Rozdział 10 - Im większe ryzyko, tym większa nagroda.

4.2K 148 112
                                    

Grace POV

Wystawa zbliżała się nieubłaganie, a ja od kilku dni poświęcałam każdą wolną chwilę sztuce. Niektóre obrazy porzuciłam, inne namalowałam na nowo, a jeszcze inne wymagały tylko drobnych poprawek. Od soboty w głowie miałam kolor niezmiernie hipnotyzujących oczu, który nieustannie mnie fascynował. Wyobrażałam sobie głębię i intensywność, które zawładnęły moim umysłem.

Każde pociągnięcie pędzla było przemyślane, a każde muśnięcie farby miało swoje znaczenie. Pracowałam z niezwykłą precyzją, starając się uchwycić ten wyjątkowy nastrój, który siedział mi w głowie.

Ostatnie dni był wyjątkowo intensywne. Szkoła i malowanie pochłaniały większość mojego czasu. Dodatkowo zbliżał się długo wyczekiwany mecz, na który wszyscy czekali z niecierpliwością. Atmosfera w szkole była pełna napięcia i podekscytowania, każdy mówił tylko o strategiach, szansach na zwycięstwo i planach na nadchodzący wieczór. Miałam nadzieję, że po meczu uda mi się spotkać z Mikiem.

Wieczorami, gdy zmęczenie brało górę, siadałam przed sztalugą i przyglądałam się swoim dziełom. Czasami wydawały mi się idealne, a innym razem dostrzegałam drobne niedociągnięcia, które wymagały poprawy. Była to ciągła walka z samą sobą, z moim perfekcjonizmem, ale również z chęcią stworzenia czegoś wyjątkowego.

Każdego ranka, gdy budziłam się z nową energią, wracałam do prac z jeszcze większym zaangażowaniem. Czułam, że czas ucieka, ale jednocześnie wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko. Wystawa była tuż za rogiem, a ja chciałam, aby moje obrazy opowiadały swoją historię oraz poruszały serca tych, którzy na nie spojrzą.

Gdy ostatni obraz wydawał się gotowy, poczułam ogromną ulgę, ale również dumę. Przed sobą miałam kolekcję, która była odbiciem moich ostatnich myśli i emocji.

***

Leżałam na swoim łóżku i czytałam książkę, starając się oderwać myśli od wszystkich ostatnich wydarzeń. Co jakiś czas zerkałam na telefon, na który przychodziły nowe powiadomienia. Głównie były to wiadomości od przyjaciół, reakcje na zdjęcia, które wrzuciłam, a także inne powiadomienia z mediów społecznościowych. Wśród nich była wiadomość od Mike'a, co sprawiło, że moje serce zabiło szybciej. Z uśmiechem otworzyłam okno konwersacji, czując niemałą ekscytację.

@MikeWalter: A może, zamiast spotkać się po meczu, spędzimy razem miło sobotę? :)

Czy on mnie właśnie zaprosił na randkę?

Odczekałam kilkanaście minut z wysłaniem wiadomości, aby nie pomyślał, że czekam na każdą jego wiadomość.

Ja: Z miłą chęcią!

***

Przez kolejne dni wyczekiwałam tylko piątkowego meczu, skrupulatnie ignorując wiadomości od Cole'a. Każdego ranka w drzwiach mojego domu pojawiały się nowe bukiety kwiatów, które bez wahania wyrzucałam do kosza. Z początku były to okazałe, piękne kompozycje, ale z czasem bukiety stawały się mniejsze i bardziej subtelne. Niezależnie od ich wyglądu, wszystkie kończyły tak samo – w śmietniku. Nie czytałam liścików, które dołączał, nie odpisywałam na jego wiadomości, starałam się całkowicie go zignorować.

Byłam na niego wściekła. Jeżeli chciał się na mnie odgryźć za pomylenie drogi, mógł to zrobić w inny sposób, a nie próbować mnie nastraszyć. Teraz tracił tylko mój, jak i swój czas.

Nadal nie wiedziałam, skąd miał mój numer. Na imprezie nawet nie pomyślałam, żeby go o to zapytać. Byłam zbyt zszokowana i zajęta swoimi myślami. Teraz gdy emocje opadły, zastanawiałam się, jakim cudem zdobył moje dane i co właściwie chciał osiągnąć swoim zachowaniem.

Whispers of VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz