Rozdział 1 - Nauka nie zawsze kończy sie w klubie w Vegas.

8.1K 213 162
                                    

Grace POV

Sztuka towarzyszyła mi odkąd pamiętam. Już od najmłodszych lat czułam w sobie nieodpartą potrzebę wyrażania siebie poprzez kształty, kolory i tekstury. Kiedy inne dzieci biegały po podwórku, ja wpatrywałam się w malownicze obrazy na ścianach domu czy rzeźby w parkach, próbując wyciągnąć z nich każdą kroplę inspiracji.

W swoim dzieciństwie próbowałam różnych rzeczy — od tańca po grę na instrumentach, od sportów zespołowych po indywidualne dyscypliny. Jednak bez względu na to, jak bardzo się zaangażowałam w daną aktywność, zawsze wracałam do płótna i farb.

Z wiekiem sztuka stała się moją ucieczką, miejscem, gdzie mogłam zanurzyć się w bezkresie wyobraźni. Towarzyszyła mi w każdym aspekcie życia, nadając piękno nawet najprostszym chwilom, zaczęłam je dostrzegać w codziennych rzeczach — w kształtach chmur na niebie, w odcieniach liści na drzewach czy w ułożeniu cegieł na budynkach.

Była nie tylko sposobem wyrażania siebie, ale także sposobem odczuwania i rozumienia. Była językiem, który przekraczał granicę słów i dotykał najgłębsze zakamarki ludzkiej duszy. Sztuka nie była tylko umiejętnościami technicznymi — była siłą, która potrafiła poruszyć, zainspirować i zmienić moje spojrzenie na rzeczywistość. Była sposobem komunikacji, który łączył ludzi, nie patrząc na ich miejsce na ziemi, kolor skóry czy język.

Były dni, kiedy zastanawiałam się, czy to, co robię, ma jakikolwiek sens. Czasem moje emocje i przesłanie nie docierały do odbiorcy, tam, gdzie ja widziałam piękno, ktoś inny widział rozmazane farby bądź niezrozumiałe kształty. Pomimo włożonej pracy i wysiłku, nie zawsze udawało mi się osiągnąć efekt, który miałam na myśli. Były chwile, kiedy malowane obrazy wydawały się nijakie, a rzeźby nie miały takiego wyrazu, jakiego pragnęłam.

Sztuka była dla mnie wszystkim.

***

Zakryłam głowę poduszką, próbując desperacko zagłuszyć irytujący dźwięk budzika, który znajdował się na mojej szafce nocnej. Słońce dopiero co zaczęło malować złote smugi, które wtargnęły się do mojego pokoju i rozświetliły ciemne kąty.

Z zaciśniętymi ustami i wciąż lekkim grymasem na twarzy, zwlekłam się z łóżka, które niemal błagało mnie o powrót do niego i wrócenie do snu. Moje oczy przemierzały pokój, a spojrzenie zatrzymało się na stojącej obok okna sztaludze, na której czekało jeszcze puste płótno, które przygotowałam zeszłego wieczoru. Promienie słoneczne tańczyły na nim, tworząc wzory światła i cienia, które delikatnie migotały wraz z ruchem liści za oknem.

Skierowałam się w stronę szafy, aby wybrać odpowiedni strój. Postawiłam na czarne spodnie garniturowe i biały top. Nie chciałam zbytnio przyciągać uwagi swoim wyglądem, ale jednocześnie pragnęłam czuć się swobodnie i komfortowo w czasie zajęć.

Ciemne włosy spięłam w luźny kucyk, zostawiając kilka luźnych kosmyków, które opadały mi wzdłuż twarzy. Zawsze starałam się, aby makijaż był jak najbardziej naturalny, podkreślając jedynie moje rysy twarzy, a nie je maskując. Użyłam lekkiego podkładu, delikatnie wyrównując koloryt skóry, a następnie podkreśliłam rzęsy czarną maskarą. Do tego dobrałam delikatne, srebrne kolczyki w kształcie półksiężyca i naszyjnik z tej samej serii.

Ruszyłam w stronę jednej ze ścian, gdzie widniał mój najnowszy obraz. Nie był to coś, co szczególnie mnie satysfakcjonowało. Szczerze mówiąc, nawet mi się nie podobał. Jednak zostawiłam go tam ze względu na tatę, który zawsze z dumą kolekcjonował moje prace. Powtarzał, że dostrzega w nich potencjał, a gdy przychodzili do niego znajomi, bez opamiętania przechwalał się, jaką to ma zdolną córkę.

Whispers of VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz