11.

29 14 1
                                    

Nereus

Byłem dla niej oparciem. Jedyną ostoją...

Gdy napisała do mnie od razu wiedziałem, że było coś nie tak. Czułem to w kościach więc, z prędkością światła ubrałem się. Zebrałem kluczyki i telefon. Wybiegłem z domu i ile sił w nogach biegłem w stronę jej domu. Krew szumiała mi w uszach a serce biło w przyśpieszonym tempie. Bałem się o nią, tak bardzo, że mogłem dla niej zabić. Dobiegłem w trzy minuty pod jej okno. Szybkim ruchem złapałem się rynny i wdrapałem się na jej parapet. Zauważyłem ją, widać było, że nie tak dawno płakała. Ustałem na ziemi i obserwowałem ją. Chciała coś powiedzieć ale wybuchła płaczem. W tej chwili jakby się dobrze przysłuchać, można by było usłyszeć jak moje serce łamię się na kilka kawałków. Podszedłem do niej i ją przytuliłem do siebie. Musiałem być dla niej silny, nawet gdy w moich oczach stanęły łzy. Zacząłem ją powoli i delikatnie głaskać po włosach.

-już cii, wszystko będzie dobrze. Pragnąłem ją uspokoić ale nie wiedziałem jak. Wiedziałem, że te słowa były puste ale innych nie mogłem znaleźć.

-on to znowu zrobił. Zaszlochała głośno. -nie chciałam tego, tak bardzo tego nie chciałam. Zacisnęła swoje dłonie na mojej koszulce. Byłem wściekły na tego skurwiela.

-co za skurwysyn. Powiedziałem to z taką wściekłością, że sam poczułem moc tych słów. -zabije gnoja

-nie rób nic pochopnego. Spojrzała się na mnie. -nie jest tego wart, żebyś przez niego poszedł do więzienia. Przez moją twarz przemknęła niepewność. Wiedziałem, że to co mówiła była prawdą ale musiałem coś zrobić, żeby ją nie krzywdził.

-spróbuje ale niczego nie obiecuje

Chrząknęła i delikatnie odsunęła się ode mnie . Chciałem, żeby była szczęśliwa, bardzo tego chciałem. Ale byłem tchórzem, bo wiedziałem, że tego nie dostanie.

-umyj się a ja poczekam tutaj na ciebie. Powiedziałem po chwili. -nie zostawię ciebie samom obiecuję. Uśmiechnąłem się w jej stronę.

-dobrze. Kiwnęła głową i wzięła z szafki potrzebne rzeczy.

Usiadłem na jej łóżku. Mogłem na nią poczekać wieczność. W mojej głowię teraz w tej chwili panował chaos. Bo z jednej strony chciałem ją tylko dla siebie a z drugiej musiałem wykonać zadanie. Zagryzłem zębami swoją wargę, ten niewinny nawyk pomagał mi się skupić. W tej chwili musiałem wymyśleć co mogłem zrobić, żeby uratować Nyxia z tego piekła. Dla niej zrobię wszystko i to w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Po piętnastu minutach wyszła z łazienki. Podniosłem na nią wzrok. Ubrała się prze uroczą piżamę w hello kitty. Mimowolnie się uśmiechnąłem, wyglądała w niej prze pięknie. Gdy nasz wzrok się spotkał od razu, spuściła speszona głowę.

-ładnie wyglądasz Nyx

-umm... dziękuje. Była taka urocza. Dlaczego ten niewinny niczemu człowiek musiał cierpieć przez własnego ojca. Nie pojmowałem tego i nigdy tego pojmować nie zamierzałem. -mam nadzieje, że przez ten czas nie znalazłeś sposobu, żeby zabić mojego ojca. Skrzywiła się na słowie ojca. Wiedziałem co myślała o tym człowieku. Był tylko jebanym skurwielem, potworem w Ludzkiej skórze.

-wiesz co, wymyśliłem tyle tortur dla niego, że nie wiem jak upchnę je w moim grafiku. Uśmiechnąłem się szeroko, ona zareagowała na to tylko wybuchem śmiechu. Było miło słyszeć jej śmiech. Był idealny jak ona.

-nie chce wiedzieć co to za tortury. Odpowiedziała rozbawiona.

-tak, zgadzam się, lepiej żebyś o nich nie słyszała. Powiedziałem bardzo poważnie.

Podeszła do mnie i usiadła na moje kolana. Przygryzłem wargę bo mój przyjaciel delikatnie stwardniał. Przytuliła się do mnie więc przytuliłem ją mocniej


Akord Diabła 18+ ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz