Rozdział dwudziesty czwarty

253 34 421
                                    

Sama nie ma w szkole.

Już drugi dzień.

Wczoraj myślałam, że to z powodu imprezy po wygranym meczu. Od Nataszy wiem, że po pizzy poszli na after do domu jednego kolesia z drużyny, gdzie alkoholu nie brakowało.  Zresztą nawet jakby mi nie powiedziała, wystarczyło wejść na TikToka. Z drugiej strony Sam rzadko pije i raczej nie ma słabej głowy. Trudno sobie wyobrazić, że mógłby przesadzić z alkoholem. Musi być coś więcej na rzeczy, skoro dzisiaj też go nie ma. Problem polega na tym, że nie mam jak dowiedzieć się, o co chodzi. Nie mogę się z nim skontaktować, skoro poprosił o czas. Jego przyjaciele nie patrzą na mnie przychylnie i nie powiedzą mi prawdy. Natasza to nie Nelly, która jest mistrzynią w zdobywaniu plotek. A TikTok wbrew pozorom nie wie wszystkiego.

Jestem w kropce. A ja tego nienawidzę. Nienawidzę bezsilności. Przypomina mi aż za bardzo chwile, które spędziłam zamknięta w tamtej pieprzonej szafce. Z każdą sekundą czuję coraz większą frustrację. Nawet kartkówka z matmy nie zrobiła na mnie większego wrażenia. I tak nie zdam. Jedyne, co mnie ratuje, to perspektywa spotkania z Sharon. Idę dzisiaj do niej na noc. Będziemy opychać się sushi, plotkować i oglądać Netflixa. Może nawet zjem jakieś czekoladki? Ale do tego momentu zostało dobrych kilka godzin i muszę je jakoś przetrwać.

Rozeźlona zamykam podręcznik od historii, który próbowałam czytać na jednym ze szkolnych parapetów. Teraz nawet lektura mojej ulubionej ze szkolnych książek nie przynosi relaksu. Może chwila na wolnym powietrzu w oczekiwaniu na angielski coś pomoże?

Los postanawia jednak ze mnie zakpić. Ledwo skręcam w kolejny korytarz, a moim oczom ukazuje się stojący kilkanaście metrów dalej Mark, przyjaciel Sama, wraz z kilkoma osobami, w tym filigranową brunetką, która sądząc po podobieństwie, jest jego siostrą. To ona wygadała Samowi to, co powiedziałam o nim Ivy. To z tego powodu Sam nie chciał się ze mną pogodzić. To przez nią z nim nie rozmawiam.

Powinnam coś z tym zrobić.

Zaciskam ręce w pięści i nabuzowana zaczynam iść w ich kierunku. Z każdym kolejnym krokiem chęć wyrównania porachunków gdzieś zanika. Przecież to nie wina tej dziewczyny, że okłamałam Sama. To była moja decyzja i to ja powinnam ponieść konsekwencje swoich działań, nawet jeśli ledwo jestem w stanie to robić. Ponadto nie chcę być już taka, jak Florence. Nienawidzę jej.

Tym sposobem, kiedy staję obok grupki, otwieram usta, ale nie wiem, co powiedzieć, skoro nie zamierzam jej obrażać. Przecież nie spytam ich o Sama, i tak mi nie powiedzą. Chcę się wycofać, ale jest za późno. Stoję zbyt blisko, więc wszyscy milkną i zaczynają się na mnie gapić. A ja wciąż milczę. Gdzie podziała się moja pewność siebie? Dlaczego jestem taka słaba?!

– Chcesz czegoś, Megan? – pyta szorstko Mark.

Nie podobają mi się jego ton ani spojrzenie, ale zdaję sobie sprawę, że ma prawo mi nie ufać. Podejrzewam, że Sam mógł mu powiedzieć, co nabroiłam. Są sobie bardzo bliscy. Naprawdę się przyjaźnią. Coś kłuje mnie w żołądku, ale mija tak szybko, że być może tylko to sobie wyobraziłam. W końcu stres nie odpuszcza mi od samego rana.

Wzdycham głęboko. Trudno, żeby było gorzej niż teraz. Dlatego chowam dumę do kieszeni i pytam o to, co interesuje mnie najbardziej, w pełni świadoma, że mogę zostać olana albo wyśmiana.

– Dlaczego – odchrząkuję i zmuszam się do tego, by utrzymać wzrok na Marku – Sama nie ma w szkole?

W odpowiedzi chłopak obrzuca mnie zszokowanym spojrzeniem, a potem wybucha śmiechem, do którego dołączają wszyscy oprócz jego siostry i jakiegoś kolesia. Czuję się jak gówno i moim naturalnym odruchem jest, by utrzeć im nosy, ale wbijam sobie paznokcie w dłonie, żeby nie zrobić nic głupiego. Wtedy na pewno nic nie powiedzą, a tak mam jakiekolwiek szanse.

Co o mnie myślisz (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz