30.

6 0 0
                                    


Nevan

Będzie moja i tylko moja.....

Po tym gdy zaniosłem Nyxia do domu, tak, żeby jej ojciec mnie nie zauważył. Opierałem się o balustradę, i błądziłem wzrokiem po pobliskim lesie. Chciałem ją chronić za wszelką cenę. Nie mogła już cierpieć, nie ona. Ale też nie mogłem zapomnieć o mojej pracy więc pod moją nieobecność ktoś inny ją będzie pilnować.

Minęła godzina odkąd zemdlała, dalej się nie budziła. Martwiłem się, może była na coś chora. Usiadłem na fotelu, czekałem aż się obudzi. Wiedziałem, że Nereus jest okropnym draniem. Może był młody gdy przystąpił do Wilka ale to nie oznaczało, tego, żeby krzywdził Nyxia. Ona na to nie zasługiwała.

Jakoś nad ranem zaczęła się budzić. Może też przez to, że zapomniałem wyłączyć światła. Przybliżyłem się do jej łóżka, powoli, żeby jej nie przestraszyć.

-cześć Nyxia. Usiadłem obok niej.

-hej. Zmarszczyła brwi, była zdezorientowana.

-zemdlałaś, wiesz o tym? Położyłem swoją dłoń na jej udzie, ale szybko się ode mnie odsunęła. -nie bój się, ja nic ci nie zrobię. Uśmiechnąłem się przyjaźnie w jej stronę.

-ale dlaczego zemdlałam, dobrze się czułam. Teraz zauważyłem, że miała zachrypnięty głos. - i w ogóle nie powinno cię tu być, w każdej chwili mój ojciec może tutaj przyjść

-nie ma go tutaj, a odpowiadając na twoje pytanie, zemdlałaś ponieważ zobaczyłaś jak Hester z Nereusem się całowali. Poprawiłem włosy. -był to dla ciebie szok, że twoi przyjaciele, zrobili to co zrobili.

- rozumiem. Kiwnęła głową z zrozumieniem. Po chwili jej warga zaczęła drżeć. Złapałem jej ramie i pociągnąłem ku mnie. Zamknąłem ją szczelnie w swoich ramionach. Nie chciałem, żeby ona nie cierpiała.

-wszystko będzie dobrze, nie pozwolę cię już więcej skrzywdzić. Powoli głaskałem ja po włosach, musiała się uspokoić.

W miarę upływu czasu, jej oddech stopniowo umiarkował się. Posiedzieliśmy jeszcze trochę przytuleni do siebie, ale błogą chwilę przerwało pukanie do drzwi. Spojrzała się wystraszona na mnie, nie miałem zamiaru jej zostawiać. Puściłem ja z objęć. I pewnym siebie krokiem ruszyłem w stronę drzwi.

Otworzyłem drzwi i zauważyłem jej ojca. Jeszcze nie wiedziałem, że to on stoi za tym wszystkimi porwaniami. Spojrzał się na mnie zdziwiony.

-co do cholery. Syknął w moja stronę. Zmarszczyłem brwi, za grama nie miał w sobie kultury.

Westchnąłem cicho. -proszę pana, pańska córka zasłabła, więc musiałem ją przenieś z ulicy do domu

-skąd wiesz gdzie mieszka

-widziałem jak wychodziła z domu. Przymrużyłem groźnie oczy. Musiałem się powstrzymywać przed tym, żeby mu nie wpierdolić.

-może ci wierze ale teraz wynocha. Pokazał dłonią, żebym się wynosił.

Spojrzałem się ostatni raz na Nyxie, nie chciałem jej robić większych kłopotów. Dobrowolnie wyszedłem z jej pokoju, za mną rozniósł się trzask zamykanych drzwi. Odwróciłem się przodem do ojca Nyxia.

-kim ty do cholery jesteś?

-jej przyjacielem. Patrzyłem na niego z góry, był o wiele niższy niż ja.

-coś mi tu nie gra. Podszedł do mnie.

-panu nie musi nic grać. Odwróciłem się do niego i szybkim krokiem ruszyłem w stronę wyjścia ale on nie miał zamiaru mnie ot tak wypuścić. Złapał mnie za tył bluzki.

-masz się od niej odwalić zrozumiano?

-nie do końca, jest już duża i to ona decyduje z kim będzie się spotykać

-no i co z tego. Prychnął w moja stronę. Dalej trzymając mnie za tył bluzki, nie podobało mi się to, więc jednym szarpnięciem ciała, wyrwałem się.

-myślisz, że możesz ja terroryzować? Spojrzałem się na niego z góry. -to jesteś, kurwa w błędzie rozumiesz?

Tym razem, wyszedłem z domu. Niech się lepiej pilnuje, bo teraz nie pohamuje się przed niczym i pożałuje, że zadarł ze mną.

Usiadłem na kanapie, musiałem obmyśleć plan jak uprzykrzyć mu życie, nie darowałem mu tego jak mnie potraktował. Będzie mnie jeszcze błagał o litość, i wiedziałem do kogo mam zadzwonić. Wybrałem odpowiedni numer i zaczekałem aż odbierze.

-tak skarbusiu. - Usłyszałem rechot mojego najlepszego przyjaciela.

Przewróciłem oczami, zawsze tak mnie nazywał. -mam do ciebie sprawę stary

-więc cię słucham

-mam na oku jednego kolesia, potrzebuje, żebyś go trochę nastraszył

-gdzie mieszka w takim razie. - Podałem mu adres tego skurwysyna. Ale nastała chwilowa cisza po drugiej stronie.

-to mój ojciec Seth. - Westchnąłem zaskoczony, nie wiedziałem, że miał siostrę.

-pomożesz prawda? Bo to co on robi tej biednej dziewczynie przekracza wszystko

-pomogę, o to się nie martw. Pożałuje tego, że w ogóle się urodził. - Zaśmiał się tym swoim psychopatycznym śmiechem, czasami się go bałem, naprawdę.

Odłożyłem telefon na swoje uda, teraz tylko czekać na raport od Rayana Henri. Był seryjnym i nie uchwytnym mordercą. Zabijał winnych, najpierw swoich oprawców potem innych. Za to go uwielbiałem.

Podniosłem się z miejsca i ruszyłem do swojej jaskini, może wpadło kolejne zlecenie do wykonania. Z uśmiechem na twarzy odpaliłem laptopa, a na wyświetlaczu pojawiło się kolejne powiadomienie o zleceniu. Szybkim kliknięciem wszedłem w treść zlecenia. Już od pierwszego zdania mi się spodobało, kochałem łowić grube ryby a tym razem miałem to zrobić. Czas zacząć zabawę wysłałem do Olivera streszczenie tego co miał zrobić.

Musiał znaleźć więcej informacji na temat tej grubej ryby. Oparłem głowę o otwarta dłoń, miałem taki mętlik w głowie z sprawą Nyxia, że nie wiedziałem kompletnie co ja mam zrobić.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Akord Diabła 18+ ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz