To ona jest czarnym charakterem, a nie Ryōmen Sukuna

52 2 1
                                    

W tej historii to główna bohaterka jest czarnym charakterem.

~
Bez słowa podsunął mi jedzenie.
- Nie lubię sosu słodko-kwaśnego.
Sukuna wziął kawałek kurczaka i oblizał go z każdej strony, po czym chciał mi dać.
Jeszcze kurwa czego.
Rzucił udko z kurczaka za siebie.
- Zapomniałem, że mojej śliny także nie lubisz.

~

Na odchodne ujął moją twarz za brodę. Głaszcząc palcami moją żuchwę, pochylił się ku moim pomalowanym na czarno ustom.
- Czerń najsmakowitsza spośród wszystkich.
Chciał znowu skosztować sztucznego, słodkiego, wiśniowego smaku pomadki, zbliżając frustrująco powoli usta. Uśmiechnął się flirciarsko, patrząc mi wyzywająco w oczy. Moje palce zastygły na jego trzymającej moją twarz dłoni. Zarechotał z satysfakcją, gdy przygotowana na jego namolne pocałunki, odruchowo rozchyliłam wargi.
Poczułam jego oddech na moim języku, więc powiedziałam:
- Mam wystarczająco dużo powietrza w płucach.
Już nie czułam jego oddechu w ustach.

~

Pochłaniałam dobrze wypieczonego pączka z tłustawym ciastem, wypełnionym masą kokosową i polanego lukrem z ogromem kokosowych wiórek. Strzepnęłam je ze spodni i spojrzałam w poszukiwaniu kolejnych bomb cukrowych. Zauważyłam stojącego przy ścianie Sukunę, który jadł wielkiego pączka z nadzieniem pistacjowym, z polewą z białej czekolady.
Pojeb najpierw pozjadał posypkę z posiekanych pistacji, po czym oderwał palcami kawałek z boku i zjadł. Następnie ścisnął w pięści tego pączka, by wypłynęło słodkie pistacjowe nadzienie. Robił to z satysfakcją, jakby wydobywał nadzienie z miażdżonego ciała swej ofiary.
Zrobiłam to samo ze swoim pączkiem i rzeczywiście dawało to satysfakcję. Jedząc wypłynięte z pączka kokosowe gęste nadzienie, czułam na sobie wzrok Sukuny.
Spojrzałam na niego, z pączkiem wciąż przystawionym do ust. Sukuna wulgarnym gestem oblizał polewę z wierzchu pączka, a spadające w dół pistacjowe nadzienie pochwyciły usta na jego dłoni.
Zachichotałam, po czym oderwałam z paczką wierzchnią cienką warstwę z lukrem i pomachałam nią w powietrzu, udając, że to skóra pochodząca z czegoś zgoła innego, niż pączek.
Sukuna wskazał głową na przeszczęśliwego ze słodyczy Gojō, po czym unosząc  palce, rozciął swego pączka na pół. Widząc, że podchwyciłam jego humor, wziął jedną część wypieku i wycisnął nadzienie  sobie do ust, wystawiając język w szyderczym uśmiechu.
Parsknęłam śmiechem i zwinęłam „obdartą skórę" w kulkę, po czym
wpakowałam ją do ust.
- Niepokojące, że uczennica lepiej dogaduje się z nim, niż z kimkolwiek - mruknął Kento.
- Bardziej niepokojące jest to, że oni nabijali się z posiekania Satoru - dodał Geto, na wyjebaniu nakładając sobie na talerz pączka z czekoladą.
- Swój do swego ciągnie - wtrąciła Shoko. W jednej ręce miała pączka z adwokatem, a w drugiej popitkę - butelkę, lecz nie z adwokatem, tylko z jabolem.

~

- Podnieś wzrok.
Powoli uniosłam głowę, a on...uśmiechnął się do mnie.
- Szkoda, że taki dobry ten dzień dla jebanego świata, zgodzisz się?
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, ale mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Jebany ten świat, czyż nie? - to mówiąc zrzucił z półki parę
sztyletów. - Wzięły i zasztyletowały, ale niestety nie ten świat.
- Szkoda - palnęłam.
Sukuna uśmiechnął się pod nosem, po czym uderzył dłonią głośno w stół.
- Jebany jest ten świat? - zapytał mnie z psychopatycznym uśmiechem.
Pokiwałam głową.
- Jest jebany i pojebany.
Sukuna wybuchnął śmiechem, ale nie był to psychopatyczny rechot, tylko po prostu śmiech. Słuchałam tego, nie mogąc uwierzyć w to, że Ryōmen Sukuna potrafi śmiać się tak zwyczajnie bez szyderstwa czy obłąkania.
Ten śmiech był śmiechem, który zawsze chciałam od kogoś usłyszeć.

~
Sukuna traktował każdego w kurewsko podły sposób. Dobierał okrutne, raniące słowa, ale wcale mu się nie dziwię.
Jest kim jest, a oni dodatkowo traktują go jak skończone gówno nawet, kiedy on nie wykazuje wobec nich agresji i próbuje inicjować rozmowę.
Zrobiłam wtedy coś, czego nie powinnam robić.
Sukuna przechodził obok mnie, wpierdalając krakersy, a ja skłoniłam się przed nim.
Minął mnie, nie zaszczycając spojrzeniem, ale i tak miałam satysfakcję ze zgorszonych reakcji wszystkich zaklinaczy.
Sukuna się wrócił i podstawił mi paczkę krakersów pod nos.
- Dziękuję bardzo - ostrożnym ruchem wzięłam sobie krakersa.
Sukuna poszedł w chuj, a ja zmieszana oblizałam opuszki palców z bekonowej przyprawy.
- Nie kłaniaj mu się, bo zasługuje chuj na rozjebanie, a nie na szacunek - pouczyła mnie Maki.
Zasługuje na szacunek bardziej, niż każdy z was, pomyślałam wtedy.

Nie potrafiła już myśleć o nim jako o swoim autorytecie i przyjacielu.
Chcąc zachęcić ją do życia, odebrał jej całkowicie chęć oddychania.
To miało być okazanie małej zaklinaczce czułości.
Żadna czułość nigdy jej się do końca nie podobała.
Ta miała być swoistym aktem uwielbienia, lecz tylko zniszczyła fascynację jego osobą w oczach tej pojebanej dziewczyny.

Ona nigdy nie zrozumiała, co nim kierowało.
Nigdy nie pozwoliła mu wyjaśnić ani wypowiedzieć paru rzeczy.
Nie chciała słuchać jego manipulacyjnych słów.
Podświadomie potrzebowała uwagi i pomocy, a Król Przeklętych dał jej to, praktycznie ot tak.
W momencie, gdy on najbardziej potrzebował choć chwili jej uwagi, kazała mu wypierdalać.

~

Uśmiechnął się do niej po raz ostatni , a ona włożyła słuchawki do uszu i wyszła.
Już nigdy nie zobaczy jego uśmiechu ani nie usłyszy jego psychopatycznego rechotu.
Nie zobaczy już Ryōmena Sukuny.
W głowie miała tylko „obyś kurwa cierpiał".

~

Ze wściekłością jebnęła telefonem o ziemię, gdy na YouTubie wyświetliła jej się  piosenka Chase Atlantic „The Walls".
Ulubiona piosenka, lecz nie jej.

~

Zablokowała go na Messengerze już dawno.
Nigdy ponownie nie weszła w ich konwersację, ale gdyby to zrobiła, może cokolwiek ruszyłoby tę sukę.


Czy na pewno to Król Przeklętych jest problemem?

Może ta dziewczyna to prawdziwa klątwa, a on dał się jej zniszczyć.

Dlaczego go zniszczyła, skoro tak bardzo go podziwiała?

Podziwiała Króla Przeklętych. Szanowała Ryōmena Sukunę.
Lubiła Sukunę.

Gardziła Królem Przeklętych, który się do niej przytulał.
Czuła wstręt do Ryōmena Sukuny, który chciał się z nią całować.
Wyśmiewała Sukunę, który ciągle jej szeptał, że jest dla niego wyjątkowa.

Nienawidziła go, bo okazywał jej swoje pojebane uczucia.

Król Przeklętych stał się ciotą.

Ryōmen Sukuna jest dnem.

Sukuna poważnie zachorował.(śmiertelnie)

A ona otworzyła puszkę Pepsi, mając wyjebane na wszystko.

༻𒆜 𝔓𝔯𝔷𝔢𝔨𝔩𝔢̨𝔱𝔞 𝔭𝔯𝔷𝔢𝔷 𝔲𝔠𝔷𝔲𝔠𝔦𝔞 𝔨𝔩𝔞̨𝔱𝔴𝔶 𒆜༺||Sukuna RyōmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz