Rozdział trzydziesty trzeci

181 26 264
                                    

Halloween miałam spędzić z moimi dawnymi koleżankami. Już rok temu tak ustaliłyśmy. Nocowałyśmy wtedy u Ivy i był to całkiem przyjemny wieczór, nie musiałam udawać tyle, co zwykle. Ale to już przeszłość, a ja mam znacznie lepszą alternatywę na ten wieczór. Od incydentu na korytarzu nie rozmawiam z Ivy i Ashley, choć one pewnie stwierdziłyby, że nie rozmawiają ze mną, bo stałam się lamuską. Jakoś mi to nie przeszkadza. A przynajmniej nie na tyle, żeby coś z tym zrobić. Nie uważam, że moja nowa ekipa to lamusy, nawet jeśli jest w niej Mark.

Inaczej przedstawia się kwestia z Nelly i Kate. Jeszcze nie tak dawno na samą myśl o którejkolwiek z nich, czułam palącą złość. Ale to minęło. A odkąd Nelly próbowała ostatnio ze mną porozmawiać, a ja ją zbyłam, myśl o rozmowie coraz mocniej zakorzenia się w moim umyśle. Nelly nie miała pojęcia, że mam poważniejsze problemy niż szkolne sprzeczki. Nie wiedziała, że trafiła na zły moment. Czuję, że powinnam z nią porozmawiać. Z Kate pewnie też, choć na razie sama wizja mnie paraliżuje.

Wiem jednak, że nierozwiązane sprawy są na dłuższą metę jeszcze gorsze niż trudna rozmowa. Odbijają się rykoszetem w najmniej spodziewanym momencie. Sytuacja z moją mamą to idealny przykład.

Jak na zawołanie zza zakrętu wychodzi Nelly. Jest sama i idzie w moim kierunku, choć chyba mnie nie dostrzega. Siedzę na parapecie, który częściowo zakrywa dwóch dryblasów. Lepszej szansy nie będę miała. Z mocno bijącym sercem zeskakuję na ziemię i podchodzę do Nelly.

– Możemy porozmawiać?

Dziewczyna podskakuje gwałtownie i wbija we mnie zaskoczone spojrzenie. Chyba ją przestraszyłam.

– O... okej. Na zewnątrz?

Kiwam głową i ramię w ramię ruszamy na dwór. Milczenie między nami nie jest dla mnie komfortowe, ale nie potrafię go przerwać gadką o niczym. Wychodzimy ze szkoły i automatycznie kierujemy się w stronę murka, na którym przesiadywałyśmy naszą ekipą jeszcze nie tak dawno temu. Teraz jest pusty. To takie dziwne. W którym momencie przestało mi zależeć na popularności? Kiedy ostatnio poszłam na prawdziwą, dużą imprezę?

Kiedy uświadamiam sobie, że było to w pierwszy weekend września, aż kręci mi się w głowie i się chwieję.

– Wszystko w porządku? – pyta zaniepokojona Nelly i przytrzymuje mnie za łokieć.

– Tak, tak – zapewniam pospiesznie. – Usiądziemy?

Tym razem to Nelly kiwa głową. Podciągamy się na murek, a cisza nadal dzwoni w uszach. Wszystkie słowa, które przychodzą mi do głowy, brzmią banalnie albo . Nie potrafię uwierzyć, że boję się rozmowy właśnie z Nelly. Tak długo miałam ją na głupiutką trzpiotkę, którą można bez wysiłku manipulować. Teraz jednak wiem nie tylko, że źle ją oceniłam, ale również źle potraktowałam. Że obraziłam się na nią dlatego, że była lojalna wobec swojej najbliższej przyjaciółki.

– Przepraszam – szepczę, starając się patrzeć w jej oczy. Wygląda tak samo jak zawsze, a jednak zupełnie inaczej. – Byłam wobec ciebie niesprawiedliwa.

Nelly milczy dłuższą chwilę.

– Nie tylko wobec mnie – stwierdza spokojnie. – Ale dziękuję. To miłe.

Coś chwyta mnie za gardło. Czy Nelly sprawiła, że czuję wzruszenie?

– Przepraszam też, że ostatnio cię tak zbyłam – mówię pod wpływem impulsu. – Miałam problemy w domu, no i martwiłam się o bliską mi osobę, która jest... to teraz nieważne. – Macham ręką. Nie mogę teraz myśleć ani o mamie, ani o Eve, która niestety wciąż nie miała jeszcze operacji. Eve napisała mi rano, że przenieśli ją na jutro. – W każdym razie przepraszam.

Co o mnie myślisz (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz