20.

18 10 0
                                    


Nyxia

Wilk pozostanie wilkiem nawet gdy założy owczą skórę......

-w końcu odebrałaś. Wyczułam w jego głosie nutkę wściekłości. Nie przejmowałam się tym zbytnio, niech się gniewa ale ja nie zniżę się do jego poziomu. Nic takiego nie zrobiłam, żeby się na mnie wściekać a te nieodebrane połączenia, mogłam powiedzieć, że byłam zajęta.

-tak, w końcu. Westchnęłam cicho, siadając na ławce na przystanku.

-co to był za fagas? Zapytał, nie raczej zażądał tej odpowiedzi.

-był to Nevan, po prostu wpadliśmy się na siebie. Odchyliłam głowę w tył. -potem mnie pocieszał i tyle

-kurwa Nyxia, nie widziałaś jego wzroku? Warknął, mogłam bym przysiąc, że to brzmiało jak warknięcie wilka.

-nie kurwa, nie widziałam. Syknęłam wkurzona. -patrzył się normalnie to ty masz jakieś jebane urojenia. Usłyszałam jak wzdycha. -masz dwa dni, żeby się ogarnąć do tego czasu nie dzwoń i nie przychodź. Zanim zdarzył coś powiedzieć, rozłączyłam się. Nie miałam ochoty go słyszeć. Wstałam z miejsca i znów szłam jak na egzekucję. Otworzyłam drzwi, w przedpokoju, powitała mnie moja kotka. A po chwili z kuchni wyłonił się on, diabeł. Spojrzałam się na niego z pod przymrużonych oczu. Patrzył się na mnie z furią i w tej właśnie chwili żałowałam tego, że uciekłam. Przełknęłam ślinę przerażona na to co nastąpi. Z gracją wilka, podszedł do mnie. Zrobiłam krok w tył, chciałam stąd uciec ale to by tylko pogorszyło już przejebaną sytuację.

-gdzie się podziewałaś? Zapytał przez zaciśnięte szczęki.

-byłam u Hester, dawno się nie widzieliśmy. Odpowiedziałam, ukrywając strach głęboko w sobie. Nie mógł go wychwycić, nie teraz gdy był taki wściekły.

-a dlaczego wyszłaś przez jebane okno a nie jak normalny człowiek przez drzwi

-nie wiem, chciałam zobaczyć czy bym dała radę w razie pożaru. Wzruszyłam ramionami.

-no dobrze, może ci wierzę. Złapał mnie za ramię, mimowolnie spojrzałam się na niego. -ale to nie oznacza, że nie dostaniesz kary

W moich oczach zebrały się łzy, zaczęłam w przerażeniu kręcić głową. -błagam nie, poprawię się obiecuje. Upadłam przed nim na kolana, moja duma rozbiła się jak szklany wazon o podłogę. Nie chciałam znów błagać.

-wstawaj!!! Krzyknął tak głośną, że aż podskoczyłam. Ale gdy nie zareagowałam, złapał mnie mocno za włosy i pociągnął ku górze.

-proszę, nie rób mi krzywdy. Dławiłam się swoimi łzami, mój makijaż rozmazał się.

-zamknij się!! Zamachnął się i walnął mnie z otwartej dłoni w polik. Załkałam głośno.

Zaciągnął mnie do swojego gabinetu. Rzucił mną o podłogę. Zacisnęłam zęby z bólu, kolejny siniak do kolekcji. Ukucnął tuż przede mną, patrzył się na mnie jak wygłodniały wilk. Chciałam się wycofać ale złapał mnie za kostkę i pociągnął mnie do siebie.

-mówiłaś, że ten twój kochać jest lepszy. Powiedział to szeptem.-odpuściłem ci wtedy ale teraz pokaże ci. Zerwał ze mnie ubrania, chciałam zasłonić się swoimi dłońmi ale ten złapał mnie za nadgarstki. Zagryzłam wargę aż do krwi. Kreęciłam głową na boki, krzyczałam, że nie chcę ale on mnie nie słucha nigdy tego nie robił. Obrócił mnie tak, że wypinałam się w jego stronę, próbowałam się odsunąć ale to na nic. Przytrzymał moje biodra, wbijając w nie swoje palce. Nie był delikatny, niszczył mnie a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Z każdym ruchem był brutalniejszy, już nie z warzał na to, że może coś mi zrobić. A ja łkałam, szlochałam, dławiłam się swoimi łzami. Krzyczałam za każdym razem i za każdym razem wbijał mocniej swoje palce....

Skąpana w ciemności leżałam na podłodze, przy swoim łóżku. Doczołgałam się do swojego pokoju ale nie mogłam się ruszyć z podłogi bo całe ciało mnie bolało. Ale nie tylko ono moja dusza, była rozstrzaskana na małe kawałeczki. Płakałam długo aż z moich łez nie zostało nic tylko ślad na moich policzkach. Nie miałam już siły walczyć bo to było wszystko na nic. Sięgnęłam do torby, którą ojciec rzucił gdy ją znalazł w korytarzu. Wyciągnęłam z niej telefon i zadzwoniłam do Nereusa. Odebrał po dwóch sygnałach.

-Miałem nie dzwonić po czym ty dzwonisz. Zaśmiał się sucho.

-proszę przyjdź. Powiedziałam zachrypniętym głosem.-on to znowu zrobił, pomóż. Zaczęłam płakać. -dalej go czuje na sobie

Mogłam wyczuć tą wściekłość, która się w nim zrodziła. -za chwile przyjdę, dasz radę otworzyć okno?

Mruknęłam coś w odpowiedzi, po czym się rozłączyłam. Po woli opierając się o łóżko, udało mi się wstać z podłogi. Małymi kroczkami, doszłam do okna, które następnie otworzyłam. Z trudem położyłam się na łóżku, nie dałam również się ubrać. Powinnam to zrobić, miałam pełno siniaków.

Przysypiałam właśnie gdy usłyszałam szelest na swoim parapecie. Odwróciłam po woli w tamtą stronę głowę. Zobaczyłam go w czarnej bluzie i szarych dresowych ubraniach. Na jego twarzy zobaczyłam najpierw zaskoczenie, później tą pierwotną furię. Zacisnął szczękę, tak ostą jakby potrafiła pociąć kartkę.

-co ten skurwiel ci zrobił. Wysyczał przez zęby, przybliżając się do mnie.

Chciałam mu odpowiedzieć ale warga niebezpiecznie za trzęsła a potem wybuchłam płaczem. Zamknęłam oczy, tak bardzo nie chciałam czuć jego palców na swoich biodrach. Nereus delikatnie mnie do siebie przyciągnął. Przytulił mnie do siebie, wtuliłam się w jego ciało.

-już cii. Głaskał mnie po nagich plecach ale za każdym razem wzdrygałam się. Już nie wiem, który dotyk był dobry a który wręcz przeciwnie. Pogubiłam się we własnym życiu, ale jak do tego doszło nie wiem. Chciałabym znać odpowiedź.

-moje kochanie, powiedz co ten skurwiel ci zrobił. Powiedział już spokojniej. Ale czy mogłam mu tak naprawdę zaufać czy on też przypadkiem nie czeka, żeby mnie skrzywdzić. Nie odpowiedziałam mu nic, po prostu potrzebowałam spokoju.

Chyba już zrozumiał bo już więcej o to nie spytał. Wiedziałam również, że mógł się domyślić. Płakałam dość długo aż przestałam, oczy paliły żywym ogniem. Tej nocy straciłam swoją dumę. Nie miałam już nic, odebrano mi wszystko. Diabeł przyszedł i wyszarpał moją duszę sz piersi i ją pochłonął, uwięził w swojej pieczarze.

-przepraszam, że nie mogłem cię uratować

-nie przepraszaj. Powiedziałam, patrząc się tępo w sufit. -taki już mój los. Poczułam jak gula rośnie w moim przełyku ale mówiłam dalej. -może tak miało być. Przewróciłam głowę w jego stronę i teraz zauważyłam w jego oczy straciły blask, pełno było tam smutku oraz cierpienia. Cierpiał razem ze mną, po cichu bo był tym milczącym chłopakiem. Toczył walkę w środku, widziałam to na jego twarzy. Zasługujemy na o wiele więcej a dostaliśmy jakieś ochłapy. Walczymy każdego pierdolnego dnia a nie widać postępu. Ludzie mówią nie płacz nie masz o co, przecież nic takiego się nie stało. Tak łatwo mówić a tak trudno podać pomocną dłoń do osoby, która tego potrzebuje.

Akord Diabła 18+ ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz