Rozdział 4 - Nieszczęsne Las Vegas.

4.4K 142 195
                                    

Grace POV

- Znasz Vegas? - Kierowca spojrzał na mnie przez lusterko wsteczne.

- Co? - zapytałam lekko zdezorientowana.

- Jesteś głucha czy głupia? - odpowiedział ostrym tonem. - Pytam się, czy znasz tę cholerną część miasta.

Ponownie spojrzałam w lusterko wsteczne, gdzie nasze spojrzenia znowu się skrzyżowały. Chłopak jednak szybko odwrócił wzrok, skupiając się na drodze. Próbowałam wyczytać coś z jego ciemnych tęczówek.

-Znam.

- Niewiasto nie chcę cię pośpieszać czy coś - odezwał się ten drugi. W jego głosie można było wyczuć nutę przerażenia. - Ale nie mamy czasu na odpowiadanie pół słówkami. Powiedz do cholery, gdzie mamy jechać, bo nie mam zamiaru dzisiaj umierać!

- Okay, okay. Na następnym skrzyżowaniu skręć w prawo.

Chłopak wykonał moje polecenie, po czym zredukował bieg. Jego dłonie, mimo napięcia sytuacji, trzymały pewnie kierownicę, a cała jego uwaga skupiona była na drodze, która rozciągała się przed nami.

Po chwili uświadomiłam sobie coś ważnego.

- Nie to prawo! - Krzyknęłam, gdy tylko zorientowałam się, że oddalamy się od celu, który miałam przed chwilą w głowie.

- Kurwa!

Kierowca szybko skręcił w lewo, wywołując gwałtowny ruch auta.

- Czy ty chcesz nas zabić!? - Rzuciłam w jego stronę. - Kto ci dał prawo jazdy?

- Czy możesz się już kurwa zamknąć? - odpowiedział ostro, wyraźnie zdenerwowany całą sytuacją.

Co za dupek.

- Cole nie wątpię w twoje umiejętności, ale skup się na tej pierdolonej drodze, bo nie wygląda to ciekawe! - Wtrącił drugi, w jego głosie można było wyczuć panikę.

Próbowaliśmy zgubić tę cholerną policję, która deptała nam po piętach. Widziałam, jak światła radiowozu odbijają się od budynków i co jakiś czas mrugając rytmicznie w lusterku wstecznym. Atmosfera w samochodzie stawała się coraz bardziej napięta.

- Skręć zaraz w lewo - powiedziałam. - Jednak teraz!

Chłopak jednak nie posłuchał mojego polecenia. Czy on sobie ze mnie żartował? Najpierw pyta się mnie, czy znam to miasto, a teraz robi wszystko na odwrót?

- Może jednak posłuchamy koleżanki? - Drugi pasażer, zwrócił wzrok na Cole'a. - Wydaje się, że wie, gdzie jechać.

- Nie.

I tyle?

Kierowca diametralnie przyspieszył, a silnik ryknął. Drgnęłam na siedzeniu, starając się zachować równowagę. Zamknęłam oczy z przerażenia. Jeżeli miał nas zabić, to nie chciałam na to patrzeć. Jedynym plusem było to, że tego wieczoru wyszedł mi ładny makijaż.

- Kurwa zdechnę tutaj dzisiaj! - W głosie drugiego pasażera można było wyczuć przerażenie.

- Czy oboje możecie się zamknąć? - Jego ton głosu był dziwny. Nie krzyczał, jednak można było wyczuć, że gdyby tylko miał czas, to wyrzuciłby nas z tego auta w kilka sekund. - Jeżeli nie macie nic do zaoferowania, to przynajmniej bądźcie cicho! - Jednak nie był taką oazą spokoju, na jaką wyglądał jeszcze chwilę temu.

Jechaliśmy chwilę w ciszy, jednak nie mogłam przeboleć jego chamstwa skierowanego w moją stronę. Obróciłam się za siebie, żeby ocenić sytuację. Nie widziałam już żadnego radiowozu, jednak nadal można było usłyszeć dźwięk syren, dobiegający z sąsiadujących ulic.

Whispers of VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz