12. Jestem dużym chłopcem

12.2K 358 180
                                    

Na Wasze życzenie rozdział jest, nieco dłuższy niż zazwyczaj. 

Miłego czytania!❤️ #liarswattpad

Pov's Madeline;

Krzyki dobiegające z dołu zmusiłby mnie do wstania o godzinie dziewiątej w sobotę, co jest istną zbrodnią i jeszcze nie wiem kto śmiał zakłócić mój sen, ale przysięgam, że ich ukatrupię.

Zwlekłam się z łóżka, chociaż nie miałam na to żadnej ochoty. Pośpiesznie wykonałam poranną rutynę mając nadzieję, że moje ofiary do tego czasu się nie ulotnią. Założyłam na stopy swoje ulubione kapcie i popędziłam na dół. Zbiegając ze schodów zatrzymałam się w połowie, bo do moich uszu wpadł jeden dobrze znany mi głos i nie miałam na myśli Coltona. Moje usta rozciągnęły się w wielkim uśmiech i tak szybko pragnęłam znaleźć się na dolnym piętrze, że wyjebałam się na schodach i zjechałam po nich dupą.

Witam w świecie Madeline West.

Jęknęłam pod nosem, masując obolałe miejsce. Mój wzrok się podniósł i dostrzegłam osobę, która wpatrywała się we mnie pełnym litości spojrzeniem. Stał przede mną w idealnie dopasowanym, czarnym garniturze mimo, że dzisiaj miało być co najmniej dwadzieścia pięć stopni. Delikatny ciemny zarost malował się na jego opalonej skórze. Uniósł gęstą brew, zapewne zastanawiając się nad moim zachowaniem. Jego postura nie zwiastowała niczego dobrego, ale to oczy go zdradziły. Zielone tęczówki tryskały szczęściem i ciepłem, którego od miesięcy mi brakowało.

Wyciągnął pomocną dłoń w moją stronę, a ja z chęcią ją przyjęłam. Podniosłam się powoli, tylko po to, żeby wskoczyć mu w ramiona. Wtuliłam się w jego ciało, które dawało mi tak dobrze znane bezpieczeństwo. Mężczyzna zaśmiał się pod nosem i odwzajemnił mój uścisk.

– Cześć, słońce – odezwał się ciężkim głosem.

– Cześć, tato – wymamrotałam w jego bark.

– Zrobiłem twoje ulubione naleśniki.

– Ooo tak! – wykrzyczałam przez radosny śmiech. – Jest Colton?

– Mhm.

Tata zarzucił rękę na mój bark i wspólnie powędrowaliśmy do kuchni. Rozsiadłam się na siedzeniu tuż obok Coltona, który z naburmuszoną miną jadł swoją porcję śniadania.

– Co z tobą? – Szturchnęłam go w ramię, lecz nie uzyskałam żadnej odpowiedzi zwrotnej. Ściągnęłam brwi w zakłopotaniu.

– Odpuść mu, zapewne ma kaca – zażartował tata.

Wybuchnęłam śmiechem, bo faktycznie tak było. Zeszłej nocy wraz z Clydem na siłę zapakowaliśmy go do auta, co nie było łatwym zadaniem. Kilka razy głowa obiła mu sie o drzwi, ale miał za swoje. Całe szczęście, że nie zwymiotował na moje siedzenia, bo bym tą głowę mu straciła.

Przeciągnęłam się, ziewając co było oznaką mojego kompletnego niewyspania. Skrzywiłam się delikatnie przez pieczący ból, który był jeszcze większy, niż wczorajszej nocy. Mój ruch nie umknął spojrzeniu taty.

– Co zrobiłaś sobie w szyje? – zadał pytanie, a ja zamarłam. Zaśmiałam się nerwowo i zaczęłam wyginać swoje palce w każdą stronę.

– Aaa... To – mówiłam, jakby to było co najmniej coś oczywistego. – Wczoraj Viviana u mnie była i próbowałyśmy różnych fryzur z użyciem prostownicy, a jak wiemy Vi bywa niezdarna i tak właśnie mnie urządziła. – Wypuściłam powietrze z drżących warg.

– Nie wygląda jak coś co mogłabyś sobie zrobić prostownicą – odezwał się mój brat, który dosłownie miażdżył mnie spojrzeniem.

– Ta, bo ty się znasz, palancie. – Zmrużyłam oczy i pokazałam mu środkowy palec.

Liars  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz