Your sweet sweet blood

204 19 13
                                    

Rozdział zainspirowany takim animowanym uzupełnieniem disneyowskiej "Pięknej i Bestii", "Zaczarowanymi Świętami", gdzie doradca Bestii wysyła Bellę po choinkę do niebezpiecznego lasu. Oczywiście na święta przyjdzie jeszcze czas, więc wykorzystałam ten motyw do rozszerzenia wątku halloweenowego 🎃

Celtyccy kapłani wierzyli, że w święto Samhain (z irlandzkiego „koniec lata") zacierała się granica pomiędzy zaświatami a światem ludzi żywych – duchom zaś, zarówno dobrym, jak i złym, łatwiej było się przez nią przedostać. Tak narodził się mający mylić złe byty zwyczaj przebierania się w ten dzień. Współczesna nazwa „Halloween" wywodzi się od skróconego All Hallows' Eve, czyli „Wigilia Wszystkich Świętych".

Dean zamknął książkę. Wieczór był wietrzny, wszystkie liście zmieniły kolor i las wokół zamku stał się patchworkową kołdrą złożoną z rudych, żółtych i brązowych plam; grupy takich liści omiatały zamek całymi dniami i nocami, wiatr świszczał. Blondyn ziewnął, odkładając lekturę w twardej oprawie na nocną szafkę. Zgasił białą lampkę i wsunął się pod kołdrę. Poprawił głowę na miękkiej, pachnącej czystością poduszce... W Rosendale zawsze obchodzili z Samem, tatą i Bobby'm Halloween. On był już na to za stary, ale Sam przebierał się i wychodził z innymi dzieciakami żebrać po domach słodycze. Do jego obowiązków należało drążenie dyni. Ojciec przygotowywał poncz, a Bobby michę cukierków.

Nie zauważył, żeby ktoś w zamku szykował się do zbliżającej się „Wigilii Wszystkich Świętych" czy też „święta Samhain" (niepotrzebne skreślić) w jakikolwiek sposób, choć był trzydziesty października, z Halloween nazajutrz. Mając cichą nadzieję na girlandy nietoperzy rozwieszone po korytarzach spotkał się z równie subtelnym rozczarowaniem; może w pałacu nie świętowano tego dnia, w sumie nie byłoby to aż takie dziwne. Cas z pewnością nie spojrzałby przychylnie na swoich ludzi poprzebieranych za strzygi i upiory. Nie kiedy sam był w pewnym sensie upiorem i nawet nie musiał się przebierać. Dean pokręcił się w łóżku, niespokojnie, na tę myśl.

A może jednak Cas zachowałby względem tego dystans? Może mogliby poświętować Halloween, nie biorąc tego na zbyt poważnie? Odkąd pocałowali się we wrześniu ich relacje wróciły na swój zwykły tor przypominający ten z lipca i sierpnia. Nie widywali się za często. Cas miał jakieś swoje zajęcia, Deanowi przydzielano różne, albo nie przydzielano ich wcale. Dwa razy spróbował zajrzeć do pracowni na szczycie wieży ciekaw, czy zastanie tam bruneta – za pierwszym razem drzwi były otwarte, ale w środku nie znalazł nikogo. Za drugim odbił się od nich, zamkniętych na klucz. Jedno było faktem. Kiedy się spotkali, przechodząc koło siebie korytarzem, Dean uśmiechnął się do Casa, a Cas uśmiech odwzajemnił. Nie był zły. I nie znienawidził Deana za tamten pocałunek. Winchester skłamałby stwierdzając, iż z tą wiedzą nie zrobiło mu się na sercu lżej.

W halloweenowy poranek zapukał do książęcego apartamentu i otworzono mu, jednak to nie Cas wyszedł z wnętrza komnaty – tylko Darius.

– Jego Wysokość jest zajęty – oświadczył, wzrok Deana spełzł w dół po jego ubraniu. Zatrzymał się na plamach... z krwi, ubranie dowódcy książęcej gwardii było krwią przesiąknięte. I krwią śmierdziało. Cuchnęło, jakby Darius skończył zarzynać krowę, przed tygodniem i od tamtej pory nie oddał tego skórzanego stroju do prania; ten charakterystyczny, metaliczny odór podrażnił Deanowi nozdrza, aż zmarszczył nos. – Z królewskiej szklarni? – mężczyzna pokazał palcem na dynię. Dean trzymał ją w ramionach, dynię średniej wielkości, w niezbyt zachęcającym spranym pomarańczowym kolorze. Tak, zabrał ją ze szklarni, gdzie ogrodnicy Casa uprawiali również pomidory. – Pofatygowałbyś się na farmę starego Dunkina, zamiast kraść.

Chłopak uniósł brew.

– Stary Dunkin zatłukł żonę tłuczkiem do mięsa. I wrzucił ją do stawu.

Piękna i Bestia (DESTIEL AU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz