda?-zapytał zaciskając szczękę Charles.
I co teraz no oczywiście że nie powiem prawdy. Kłamać nie potrafię, ale co ja mam teraz zrobić.
Pokręciłam głową przecząc i chyba nawet wyszło.

- Nie to nie przez niego -skłamałam. Dlaczego ja go nie wydam bo nie jestem sześdziesiona żeby się dla braci skarżyć kto co mi zrobił. Ja tylko chce wrócić do domu i wejść do swojej sypialni I nigdy więcej z niej nie wychodzić.
- Młoda Dobra czekaj zadzwonię do Michaela czy przyjedzie po ciebie -odezwał się Harry I już wyciągał telefon, gdy ja pomyślałam dopiero teraz że zrobiłam źle mówiąc im że chce do domu. Teraz właśnie wiedziałam że może czekać mnie spowiedź powszechna w salonie razem z nimi wszystkimi. To może obrucimy to wszystko w żart?

- Nie no chłopaki ja żartowałam -powiedziałam I posłałam im sztuczny śmiech.
- Serio?-zapytał niedowierzajac Charles.
- Tak no sory, ale dziś jakś tak mam ochotę na żarty hah. Dobra to ja idę na lekcje Papa -Gdy szłam zostawiając braci z niedowierzaniem. Słyszałam parsknięcie Harrego I Charlesa.

Miałam teraz Hiszpański a to oznaczało że mam go z Mią. Szłam wzdłuż korytarza mijając inne sale aż doszłam do tej w której odbywała się moje zajęcia.
Weszłam do sali trochę spóźniona.
- Dzień dobry bardzo przepraszam za spóźnienie -powiedziałam wchodząc do sali.
- Dzień dobry Auroro nic się nie stało to tylko trzy minutki -powiedziałam nauczycielka-prosze zajmij miejsce

Usiadłam na koniec ławki przy Mii.
- Stata czemu nie przyszłaś do nas na przerwę?-zapytała mnie rudo-włosa.
- Przepraszam, musiałam coś załatwić -odpowiedziałam jej od razu przypominają co musiałam załatwić, ale nie załatwiłam.
- Dobra a tak w ogóle to po tej lekcji jest obiad to usiądź z nami przy stoliku -powiedziała do mnie Mia.
- Okej dziękuję -odpowiedziałam.

Było już po jekkcji Hiszpańskiego. Ja wyszłam z sali jako ostatnia bi znowu trochę się zamyśliłam, ale nie tak bardzo jak ostatnio. Wyszłam z klasy I udałam się na stołówkę.

Wzięłam już jedzenie i gdy kierowałam się do stolika Mii, Harper oraz Lucasa coś a raczej ktoś mi w tym przeszkodził.
Asher uderzył mnie w ramię przez co moja raca z jedzeniem spadła na podłogę.
- Co ty robisz kretynie!?-wykrzyczałam na bruneta który teraz ustał i się śmiał.
- Co ty odpierdalasz Roy?!-usłyszałam głos jednego z moich braci który kierował się w naszą stronę. No ja nie mogę jak oni się pojawiają? W rodzinie magikóww mamy czy co?

- To było niechcący wybacz Księżniczko -powiedział Asher. Co jest z nim nie tak? Jednego dnia jest miły pisze do mnie a tu co? Zemsty się zachciało. Ale nie będzie tak łatwo pomimo mojej wrażliwości nie dam się.
- Morda -warknął do niego Charles.
Wzięłam z podłogi tacę na której już było wszystko zmieszane dużo było też na podłodze.

- W tym będzie Ci do twarzy -powiedziałam I odwróciłam się przodem do Ashera. Tacę przechyliłam w jego stronę przez co całą zawartość wylądowała na jego ubraniach.- Ty Pacz Charls faktycznie mu do twarzy nie uważasz?
- Prawda siostrzyczko.-odpowiedział mi mój brat z chytrym uśmiechem.
- Jebana Suka -syknął chłopak, ale gdy się obejrzałam dostał w twarz od mojego brata. A ten od razu mu oddał.

Nawet nie zauważyłam Gdy Harry stał obok I nic sobie z tego nie robił. Nie lubiłam przemocy fizycznej jak i psychicznej więc nie chciało mi się na to patrzeć i tym razem wchodzić pomiędzy ich dwójkę.
- Ja..ja idę z tond -powiedziałam do Harrego który stał obok mnie.
- Gdzie idziesz?-zapytał
- Pójdę pod klasę i tam chwilę poczekam na dzwonek -odpowiedziałam Harry w odpowiedzi skinął głową a ja już ruszyłam aby wyjść z tej jadalni. Dziwne było że jeszcze ich jakaś nauczycielka na tym nie przyłapała, ale w sumie to i może lepiej.

Szłam przez korytarz w stronę sali w której mam mnie zajęcia. Usiadłam Przy kasie Matematycznej czekając na dzwonek.
Dalej nie mogę zrozumieć, że gdy Charls lub Harry widzą mnie z Asherem i ten coś mi zrobi, ale mnie nie uderzył przecież to nie rozumiem dlaczego Charles tak zareagował.
Nie wie dlaczego Asher teraz też tak się zachował może on faktycznie chce się zemścić na moim rodzeństwie moim kosztem.
I to wszystko nie miało dla mnie żadnego sensu.

- Stara słyszysz mnie? -machała mi ręką Harper przez co przerwałam swoje myślenie.
- Hm? Mówiłaś coś? -zapytałam dziewczynę.
- No pytałam czy idziesz na lekcje bo mamy razem i niedawno dzwonek zadzwonił.-powiedziała dziewczyna.
Ja mam chyba pecha z dzwonkami czy jak?
- Tak, Tak już idę -odpowiedziałam

Weszliśmy do klasy I przywitałyśmy się z nauczycielką. A potem usiadłyśmy do ławki. Lekcja lekcją nudna jak prawie zawsze. Gdy już prawie miałam skończyć lekcję ktoś zapukał do klasy I wszedł.
- Przepraszam czy mógłbym zwolnić Aurorę? -usłyszałam głos Michaela a po chwili zauważyłam jego sylwetkę.
- A jest pan z jej rodziny? -zapytala nauczycielka.
- Tak jestem jej bratem.-odpowiedział jej Miki.
- A dobrze w takim razie, Auroro zabierz swoje rzeczy i pójdź z bratem.-odezwała się nauczycielk.
Skinęłam głową w odpowiedzi.

Wyszłam z sali wraz z moim bratem. Nie rozumiałam po co on tu przyjechał.
- Czemu po mnie przyjechałeś? -zapytałam
- Aurora musiałem przyjechać po chłopaków więc ciebie też chcę wziąć do domu.-powiedział mój starszy brat.
- A czemu po nich przyjechałeś?-zapytałam
- Porozmawiamy w domu Dobra? A w samochodzie może sama zrozumiesz.-powiedział I parsknął przy okazji.
Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w stronę czarnego samochodu mojego brata. A przy nim stali Harry wraz z Charlesem.

Gdy podeszliśmy bliżej zauważyłam że Harry miał siliwe pod okiem i bandarz na ręce, a Charles miał rozcięty łók brwiowy i też bandarz owinięty na dłoni.

Czyli było można już się domyśleć co się stało.

____________________________

Hejka mam nadzieję że rozdział się podoba.
Kolejny prawdopodobnie powinien się pojawić wieczorem.

Odnaleziony Skarb [ZAKOŃCZONA] /Poprawki/AutokorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz