🔥Uroczy yandere Sukuna part 2: Randka (najskrytszych koszmarów)

126 7 6
                                    

W moim życiu doświadczyłam wielu niecodziennych sytuacji, ale zaproszenia na randkę jeszcze nie.
Jednak nigdy nie przypuszczałabym, że na moją pierwszą w życiu randkę zaprosi mnie Król Przeklętych, Ryōmen Sukuna.
Jego „zaproszenie" skwitowałam wybuchem śmiechu, ale widząc jego ostrzegawcze spojrzenie, szybko się pohamowałam.
- Przepraszam, ale śmiem odmówić - mruknęłam cicho. - Nie nadaję się do takich rzeczy i nie interesują mnie.
Sukuna się nie odzywał, co źle wróżyło.
- Nie robię tego na złość czy coś, tylko naprawdę nie lubię bawić się w takie rzeczy - tłumaczyłam nerwowo. - Nie wolałbyś zabrać kogoś , kto tego chce i da ci to, czego oczekujesz? Przecież chętnych jest ogrom!
Sukuna dalej niepokojąco milczał.
- Jeśli jakimś cudem naprawdę chcesz spędzić ze mną czas, to nie możemy po prostu porozmawiać tak jak...czasem? - paplałam, byle się wykręcić.
Nie wyobrażam sobie randeczki z Sukuną.
Na co dzień on chce ze mną przebywać i prowadzić długie rozmowy. Nie dość, że mi rozmawia się z nim zajebiście dobrze, to on zdaje się zainteresowany moim zdaniem na poruszane przez niego tematy.
Sukuna mi imponuje i jest ogromnie ciekawą osobą, wbrew pozorom bardzo nieufną oraz skrytą.
Podobieństwa w poglądach, preferencjach i wielu innych polach sprawiają, że odrobinę czuję od niego akceptację.
Wszystko jest zajebiście, dopóki nie zaczyna zmieniać traktowania mnie.
Jest rozmowa, a on nagle zaczyna mnie dotykać. Nie chodzi mi o skrajne rzeczy, ale są to niezrozumiałe zagrania typu: trzymanie za rękę, głaskanie, przytulanie i inne gówniane czułości.
Już wtedy czuję się strasznie niekomfortowo, gdy ten słynnym Ryōmen Sukuna kompletnie z dupy się do mnie przytuli.
To jednak jeszcze jest niegroźne, bo on czasem naprawdę przegina. Choć wielokrotnie tłumaczyłam, prosiłam, błagałam żeby nie robił mi takich rzeczy - on ma na to wyjebane.

- Radzę być gotową piątek wieczór - skwitował mój monolog.
Kurwa mać.
- Nie zmienię zdania - warknęłam. - Nie znam się, ale chyba nie powinno się zmuszać kogoś do takich rzeczy.
- Ależ ja cię skarbie nie zmuszam, tylko odbieram ci prawo do sprzeciwu - uśmiechnął się promiennie.
- Przecież to to samo! - jęknęłam, próbując się uspokoić. - Mówię poważnie, nie mogę iść.
Nastrój  Sukuny przeskoczył z przymilnego uśmiechu, do czystej postaci wkurwienia.
Spanikowałam i zaczęłam spierdalać.
Oczywistym było, że on dorwie mnie w sekundę.
Objął mnie za brzuch, wsuwając ręce pod moją bluzkę. Przytulona plecami do jego muskularnego ciała czułam nie tylko strach, ale też obrzydzenie. Po wczorajszym wydawał mi się po prostu brudny.
- Co mam uczynić, żebyś się zgodziła? - zanurzył nos w moim włosach.
Chwyciłam za jego nadgarstki i próbowałam rozpleść jego przytulające mnie łapska.
- Bądź miła - szepnął mi do ucha ostrzegawczym tonem, przejeżdżając mocno paznokciami po skórze mojego brzucha.
Przeszły mnie dreszcze wstrętu, gdy mruczał coś do mnie, wtulając twarz w mój kark.
- Co jeśli znajdę lepszą ofertę niż randka ze mną? - zaproponowałam. Sukuna zaśmiał się z politowaniem,  po czym litościwie mnie puścił.

Robiłam wszystko, by nie musieć nigdzie z nim wychodzić. Chuj wie, czy jego intencja nie jest upokorzenie mnie publicznie.
- Nawet znajdując najznamienitszego pornola, nie przekupisz mnie, mała glisto.
Skoczyłam ze strachu, a telefon wypadł mi na podłogę. Sukuna rozsiadł się na moim łóżku, wchodząc do mojego pokoju chuj wie kiedy.
- Proszę nie rób tak więcej - szepnęłam, schylając się po telefon.
Podnosząc się, dostałam w ryj poduszką.
- Marnujesz mój czas - westchnął.
- Ty go bardziej zmarnujesz na tej randce - burknęłam. Sukuna wziął drugą poduszkę i ponownie we mnie rzucił. Poprawiłam opadające na twarz włosy i zaczęłam wymieniać moje alternatywy dla jego chorego pomysłu.
- Prawo jazdy.
- Jak dodasz do tego prawo do rozjebania innych kierowców, zastanowię się.
- Mieszkanie.
- Jeśli ma to być klita, won mi z tym.
- Pozwolenie na broń.
- Na chuj mi takie powolne zabaweczki, skoro nawet odpowiednio ich przetestować nie mogę?
- Wszystkie burdele na własność.
- Ja od lat mam wszystkie na własność.
Rzuciłam mu wkurwione spojrzenie i z irytacją zaczęłam szukać innych pomysłów. Myślałam, że chociaż będzie chciał, abym przekonała Gojo, by pozwolił Sukunie się wyprowadzić. To dobrze zrobi nam wszystkim.
Sukuna wyrwał mi telefon, pierdolnął nim (na szczęście na łóżko) i siłą usadził mnie na swoich kolanach.
Przełknęłam ślinę, czując olbrzymi wstręt. Jego intensywne korzenno-ambrowe perfumy, które kiedyś uważałam za całkiem przyjemne, teraz przytłoczyły mnie, z marszu kojarząc się z obrzydliwie zwierzęcym seksem.
Gdy nachylił się zaglądając mi w twarz, pieprzny energetyzujący zapach jego żelu do ułożonych idealnie na sztorc włosów przypominał w jakim nieładzie wczoraj byly.
- Naprawdę nie czuję się komfortowo, gdy tak się wygłupiasz - szepnęłam, odsuwając sie jak najbardziej mogłam.
- Wystraszyłem cię wczoraj, co? - z perfidnym uśmiechem odsunął z mojego ramienia bluzkę. - Mogłaś chociaż się przywitać...
- Przechodziłam tam zupełnie przypadkiem - sprostowałam, podciągając na ramię material. - Do zakładu mojego ojca często trafiają zwłoki ofiar gwałtu, ale nigdy nie widziałam tego aktu na żywo i po prostu mnie to mega obrzydza.
- Ja cię obrzydzam.
- Nie dotykaj chociaż mojej twarzy, ok? - poprosiłam, uchylając się przed jego ręka. Chuj wie gdzie te ręce były i co robiły.
- Doceńże to, iż będąc w trakcie dość sycącej uczty, ujrzawszy twoją mizerną sylwetkę, jebnąłem tymi zalanymi szmatami i jak kurwa skończony kretyn pobiegłem za tobą?
Zamurowało mnie całkowicie.
Poruszałam nerwowo wiszącymi nad ziemią nogami, próbując je zsunąć z jego kolan. Stanowczym gestem, poprawił mnie, przysuwając jeszcze bliżej.
Niepewnie uniosłam głowę, prawie zderzając się z nim czołem.
Kładąc palce na jego brodzie, zatrzymałam go przed zbliżeniem się do moich ust. Zdjął je i ścisnął boleśnie moje dłonie
- Spotka cię kurewska marność, moja miernoto.
Najwidoczniej próbował się do mnie dobrać, ponownie szykując sie do złośliwego pocałunku. Wkurwiona odgoniłam go rękami jak muchę albo raczej wielkiego, upierdliwego komara.
Ten gest bardzo mu się nie spodobał, więc zaczął mną boleśnie szarpać.
- Cóż ja się tak z nią kurwa cackam - warczał sam do siebie. Jak mnie tak szarpał, zupełnie nie miałam odwagi się odezwać.
Gdy skuliłam się na jego kolanach, przestał, rozmasowujac moje ramię, w które przed chwilą wbijał palce.
- Nabiłem ci siniaki - roześmiał się. - Daj rączkę, wymażę je.
Co on kurwa pierdoli...
- Wolę o wiele bardziej, żebyś mi przypierdolil - burknęłam, chowając rękę.
- Później - wyszczerzył się. - Wkrótce sprecyzuję ci niezbędne kwestie dotyczące znienawidzonego przez ciebie wydarzenia.
Ja ani razu nie powiedziałam mu, że się zgadzam.
Sukuna zaciekawiony rozmazywał palcem czarny cień nałożony na moją powiekę, brudząc mi nim cały obszar wokół moich oczu.
- Chciałabym już zejść.
- Nawet chwilę nie posiedziałaś - burknął.
Aha.
Gdy tylko poluzował ręce, zlazłam jak najszybciej. Miałam ochotę splunąć mu w te zakłamaną mordę gdy spojrzał na mnie teatralnie smutnym wzrokiem, po czym wyszczerzył ostre zęby i pomachał do mnie środkowym palcem.

༻𒆜 𝔓𝔯𝔷𝔢𝔨𝔩𝔢̨𝔱𝔞 𝔭𝔯𝔷𝔢𝔷 𝔲𝔠𝔷𝔲𝔠𝔦𝔞 𝔨𝔩𝔞̨𝔱𝔴𝔶 𒆜༺||Sukuna RyōmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz