2. Kłopot

14.1K 367 150
                                    

Miłego czytania!❤️ #liarswattpad

Pov's Madeline:

Zanurzyłam palce w swoich włosach, wcierając w nie szampon. Zapach słonego karmelu roznosił się po całej łazience, mój ulubiony. Krople wody odbijały się od mojej skóry, wydając relaksujący dźwięk, który pomagał wyciszyć moje myśli. Niechciane obrazy wczorajszej nocy wracały do mojej głowy. Odkąd otworzyłam swoje powieki, zadręczam się tym, do jakiego głupiego czynu doprowadziłam. Nawet nie miałam zamiaru zganiać tego na używki, które bezmyślnie zażyłam. Nie uciekałam od problemów, które sama spowodowałam. To nie było w moim stylu. Na moje nieszczęście tym razem nie mogłam wyjaśnić swojego zachowania osobom zamieszanym w tą sytuacje, ani zapłacić za swoje szkody, jak to miałam w zwyczaju. Nie znałam tych ludzi, a jeśli pamięć mnie nie myli, mieli ukryte twarzę pod warstwą materiału. Mogłam jedynie mieć nadzieję, że nie spotkamy się ponownie, a nawet jeśli kiedyś nasze drogi miną się podczas przypadkowego spaceru, nie rozpoznają mnie, a ja ich tym bardziej.

– Maddie! – Usłyszałam mocne uderzenie w drzwi łazienki.

Zakręciłam lejącą się wodę i uchyliłam kabinę prysznicową.

– Czego dusza jęczy?

– Pośpiesz się – mówił przez zamknięte drzwi Colton.

– Przecież myję się w swojej łazience, masz swoją, więc jeśli czegoś potrzebujesz to udaj się do niej.

– Nie chodzi mi o łazienkę.

Przez uchylone okno, wpadł podmuch wiatru, który musnął moją nagą i wilgotną skórę. Pokryła mnie gęsia skórka. Zaplotłam ręce na piersiach.

– Więc o co? Mógłbyś się pospieszyć, bo marznę. – Powoli się irytowałam.

– Zastanowię się. – Przysięgam, że jeszcze moment, a wyrwę mu jego żałosne loczki, jeden po drugim.

– Colton! – warknęłam. – To ty chcesz coś ode mnie, a nie ja od ciebie, więc nie zachowuj się jakbyś robił mi łaskę.

– Dobra, dobra. – Słyszałam jak się podśmiechiwał pod nosem. – To powiem ci jak skończysz się pindrzyć. – Boże daj mi siłę, bo go skrzywdzę.

– Zmarnowałeś mi właśnie czas, w którym mogłabym to zrobić – rzuciłam oburzona.

Nie uzyskałam odpowiedzi zwrotnej, więc kontynuowałam swoje poprzednie czynności. Po dziesięciu minutach wyszłam spod prysznica, para unosiła się z mojego rozgrzanego ciała. Uwielbiałam brać gorące kąpiele, nawet latem. Spojrzałam w lustro unosząc kącik swoich ust, moja cera nareszcie wyglądała promiennie, a przede wszystkim zdrowo. Wachlarze moich rzęs przysłaniały moje ciemne tęczówki, niemal się z nimi zlewając. W ostatnim czasie zadbałam o swój wygląd zewnętrzny, w końcu wypadało to zrobić, skoro swoje wnętrze i tak trułam. Włosy w odcieniu gorzkiej czekolady zawinęłam w beżowy ręcznik, a na siebie zarzuciłam krótki, przylegający kombinezon w czarnym odcieniu. Ratował mnie za każdym razem, gdy nie wiedziałam co na siebie założyć, a w wakacje był moim zbawieniem. Podkreślał moją figurę wystarczająco, żebym czuła się w nim dobrze.

Przekręciłam zamek w drzwiach i popchnęłam je. Łazienka łączyła się z moim pokojem. Uniosłam brwi, gdy dostrzegłam leżącego na moim łóżku Coltona. Leżał rozjebany, niczym żaba na liściu kompletnie nie przejmując się moim oceniającym wzrokiem wymierzonym w jego kierunku.

– Nie za wygodnie ci? – rzuciłam, ruszając do swojej toaletki, która umieszczona była na przeciwko łóżka.

– Nie pierdolnęły ci może sprężyny w tym materacu? – Odwróciłam głowę w stronę chłopaka posyłając pytające spojrzenie. – No co? Pytam poważnie, coś wbija się w moje plecy.

Liars  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz