19.

22 9 0
                                    

Nyxia

Piekło w naszych sercach....

Stałam przed swoją sztalugą, minęła już godzina odkąd zamknęłam się w swoim pokoju. Kilka razy usłyszałam jak ktoś do mnie dzwonił ale zignorowałam to. Nie miałam ochoty się z nikim kontaktować. Chciałam świętego spokoju, musiałam wszystko sobie poukładać. Zamoczyłam pędzel w czerwonej farbie i zaczęłam ją nakładać na płótno.

Po następnej godzinie skończyłam malować obraz. Patrzyłam się na niego z dumą. Przestawiał dłonie związane w nadgarstkach, po których leciała krew. Musiałam szykować portfolio na studnia więc muszę brać się za robotę. Kochałam malować bo wtedy czułam się wolna. Usiadłam na fotelu a do ręki wzięłam swoją gitarę i zaczęłam grać, nie przejmowałam się tym, że w domu może był mój ojciec. Teraz byłam tylko ja i muzyka wydobywająca się spod moich palców. Grałam do momentu gdy usłyszałam, że do moich drzwi dobija się mój ojciec.

-przestań grać na tej jebanej gitarze!!!!! Krzyczał wściekły na cały regulator. Przewróciłam tylko oczami. Odłożyłam gitarę na jej miejsce. -otwórz te drzwi

-nie mam takiego zamiaru. Odkrzyknęłam, niech się wreszcie ode mnie odpierdoli. Ale ten zamiast odejść zaczął z całą mocą walić w drzwi. Westchnęłam cicho, niech se wali. Spakowałam się w torbę. I wyszłam tak po prostu przez okno, wiedziałam, że jak wrócę będę mieć przejebane ale w tym stanie już nic mnie nie obchodziło. Ruszyłam w stronę domu Hester, dlaczego nie wybrałam Nereusa sama nie wiem. Spojrzałam się telefon miałam z milion nieodebranych telefonów od Nereusa i ojca, zignorowałam to.

Odbiłam się od twardego torsu, zatoczyłam się w tył ale ten mężczyzna był na tyle szybki, że złapał mnie. Odetchnęłam z ulgą, nie chciałam pójść na randkę z ziemia. Spojrzałam się w górę na chłopaka, mogłam stwierdzić, że był bardzo wysoki.

-dziękuję. Powiedziałam nieśmiało, nasza różnica wzrostu mnie peszyła, chyba to zauważył bo się do mnie uśmiechnął.

-nie ma za co, to moja wina nie zauważyłem cię. Chyba się zorientował, że za długo mnie trzyma bo puścił mnie gdy upewnił się, że stoję stabilnie.

-jak masz na imię?

-Nevan ale możesz mówić do mnie Paytah. Puścił w moją stronę oczko. Moje policzki się zaczerwieniły.

-jestem Nyxia ale przyjaciele mówią Nyx. Uśmiechnęłam się delikatnie.

-miło mi cię poznać Nyx

-mi pana również. Jak tak się przyglądałam wyglądał na starszego.

-co się stało. Przekrzywił głowę, zmarszczył brwi.

-mój ojciec znów ma napad szału. Nie powinnam mu tego mówić, ale czułam się przy nim inaczej niż przy Nereusie.

-powinnaś to zgłosić. Położył swoją wielką dłoń na moim ramieniu. Przygryzłam wargę, wiem ale nie mam odwagi tego zrobić.

-wiem, ale.. Zadrżała mi warga, nie płacz, nie przy nieznajomym ale to było silniejsze ode mnie. Zaczęłam płakać, łza po łzie leciała po moim policzku. Nie odszedł, nic nie powiedział bo żadne słowa by nie uleczyły mojej rany . Więc po prostu mnie przytulił. Wtuliłam się w jego brzuch.

-zostaw ją. Ktoś za Nevanem krzyknął i wiem kto to był. Wychyliłam się w bok, żeby upewnić się, że to chłopak. Tak to był Nereus, szedł w naszą stronę wściekły.

Straszy chłopak spojrzał się przez ramię, skanował wzrokiem nadchodzącego chłopaka. Widziałam, że się skrzywił nieznacznie.

-a jeśli nie co mi zrobisz chłopczyku. Podniósł jedną z brew ku górze. Pogrywał z Nereusa, nie podobało mi się. Znów ktoś się kłóci przeze mnie.

Chłopak warknął w jego stronę i już wymierzał pierwszy cios w twarz Nevana. Odsunęłam się na bezpieczną odległość i krzyknęłam. -przestańcie

Nevan naprężył swoje mięśnie i zablokował sprawnie cios. Patrzyłam na to bezradna. Nereus zaatakował pierwszy, z moich ust wydobył się głośny krzyk. Ale Nevan był szybszy zatrzymał cios i odsunął się w bok. Nie chciałam na to patrzeć, dlaczego to wszystko mnie spotykało, dlaczego ja. Kolejny cios, który powalił chłopaka. Spojrzałam się w oczy Nevana, widziałam tylko pierworodną wściekłość. Nie mogłam im dać dalej się bić bo się zabija nawzajem. Złapałam Nevana za ramię i spróbowałam go odciągnąć.

-przestańcie proszę was. Złapałam się na klatkę piersiową. Znowu te znajome uczucie, atak astmy znów zaatakował. Starszy mężczyzna to zauważył i oderwał się od Nereusa.

-gdzie masz inhalator. Spojrzał się na mnie, pokazałam dłonią na pierwszą kieszeń w torbie. Z prędkością światła, wyjął lek z torby i przystawił mi do ust. Wzięłam wdech leku i po paru sekundach udało mi się wziąć normalny oddech.

-zadzwonię do ciebie i tym razem masz odebrać. Syknął wściekle i odszedł w stronę szkoły.

Przygryzłam wargę, nie chciałam się rozpłakać. Nevan chciał mnie przytulić ale odepchnęłam go.

-jesteście tacy sami

Spojrzałam się z nienawiścią na niego i ruszyłam w stronę domu Hester. Zostawiłam go samego, już nigdy nie zaufam, żadnemu wilkowi. Szybkim krokiem pokonywałam drogę. Zapukałam w drzwi, odczekałam pięć minut. W końcu otworzyła mi, mama Hester.

-dzień dobry Hester w domu? Zapytałam z nadzieją w głosie.

-w szkole, ale możesz na nią poczekać. Wpuściła mnie do środka.

Więc tak też zrobiłam. Weszłam do jej sypialni, chciałabym mieć normalne życie. Nie chciałam się już męczyć z tym wszystkim.

Po czterech godzinach do pokoju weszła Hester, była zaskoczona moimi odwiedzinami, nie dziwiłam się, nie często sama z siebie do niej przychodziłam.

-cześć Hester. Uśmiechnęłam się w jej stronę co odwzajemniła szybko.

-cześć, co cię tu sprowadza? Usiadła na fotelu. -coś się stało znów? Było widać, że lekko posmutniała. Wiedziałam, że chciała coś zrobić ale szanowała moje zdanie.

-tak, znów zaczął się na mnie wydzierać. Westchnęłam zrezygnowana. - a jakieś cztery godziny temu. Zatrzymałam się chwile, żeby to jakoś poukładać w głowie. -Jakiś mężczyzna zaczął się bić z Nereusem.

-o co poszło? Zapytała ciekawa.

-Bo wpadłam na Nevana tak ma na imię ten chłopak. Przygryzłam wargę. -jest kurwa przystojny. Zaczerwieniłam się na te wyznanie. -ale do rzeczy, wpadłam na niego i zaczęliśmy rozmawiać. Westchnęłam cicho. -ale Nereus był zazdrosny no i zaczął się bić.

-pojebana sytuacja ci powiem

Zaproponowała, że w sumie jak już jestem możemy w końcu coś razem pooglądać. Włączyliśmy Jokera i tak nam minęły godziny. Wieczorem gdy już zaczęło się ściemniać postanowiłam wrócić. Pożegnałam się z nią i ruszyłam do domu. Zastanawiałam się czy dostane za tą ucieczkę jakąś kare. W połowie drogi zadzwonił mój telefon, wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam się na wyświetlacz, syknęłam zdenerwowana. Dzwonił do mnie Nereus. Odebrałam po chwili zastanowienia.


Akord Diabła 18+ ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz