Nyxia
Był bezpieczną przystanią...
-ładnie wyglądasz Nyx. Z letargu wyrwał mnie jego głos.
-umm... dziękuje. Odpowiedziałam speszona i spuściłam głowę tak, żeby zobaczyć swoje stopy. Czułam się skrępowana trochę. - mam nadzieję, że przez ten czas nie znalazłeś sposobu, żeby zabić mojego ojca. Na te ostatnie słowa się skrzywiłam. Nie był moim ojcem tylko potworem.
-wiesz co, wymyśliłem tyle tortur dla niego, że nie wiem jak upchnę je w moim grafiku. Uśmiechnął się w moją stronę na co ja wybuchłam śmiechem. Pierwszy prawdziwy śmiech od wielu lat. Czułam się przy nim swobodnie.
-nie chce wiedzieć co to za tortury. Odpowiedziałam rozbawiona.
-tak, zgadzam się, lepiej żebyś o nich nie słyszała. Powiedział bardzo poważnie. Przewróciłam tylko oczami.
Podeszłam do niego i usiadłam się na jego kolanach. Byłam zaskoczona, że sama z siebie to zrobiłam. Przytuliłam się do jego toru, potrzebowałam tego jak nigdy wcześniej. Po chwili poczułam na udzie coś twardego. Mogłam się domyślać, że jego hormony buzują. Zignorowałam to i wtuliłam się. Położył swoją dużą dłoń na moich plecach, poczułam przyjemny a zarazem dziwny dreszcz. Może czułam tez ekscytacje, ale nie mogłam być pewna.
-znajdę sposób, żeby cię ocalić Nyx. Po wypowiedzeniu tych słów pocałował mnie w czubek mojej głowy.
-trzymam cię za słowo. Uśmiechnęłam się w jego koszulkę. -ile masz lat tak w ogóle?
-18, tak wiem stary jestem. Zaśmiał się. -a ty ile masz lat Nyx?
-mam 16. Spojrzałam się na jego twarz. Mogłam zauważyć, że po niej przemknęła najprawdziwsza furia. Wiedziałam co sobie pomyślał. Jak mój ojciec mógł wykorzystywać jeszcze dziecko. A na dodatek swoją córkę. Też tego nie pojmowałam ale robił to.
Kiwnął tylko głową, wiedziałam, że teraz ma mętlik w głowie i, że musi sobie to wszystko poukładać. Położył nas na łóżku tak, że leżałam na nim a jego jedna dłoń znajdowała się na mojej talii. Wtuliłam się w jego pierś i zamknęłam oczy.
-śpij dobrze Nyx. Nad uchem usłyszałam jego słowa.
-ty też Eres. Uśmiechnęłam się i po chwili już oddaliłam się do świta Morfeusza.
Następnego dnia, obudziłam się dość wcześnie. Dopiero teraz poczułam czyjąś obecność, niechętnie otworzyłam swoje oczy i zauważyłam pod sobą Nereusa. Zmarszczyłam brwi aż sobie przypomniałam, że napisałam mu sms, żeby przyszedł do mnie po tym co zrobił mi ten Diabeł. Nie chciałam go jeszcze budzić ponieważ dzisiaj mieliśmy na dziesiątą a była dopiero szósta. Więc zeszłam z niego delikatnie i po cichu jak umiałam. Miałam czas, żeby się przygotować. Wybrałam dzisiejszy outfit do szkoły i poszłam pod prysznic.
Rozebrałam się do naga i spojrzałam się w lustro. Zauważyłam tam szesnastoletnią dziewczynę, zniszczoną przez własnego ojca. Miałam na swoim ciele pełno siniaków ale również blizn. Bałam się, że któregoś dnia ktoś je zobaczy. Były tylko moje i tylko ja miałam prawo, żeby je oglądać. Z wściekłością na samą myśl dlaczego je miałam, weszłam pod prysznic.
Wyszłam z łazienki już ubrana. Wycierałam właśnie włosy przed toaletką aż w lustrze zauważyłam, że Nereus się na mnie patrzy. Uśmiechnęłam się szeroko co on odwzajemnił od razu.
-jak się spało? Zapytałam, przerywając ciszę.
-świetnie się spało. Przeciągnął się w taki sposób, że jego bluzka zawinęła się i mogłam zobaczyć jego mięśnie na jego brzuchu. Zarumieniłam się delikatnie i odwróciłam wzrok.
CZYTASZ
Akord Diabła 18+ Zawieszone
RomanceNie da się uciec przed swoim losem. O to właśnie chodzi w przeznaczeniu bo jeśli uciekniesz to i tak cię odnajdzie.....