Witam was w 3 z 3 rozdziałów w ten weekend!
Rozdział ten został podzielony na dwie części, dlatego na dnia postaram się wrzucić drugą połowę.
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu.
Przypominam o zostawieniu komentarza i gwiazdki! Jest to dla mnie naprawdę ważne.Miłego czytania!!!
Cole POV
- Nie jestem głodna - mruknęła, a na jej twarzy pojawił się grymas. - Odwieź mnie po prostu do domu.
Spojrzałem na nią przelotnie, zauważając, jak wbija wzrok w okno, starając się uniknąć mojego spojrzenia. Odpaliłem silnik i odjechałem z piskiem opon, kierując się w stronę miasta. Cisza między nami była niezręczna, dlatego postanowiłem włączyć losową playlistę.
Droga była spokojna, a ja zerkałem na nią co jakiś czas. Jej twarz była pozbawiona emocji. Nie widziałem niechęci, którą zazwyczaj do mnie żywiła, ani uśmiechu, który stał się moim grzechem.
Byłbym w stanie spalić cały świat, żeby ponownie zobaczyć jej uśmiech...
- Wiem, że jesteś zła, - zacząłem, łamiąc ciszę. - Jednak...
Dziewczyna westchnęła, nie dając mi dokończyć.
- Po prostu mnie odwieź. - prychnęła, nadal wpatrując się w drogę przed nami.
- W takim razie ja wybiorę dzisiejszą kolację.
- Niczego nie wybierzesz. - Jej głos był lodowaty. - Czego nie rozumiesz w zdaniu, że chcę wrócić do domu?
- A czego ty nie rozumiesz w zdaniu, że nie puszczę cię bez kolacji? - odpowiedziałem równie stanowczo, zaciskając ręce na kierownicy.
Nienawidziłem słów sprzeciwu. Zawsze uważałem, że moje decyzje są najlepsze, a każda próba podważenia ich tylko wzbudzała we mnie gniew. Grace potrafiła rozbudzić ten gniew jak nikt inny. Była uparta i zawsze musiała mieć ostatnie słowo.
- Zatrzymaj się.
Zignorowałem jej żądanie, ponownie zaciskając dłonie na kierownicy, po czym przyspieszyłem. Silnik ryknął, a samochód nabrał prędkości, jakby sam chciał pokazać, że nie zamierza ustąpić. Zauważyłem, jak Grace krzywi się z irytacji.
- Zatrzymaj ten pierdolony samochód Cole.
W jej głosie można było wyczuć gniew, który postanowiłem zignorować. Spojrzałem kątem oka na jej twarz, dostrzegając grymas, który się na niej malował.
- Dlaczego to robisz, co? - zapytała, podnosząc na mnie głos. - Czemu choć raz nie możesz uszanować mojego zdania?
- Bo jesteś nieodpowiedzialna - odpowiedziałem bez wahania, czując irytację. - Nie myślisz o konsekwencjach swoich działań i zachowujesz się jak dziecko.
- I chuj ci do tego? - Jej oczy płonęły złością. - Nie przyjaźnimy się, ba nawet nie nazwałabym cię swoim znajomym. Więc się ode mnie odpierdol i przestań mnie oceniać.
- Już raz ci mówiłem, że nie muszę cię znać, żeby wiedzieć, jak nieodpowiedzialne decyzje podejmujesz - odparłem z nienaturalnym spokojem w głosie. - Nieważne czy chodzi o samotny powrót, będąc pijanym z pierdolonego Las Vegas, czy o specjalne omijanie posiłków.
- Powtórzę swoje pytanie, bo najwidoczniej cofnąłeś się w rozwoju. - Dziewczyna nie odrywała ode mnie wzroku, a ja starałem się patrzeć tylko na drogę przede mną. - Chuj ci do tego?
- Bo się o ciebie kurwa martwię? - wycedziłem, zwracając się bardziej do siebie niż do niej.
Czy ja naprawdę musiałem powiedzieć to prosto w jej obecności...
CZYTASZ
Whispers of Victory
Romance„Jesień w Boulder City przynosi nie tylko zmieniające się liście, ale także powrót nielegalnych wyścigów samochodowych. Dla 17-letniej Grace, sztuka była nie tylko sposobem na wyrażenie siebie, ale także schronieniem przed szarą codziennością. W świ...