Rozdział 17

3.5K 90 15
                                    

-Co wam się stało? -zapytałam, Gdy siedzieliśmy w aucie.
- Nic takiego -odezwał się na moje pytanie Harry.
- To uważasz, że jest Nic? -zapytałam wskazując na jego twarz
- To jest Nic w porównaniu do tamtego typa -odezwał się Charles
- Dobra zapnij Aurora pasy, bo jedziemy-odezwał się najstarszy brat. Na co ja skinęłam głową I zapięłam je.
- Co wy mu zrobiliście?-zapytałam wpatrując się w tył głowy Charlesa
- A nic takiego wiesz tylko to i owo -zaśmiał się pod nosem mój brat.

A po chwili, gdy już mój starszy brat odpalił silnik przez okno ujrzałam Sylwetkę Ashera. Widziałam, że jego bluza była odrobinę zakrwawiona a twarz już nie mogłam się przyjrzeć, bo odjechaliśmy od miejsca, na którym wcześniej samochód był zaparkowany.
- Kretyni -mruknęłam sama do siebie.
- Coś mówiłaś?-zapytał mnie siedzący obok Harry
- Nie ależ z kont?

W samochodzie była niekomfortowa cisza, którą towarzyszyła nam przez całą drogę do domu. Wjechaliśmy już na teren naszego domu.

Wysiadłam z auta I skierowaliśmy się wszyscy do wejścia. Zdjęłam buty, kurtkę I skierowałam się do kuchni.
- Za dziesięć minut do salonu całą trójką- odezwał się nasz najstarszy brat.
- Spoko -odezwałam się

Poszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody a po chwili na mój telefon przyszła wiadomość. Chwyciłam za niego i włączyłam, napisał do mnie Liam.

LiamEvans: Słyszałem, że twój brat zwolnił cię z lekcji. Coś się stało?

Ja; Nie, nic się nie stało.

LiamEvans: Dobra, Słońce będziesz chciała jutro po szkole się spotkać w parku?

Ja: Jasne z chęcią się spotkam.

LiamEvans: Dobra no to na razie do jutra ;)

Ja: Papa

Położyłam szklankę do zmywarki I skierowałam się w stronę salonu. Weszłam do pomieszczenia gdzie siedział już Harry. Usiadłam na kanapie obok niego.
- Chcesz coś? -zapytał mnie brat.
- Nie
- To, czemu tu siadasz? - Zapytał.
- Przecież mamy tu o czymś gadać. Zapomniałeś czy masz problemy z pamięcią?-powiedziałam.
- Aha -odpowiedział.

Po tym już się do siebie nie odzywaliśmy.
Po kilku minutach przyszli pozostali.
- Dobra to, o czym mamy rozmawiać? -zapytałam.
- Aurora nie pytaj, bo dobrze wiesz czemu -odezwał się Charles.
- Możecie mi do cholery wytłumaczyć co się Odwaliło podczas obiadu? I czemu ty Auroro chciałaś wcześniej jechać do domu? Ponoć płakałaś.-zaczął mówić Michael.
- No bo taki Chuj o imieniu Asher odzywał się do Aurory w niemiły sposób -powiedział Harry
- W jaki dokładnie?-Dopytał Najstarszy brat.
- Powiedział do niej, że jest jebaną Suką -odezwał się Charles z zaciśniętymi szczęką. No jakby powiedział to sam do siebie, ale chodziło o mnie więc no.
- Czy to prawda Auroro?-skierowałam pytanie do mnie.

- Em no tak jakby?
- Tak jakby?-zapytał.
- No ta tak było -odpowiedzialam wzruszając ramionami
- Dobrze. A teraz proszę powiedz mi, dlaczego chciałaś wracać do domu I się przy tym rozpłakałam?-zapytał mnie Michael.
Japiernicze to jakieś kolejne przysłuchanie czy co?
- Ja się nie rozpłakałam mówiłam przecież że to był żart- skierowałam wzrok na dwójkę młodszych braci.
- Jakby, ale to nie wyglądało na żart młoda -odezwał się Harry
- No -przytaknął mu Charls
- Więc?-dopytywał Miki
- Nic się nie stało to był tylko głupi żart-mówilam
- Nie kłam teraz-powiedział wpatrując się we mnie Michael.
- Jezu ktoś tylko mnie obraził jasne? Nic takiego się nie stało i tyle -powiedziałam podnosząc odrobinę ton głosu
- Kto?-zapytali wszyscy na raz.
- A bo ja wiem? Nie znam tych ludzi.
- Asher?-zapytał Charles. Nie.
- Nie. Mówię, że nie wiem kto to jest -mowilam zdrapując skurki przy paznokciach.
- Aurora...-zaczął najstarszy brat, ale mu przerwałam.
- mówię jak było naprawdę - Dobra małe kłamstwo nic nie zaszkodzi prawda?
- Niech Ci będzie, ale wiem, że coś innego było na rzeczy Auroro.-powiedział Miki
- A zmieniając temat jutro po szkole idę się spotkać z Liamem - powiedziałam zmieniając temat
- Gdzie?-zapytali jednocześnie najmłodsza dwójka.
- W parku -odpowiedzialam
- Możesz-powiedział Miki-Dobra to tak jutro przyjadę późnym wieczorem do domu, bo będę w pracy. To tyle na dzisiaj możecie już pójść do swoich pokoji powiedział nasz najstarszy brat.

Wszyscy poszliśmy do swoich pokoi. Jak weszłam do swojej sypialni wzięłam szybki prysznic I ubrałam się w szare dresy luźną białą bluzę a włosy spięłam w luźnego koka. Usiadłam Przy swoim biurku I stwierdziłam że się pouczę i posłucham muzyki w międzyczasie.
Gdy się uczyłam nagle usłyszałam dźwięk z pod moich drzwi.
- Hiya, Barbie
Hi, Ken
You want to go for a ride?
Sure, Ken
Jump in
I'm a Barbie girl, in the Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
Come on, Barbie, let's go party-

i ogromny śmiech Chłopaków. Już wiedziałam, że to Charles I Harry, ale że im humory dopisują?
A piosenka dalej na fula głośno leciała.

- I'm a Barbie girl, in the Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
I'm a blonde bimbo girl in a fantasy orld
Dress me up, make it tight, I'm your dolly
You're my doll, rock'n'roll, feel the glamour in pink
Kiss me here, touch me there, hanky panky
You can touch
You can play
If you say, "I'm always yours" (ooh, oh)
I'm a Barbie girl, in the Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
Come on, Barbie, let's go party (ah ah ah yeah)
Come on, Barbie, let's go party (ooh oh, ooh oh)
Come on, Barbie, let's go party (ah ah ah yeah)
Come on, Barbie, let's go party (ooh oh, ooh oh)
Make me walk, make me talk, do whatever you please
I can act like a star, I can beg on my knees
Come jump in, bimbo friend, let us do it again
Hit the town, fool around, let's go party
You can touch
You can play
If you say, "I'm always yours
You can touch
You can play
If you say, "I'm always yours"
Come on, Barbie, let's go party (ah ah ah yeah)
Come on, Barbie, let's go party (ooh oh, ooh oh)
Come on, Barbie, let's go party (ah ah ah yeah)
Come on, Barbie, let's go party (ooh oh, ooh oh)
I'm a Barbie girl, in the Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
I'm a Barbie girl, in the Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
Come on, Barbie, let's go party (ah ah ah yeah)
Come on, Barbie, let's go party (ooh oh, ooh oh)
Come on, Barbie, let's go party (ah ah ah yeah)
Come on, Barbie, let's go party (ooh oh, ooh oh)
Oh, I'm having so much fun
Well, Barbie, we're just getting started

- Czy możecie do diabła wyłączyć?!!!-wrzasnęła wstając z krzesła. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam nie tylko sowich dwóch braci, ale też Liama, Willa, Matteo i Davida. A oni właśnie się na siebie wywalili przy tym płacząc że śmiechu.
- Co was tak śmieszy?!-krzyknęłam -i co wy tu robicie?
- No jak to co? Przyjechaliśmy odwiedzić naszą ulubioną koleżankę -wyszczerzył się do mnie Liam
- A bawisz nas ty -odezwał się mój brat Charls. O co im w tym momencie chodziło?
- Nie no ty nas nie bawisz -odezwał się Will.
- Aha wejście się Ogarnijcie próbuję się uczyć -powiedziałam
- Dobra luz -odezwał się Matt
- Spadajcie I jak możecie to się uciszcie i więcej tak nie robcie-powiedziałam
- Ale dostaliśmy przywitanie -powiedział David zrobił obrażoną minę.
- Ha, ale jak wy, że mną się przywitaliście -powiedziałam zamykając drzwi.
- No normalnie!-usłyszałam krzyk zza drzwi Willa.

I tak właśnie przez prawie dwie godziny nie mogłam się skupić, bo tamci kretyni darło się na cały dom. Co chwilę też słyszałam jak Miki na Nich się drze że mają się zamknąć. Ale za niedługo będzie trzeba iść na kolację i z tego, co myślę oni też na niej będą.

__________________

Mam nadzieję że rozdział się podoba.
Błędy są sprawdzone i myślę że nie ma, ale jeżeli jakie kolwiek znajdziecie to ogromnie was przepraszam.
A więc miłego wieczoru i nocy <3
Kolejny rozdział jutro

Odnaleziony Skarb [ZAKOŃCZONA] /Poprawki/AutokorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz