Nyxia
Uratuje cię.....
Byłam już w pobliżu swojego domu, w głębi serca miałam nadzieje, że diabła nie było w domu. Moja matka o wszystkim wiedziała o tym co mi robił. Ale nic z tego sobie nie robiła bo się bała. Nic jej nie usprawiedliwiało, przecież była moją matką, powinna mnie chronić przed tym złem a tego nie robiła. Nienawidziłam ich z całego serca, marzyłam czasami, żeby uciec albo ich zabić. Byłam już na krawędzi zdrowego rozsądku. Westchnęłam, bałam się o tym komuś wspomnieć, przecież wszyscy powiedzą, że tylko wymyślam. Po cichu otworzyłam drzwi. Gdy weszłam w głąb domu, rozejrzałam się. Nikogo nie było, odetchnęłam z ulgą. Zdjęłam swoje przetarte trampki i ruszyłam do swojego pokoju.
Uśmiech mi szybko zszedł gdy zauważyłam go na moim łóżku, trzymającego butelkę piwa. Z przerażeniem schyliłam głowę w dół, musiałam się uspokoić nie mogłam się bać nie przy nim. Gdy miałam już pewność, że już się ogarnęłam z powrotem się na niego spojrzałam. Z uniesioną hardo głową, podeszłam do biurka.
-dlaczego tak późno wróciłaś. Powiedział zachrypniętym głosem, wstając z łóżka.
-miałam zajęcia z malarstwa, zapomniałeś? Zapytałam, wyciągając zeszyty i książki z plecaka.
-a rzeczywiście, martwiłem się, że uciekłaś. Ułożył swoją dłoń na moim ramieniu. Starałam się nie wzdrygnąć na jego dotyk było do trudne.
-nie mam zamiaru. Zapewniłam go a może siebie. Już nie wiedziałam, pogubiłam się we własnym życiu.
-mam taką nadzieje. Wiedziałam, że teraz się uśmiechnął ale nie miałam odwagi, żeby na niego spojrzeć. Wciągnęłam nagle powietrze gdy włożył swoją dłoń pod moją bluzkę. I gdy poczułam jego palce na swojej piersi, łzy już zebrały mi się w kącikach moich oczu. Zawsze się zastanawiałam dlaczego mnie to spotykało, przecież nie byłam złym człowiekiem.
Cisną mną o łóżko, chciałam uciec na drugą stronę ale nie udało mi się. Złapał mnie mocno za kostkę i pociągnął mnie w swoją stronę. Przeklnął pod nosem i złapał mnie za biodra po to, żebym się do niego odwróciła. Zrobiłam to, z obrzydzeniem, zdjął pasek i spojrzał się na mnie spod przymkniętych oczu. Usłyszałam tylko dźwięk unoszonego paska w górę. Zakryłam się swoimi rękami gdy wymierzył pierwszy zamach. Bolało niemiłosiernie ale nie mogłam krzyknąć ani zaszlochać. Bo napędzało go, moje cierpienie dla niego było przyjemnością. Po dziesięciu uderzeniach przestał, czułam jak piekący ból rozchodził się po przedramionach. Podniosłam się, żeby zobaczyć co diabeł chciał teraz zrobić. Stał przyglądając mi się, w tej chwili czułam obrzydzenie do niego i do siebie. Byłam zbyt słaba, żeby zrobić coś co mi by pomogło. Pewnym krokiem ustał przy łóżku, ukucnął pomiędzy moimi nogami. Chciałam się cofnąć ale złapał mnie za uda. Zdjął ze mnie wszystko z przerażeniem w oczach patrzyłam się na niego. Jego dłoń niebezpiecznie ruszyła się w moje intymne miejsce. Zamknęłam oczy i po policzku spłynęły strużką łzy.....
Obudziłam się o osiemnastej, wstałam powoli z łóżka chciałam jak najszybciej pójść się umyć. Tak też zrobiłam zabrałam jakieś dresy i ruszyłam do łazienki. Myłam wszystko dokładnie, żeby na pewno zedrzeć z siebie brud jego dotyku. Tarłam tak, że moja skóra zrobiła się czerwona i obolała. Wytarłam się w suchy ręcznik, spojrzałam się w lustro i widziałam tylko wyniszczoną nastolatkę. Z szafki wyjęłam apteczkę i opatrzyłam swoje przedramiona. Byłam wykończona psychicznie, miałam tego wszystkiego dosyć. Jaki miał sens trwania w tym padole gdy nie chciało się w nim być.
Mój brzuch nagle zaburczał, przypomniało mi się, że nie zjadłam żadnego obiadu więc zeszłam na dół do kuchni w której była moja rodzicielka. Nie odezwałam się do niej ani słowem miałam na sobie dresową bluzę bez rękawów więc widziała moje opatrunki. W duchu się zaśmiałam sama dawała się więc co miałam się dziwić, że mi nigdy nie pomogłam. Miałam dopiero szesnaście lat a już nie chciało mi się żyć w tym piekle. Z lodówki wyjęłam do odgrzania lazanie z wczoraj. Gdy ją odgrzałam, wszystko zjadłam z smakiem. Miałam nadzieje, że w końcu będę normalnie ważyć.
CZYTASZ
Akord Diabła 18+ Zawieszone
RomanceNie da się uciec przed swoim losem. O to właśnie chodzi w przeznaczeniu bo jeśli uciekniesz to i tak cię odnajdzie.....