Grace POV
- Znasz Vegas? - Kierowca spojrzał na mnie przez lusterko wsteczne.
- Co? - zapytałam lekko zdezorientowana.
- Jesteś głucha czy głupia? - odpowiedział ostrym tonem. - Pytam się, czy znasz tę cholerną część miasta.
Ponownie spojrzałam w lusterko wsteczne, gdzie nasze spojrzenia znowu się skrzyżowały. Chłopak jednak szybko odwrócił wzrok, skupiając się na drodze. Próbowałam wyczytać coś z jego ciemnych tęczówek.
-Znam.
- Niewiasto nie chcę cię pośpieszać czy coś - odezwał się ten drugi. W jego głosie można było wyczuć nutę przerażenia. - Ale nie mamy czasu na odpowiadanie pół słówkami. Powiedz do cholery, gdzie mamy jechać, bo nie mam zamiaru dzisiaj umierać!
- Okay, okay. Na następnym skrzyżowaniu skręć w prawo.
Chłopak wykonał moje polecenie, po czym zredukował bieg. Jego dłonie, mimo napięcia sytuacji, trzymały pewnie kierownicę, a cała jego uwaga skupiona była na drodze, która rozciągała się przed nami.
Po chwili uświadomiłam sobie coś ważnego.
- Nie to prawo! - Krzyknęłam, gdy tylko zorientowałam się, że oddalamy się od celu, który miałam przed chwilą w głowie.
- Kurwa!
Kierowca szybko skręcił w lewo, wywołując gwałtowny ruch auta.
- Czy ty chcesz nas zabić!? - Rzuciłam w jego stronę. - Kto ci dał prawo jazdy?
- Czy możesz się już kurwa zamknąć? - odpowiedział ostro, wyraźnie zdenerwowany całą sytuacją.
Co za dupek.
- Cole nie wątpię w twoje umiejętności, ale skup się na tej pierdolonej drodze, bo nie wygląda to ciekawe! - Wtrącił drugi, w jego głosie można było wyczuć panikę.
Próbowaliśmy zgubić tę cholerną policję, która deptała nam po piętach. Widziałam, jak światła radiowozu odbijają się od budynków i co jakiś czas mrugając rytmicznie w lusterku wstecznym. Atmosfera w samochodzie stawała się coraz bardziej napięta.
- Skręć zaraz w lewo - powiedziałam. - Jednak teraz!
Chłopak jednak nie posłuchał mojego polecenia. Czy on sobie ze mnie żartował? Najpierw pyta się mnie, czy znam to miasto, a teraz robi wszystko na odwrót?
- Może jednak posłuchamy koleżanki? - Drugi pasażer, zwrócił wzrok na Cole'a. - Wydaje się, że wie, gdzie jechać.
- Nie.
I tyle?
Kierowca diametralnie przyspieszył, a silnik ryknął. Drgnęłam na siedzeniu, starając się zachować równowagę. Zamknęłam oczy z przerażenia. Jeżeli miał nas zabić, to nie chciałam na to patrzeć. Jedynym plusem było to, że tego wieczoru wyszedł mi ładny makijaż.
- Kurwa zdechnę tutaj dzisiaj! - W głosie drugiego pasażera można było wyczuć przerażenie.
- Czy oboje możecie się zamknąć? - Jego ton głosu był dziwny. Nie krzyczał, jednak można było wyczuć, że gdyby tylko miał czas, to wyrzuciłby nas z tego auta w kilka sekund. - Jeżeli nie macie nic do zaoferowania, to przynajmniej bądźcie cicho! - Jednak nie był taką oazą spokoju, na jaką wyglądał jeszcze chwilę temu.
Jechaliśmy chwilę w ciszy, jednak nie mogłam przeboleć jego chamstwa skierowanego w moją stronę. Obróciłam się za siebie, żeby ocenić sytuację. Nie widziałam już żadnego radiowozu, jednak nadal można było usłyszeć dźwięk syren, dobiegający z sąsiadujących ulic.
CZYTASZ
Whispers of Victory
Romance„Jesień w Boulder City przynosi nie tylko zmieniające się liście, ale także powrót nielegalnych wyścigów samochodowych. Dla 17-letniej Grace, sztuka była nie tylko sposobem na wyrażenie siebie, ale także schronieniem przed szarą codziennością. W świ...