Dotychczas nie interesowałam się siatkówką. Z tatą oglądałam „Super Bowl", a z Vernonem zdarzało mi się patrzeć na mecze NBA, a przynajmniej na bieżąco śledzić rubryki. Teraz jednak, gdy jak zaczarowana obserwuję poczynania Sama na boisku, mam wrażenie, że stanę się największą fanką siatkówki w szkole, jak nie mieście. Nie miałam pojęcia, że to może być tak ekscytujące, szczególnie że drużyny idą w łeb w łeb!
Sam jest zdecydowanie najlepszym z naszych graczy, ale przeciwnicy z Miami mają równie dobrego rozgrywającego, choć rzecz jasna nie wygląda tak dobrze, jak mój... Sam. Nie wiem, czy on odczuwa, że praktycznie nie odrywam od niego wzroku. Czasem odnoszę wrażenie, że w przerwach łapie moje spojrzenie, ale na tak krótko, że to równie dobrze może być złudzenie mojego stęsknionego umysłu. Albo po prostu spogląda na pierwszy rząd, w którym, jak zwykle, siedzę. Przywilej bycia cheerleaderką.
Pomimo że najchętniej tylko oglądałabym rozgrywkę, nie tracąc czasu na przerwy pomiędzy setami, podczas występów daję z siebie wszystko. Nie mylę się ani razu, podobnie zresztą jak dziewczyny. Pomimo że nadal nie rozmawiam ani z Samem, ani z Nelly, nasza wspólna praca zgodnie z oczekiwaniami przynosi efekty w postaci wyjątkowo entuzjastycznych okrzyków i oklasków od widowni. Jestem pewna, że gdy skończymy mecz, na TikToku będzie dostępnych co najmniej kilka filmików z fragmentami choreografii.
Po czterech setach nadal jest remis, co oznacza, że czas na piąty i jak wiadomo – ostatni. Od pierwszego uderzenia Sam daje z siebie jeszcze więcej niż wcześniej, praktycznie unosi się w powietrzu, a siła, z którą uderza piłkę, jest porażająca. Niestety, jego główny przeciwnik nie ustępuje zdolnościami. Mam wrażenie, jakby to była rozgrywka przede wszystkim między tą dwójką. Skaczę jak szalona i praktycznie zdzieram sobie gardło, tak mocno kibicuję naszym. Dostrzegam, że Nelly obrzuca mnie zaskoczonym spojrzeniem, ale jak zwykle ją ignoruję. W przeciwieństwie do Sama z nią nie zamierzam rozmawiać, bo nic mnie już nie obchodzi.
Z Samem porozmawiałabym bardzo chętnie, tylko że odkąd poprosił mnie o czas, nadal się do mnie nie odezwał. Minęły dopiero dwa dni, obiektywnie to krótko. Powtarzam to sobie raz po raz, ale szczególnie teraz, gdy patrzę na niego non stop, trudno mi się z tym pogodzić. Tak bardzo chciałabym do niego podbiec i po prostu się przytulić. A przecież musi być strasznie spocony, znacznie bardziej niż ja!
Wiem jednak, że bez jego zgody ani kolejnej rozmowy nie jest to możliwe.
Po przekroczeniu granicy dwudziestu punktów przez przeciwników moje serce znajduje się o krok do zawału. Przez następne minuty nasza drużyna popełnia dwa błędy, a przeciwnicy dostają dodatkowej energii, co sprawia, że wygrywają dwadzieścia cztery do dwudziestu jeden. Wystarczy tylko jeden punkt i przegramy.
Ale na szczęście oni też się mylą, dzięki czemu to Sam serwuje. Zaczynam kibicować drużynie jeszcze głośniej, prawie wchodzę na boisko. Tuż przed gwizdkiem sędziego Sam zerka prosto na mnie. Unoszę oba kciuki, a on zdobywa asa serwisowego. Drę się jak szalona i pobiegam do Nataszy, by zatańczyć z nią mały taniec radości. Nie robię sobie nic z jej zdziwionej miny. Ważne jest tylko to, że przewaga przeciwników maleje do dwóch punktów!
Niestety goście jakimś cudem odbierają kolejną piłkę i zaczyna się chyba najdłuższa wymiana tego meczu. Zaczynają boleć mnie oczy, tak uważnie śledzę ruch piłki. W całkowitej ciszy, bo najwyraźniej wszyscy inni robią to samo. Przysięgam, lada chwila tu zemdleję!
Na szczęście koniec końców to my zdobywamy punkt, a widownia – i ja – ponownie szaleje. Kolejny przeciwnicy oddają nam za darmo, dzięki czemu wyrównujemy do dwudziestu czterech. Tylko dwa punkty więcej i wygramy!
Przed serwem Sam znów na mnie patrzy, tym razem dłużej, i chyba nawet się uśmiecha. Nie zdążę nawet mrugnąć, a on już, w wyjątkowo widowiskowy sposób, zdobywa dwa asy serwisowe z rzędu, co w historii szkoły chyba nigdy się nie zdarzyło.
CZYTASZ
Co o mnie myślisz (zakończona)
Teen FictionMegan Clark nie jest miła ani koleżeńska. Jest za to znana w całej szkole. Dba tylko o własny interes i nie ma sentymentów. Ma za to ambicje. Chce dostać się do dobrego college'u jak najdalej od Florydy, wygrać kolejne zawody w skokach konnych i poz...