Gdy otworzyłam oczy po raz drugi i w moim pokoju siedział Michael. I nie było nikogo więcej. Siedział I wpatrywałam się we mnie. A ja delikatnie do niego się uśmiechnęłam.
- Witaj Siostrzyczko.-powiedział z uśmiechem. Lubiłam Gdy się usmiechał.
- Witaj Braciszku.-powiedział. Moja złość do nich przeszła, ale mimo wszystko będę trzymała na swoim do końca i nie pozwolę abym została na nauczaniu domowym przez nie wiadomo co. Ale tym nie chciałam teraz psuć sobie humoru.
- Jak sie czujesz?-zapytał mnie mój brat.
- Dobrze dziękuję.-odpowiedziałam. A po chwili do pokoju weszli Charls i Harry.
Harry wszedł do sali z bukietem pięknych czerwonych róż.- Hej Mała-przywitał się Charls.
- Siema Młoda.-Harry.
- Hej.
- Chciałem cię przeprosić...-zaczął Harry podchodząc do mnie.- przepraszam za te naleśniki nie wiedziałem że masz uczulenie na maliny.-powiedział.
Przecież to nie była jego wina. Nie mówiłam im o moim uczuleniu.
- Wszystko w porządku Harry. Nie musisz mnie przepraszać naprawdę. Nie mogłeś o tym wiedzieć.-powiedziałam a Harry podszedł do mnie I wręczył mi róże.-dziękuję ale naprawdę nie było trzeba.Miki po chwili poszedł po lekarza. A lekarz wszedł i zabrał mnie na kilka badań. I już jutro po południu na szczęście będę mogła wracać do domu.
Badania wyszyły w porządku. Bo wyniki ich dostaliśmy po jakichś dwóch godzinach co trochę mnie zdziwiło nie wiem dlaczego. Te dwie godziny przesiedzielismy i rozmawialiśmy a ja na chwilę obecną nie rozpoczynałam tematu szkoły, ale miałam go rozpocząć zaraz.- Chłopaki-zaczęłam a oni wszyscy na mnie spojrzeli.- możemy pogadać o szkole?
- Młoda o czy tu gadać?-zapytał Harry.
- Nie chce nauczania domowego, przez jakiegoś chłopaka z którym raz czy dwa przypadkowo się spotkałam.-mówiłam.-i nie rozumiem dlaczego sądzicie że jest niebezpieczny? To wszystko jest bez sensu.-powiedziałam.
- Auro tak by było najlepiej...-zaczął Miki ale mu przerwalam.Chyba teraz wynika że lubię przerywać ludziom co? Ale nie, nie lubię chco często to robię to czasem próbuje się chamowaty, ale gdy mam coś ważnego do powiedzenia to przerywam im.
- Najlepsze by było dla was dla mnie nie. Po pierwszym dniu szkoły już chcecie mnie z niej zabierać? Czy to jest poważne? Sądzę, że nie. Będę chodzić do szkoły normalnie nie obchodzi mnie to, ja naprawdę chce tam chodzić tylko poznałam jedną koleżankę i co? Już koniec? Serio?-mówiłam beż żadnego uśmiechu. Mówiłam poważnie. Często się śmiałam mówiąc, nie potrafiąc utrzymać kontaktu wzrokowego, ale teraz było kompletnie inaczej.- Dobrze, ale pod jednym warunkiem...-zaczął Michael, Harry wraz z Charlesem nad zyms myśleli.- Nie będziesz się wogule spotykała z Asherem Royem. Masz go po prostu omijać i nie odzywać się do niego jasne?-mówił.
Ah proszę. Zasady? Poważnie. Asher Nie wygląda na jakiegoś przestępcę, ale można po nim wszystkiego się spodziewać tak jak po moich braciach o których prawie w ogóle nie wiem. Ale przecież miałam jakimś cudem Ashera na Ig i z nim pisałam w czoraj.Czy zamierzałam się zgodzić? Tak, ale czy będę to robić? No nie wiem.
- Dobrze.-odpowiedziałam.Po jakichś 2 godzinach chłopaki mieli pojechać do domu a wieczorem miał jeszcze przyjechać Charls. Dziedziałam i postanowiłam wziąć do ręki telefon, aby zobaczyć czy coś przyszło. Wiadomości od Mii, na grupie z przyjaciółmi Charlsa I Harrego, Liam i Asher?
Grupa:
LiamEvans: Siema czemu dziś Aurory nie było w szkole?CharlesDavies: Bo wylądowała w szpitalu.
MatteoSmith: A co się stało?
HarryDavies: Jest na tej grupie więc sam jej spytaj a nie nas.
MatteoSmith: Ale to ogólne pytanie.
DavidWilson: Też jestem ciekawy. Słomce weś odpisz.
AuroraDavies: Hej
Napisałam na grupie. Nie mogłam z tego. Ale potem z niej wyszłam nie odpowiadając na zadane pytanie.
Więc weszłam w wiadomości z Asherem.AsherRoy: Cześć Alia. Dlaczego nie było cię na wczorajszych jak i na dzisiejszych zajęciach?
Ja: Ash, a dlaczego cię to interesuje hm?
AsherRoy: Bo chcem wiedzieć, ale jak nie chcesz to nie mów sam się dowiem.
Ja: Spoko to sam się dowiedz
I wyłączyłam spowrotem telefon. Mia do mnie pisała jak sieczuje itp. Bo w szkole ponoć pytała kogoś dlaczego mnie nie ma.
Strasznie mi się nudziło na mojej sali więc postanowiłam trochę pospacerować po szpitalu. Kroplówki nie miałam podłączonej więc to nie był problem aby wyjść z sali.Wyszłaz sali, ale przed tym włożyłam w kieszenie swoich dresów telefon. Zamknęłam drzwi za sobą i skierowałam się w prawo gdzie był Ryłko długi ciągnący się korytarz.
Chodziłam i chodziłam i nawet się nie zorientowałam ze był już wieczór. A mój telefon wibrował. A po chwili usłyszałam z któregoś korytarza krzyki.
Ktoś krzyczał moje imię. A ja niee wiedziałam o co chodzi.Więc skierowałam się w stronę głosu.
I gdy szłam coraz bliżej I bliżej zobaczyłam Charelsa który biegł ww moim kierunku i chyba przez chwilę mnie nie zauważył. Czy ja jestem aż taka mała?
- Aurora!!-krzyczał. A po chwili wtulił się we mnie ze byslałam że się zaraz uduszę.
- Pu..ść mnie kretynie.-mówiłam ledwo próbując złapać oddech.
- O cholera sorry. Nie możesz tak chodzić rozumiesz? Czekaj dasz radę oddychać?-mówił teraz przejętym głosem. A ja kaszlałam i kaszlałam.
- Tak.-powiedziałam Gdy kaszel ustał a ja mogłam normalnie oddychać.Poszliśmy z powrotem do kolej sali gdzie położyłam się na łóżku. Po kilkunastu minutach przyszła pielęgniarka z Kolację I podłączając mi kroplówkę.
Wieczorem nie działo się nic takiego. Tylko rozmawiałam z Charlsem i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem.Lubiłam z nim rozmawiać. Było ciekawie i w ogóle. Myślałam że Charls na noc pojedzie do domu, ale myliłam się on został. I powiedział że odrazu jutro po południu weźmie do domu spędzając jeszcze kolejny dzień że mną.
************
Wyszliśmy ze szpitala z moim wypisem. Wsiedliśmy do auta Charlesa I udaliśmy się w stronę domu. Jednak nie wiedziałam czy na pewno w stronę domu bo jednak dalej okolic nie znałam dobrze.
Jedno było pewne w towarzystwie Charlesa czułam się dobrze.
______________
Sorka że tak późno, ale dziś musiałam się pouczyć.
Też nie za długi rozdział za co przepraszam, na jutro postaram się zrobić dłuższy.
Przepraszamm za wszystkie błędy.
Mam nadzieję że rozdział się podoba.
<3
CZYTASZ
Odnaleziony Skarb [ZAKOŃCZONA] /Poprawki/Autokorekta
Teen FictionAurora Davies 16-latnia dziewczyna, która mieszka ze swoją matką w Londynie, która się nią nie zajmuje. Aż pewnego dnia Grace- Matka dziewczyny- oddaje ją do domu dziecka w wieku 12 lat. Ojciec Aurory widział się z nią, Gdy miała ona zaledwie 8 lat...