9. Jedziesz ze mną

10.8K 317 79
                                    

Tak jak obiecałam, zapraszam na króciutki rozdział.

Miłego czytania!❤️ #liarswattpad

Pov's  Madeline:

 Przeskakiwałam z nogi na nogę, dodatkowo bawiąc się swoim łańcuszkiem, który wisiał na mojej szyi. Potrzebowałam zająć swoje ręce czymkolwiek, podczas oczekiwania na przyjście brata. Dziwne uczucie niepokoju, nie dawało mi spokoju odkąd zjawiliśmy się przed wejściem na nielegalne widowisko. Zadarłam głowę, żeby spojrzeć na Lucasa stojącego, tuż obok mnie. Na pierwszy rzut oka wydawał się nie przejmować zaistniała sytuacją, nic dziwnego, przecież dla nich było to codziennością. W przeciwieństwie do mnie.

– Wszystko w porządku, gwiazdko? – zagaił Lucas, zapewne widząc niepewność, która wręcz ode mnie biła.

– Nie wiem – westchnęłam, zgodnie z prawdą. – To dla mnie nietypowa sytuacja i nie umiem zdecydować co obecnie czuję.

Moje uczucia były niesamowicie skomplikowanym tematem, dlatego wołałam zazwyczaj o nich nie mówić.

– Spokojnie, ja, gdy byłem tutaj po raz pierwszy to musieli mnie w trybie natychmiastowym odwozić do szpitala, Clyde był wkurwiony jak nie wiem.

– Co? – zaśmiałam się.

– Zemdlałem zanim w ogóle moja noga przekroczyła próg tego wydarzenia, za drugim razem, chociaż dotarłem na trybuny, a potem na nich zemdlałem.

– Czyli mogę zemdleć z tych emocji? – zmartwiłam się.

– Nie wiem – wzruszył ramionami. – Ja byłem kurewsko zjarany i wkręciłem sobie niezłe gówno.

Lucas wyciągnął z tylnej kieszeni spodni, skręta. Spojrzałam zszokowana w jego kierunku, nie dowierzając co, on w tym momencie miał zamiar zrobić.

– Chcesz sobie ulżyć? Pomoże ci – dodał zaciągając się używką. – Mówię, serio.

– Przed chwilą powiedziałeś, że właśnie przez to cię odcięło! Dwukrotnie – przypomniałam mu.

– I nigdy się to więcej nie powtórzyło – wyszczerzył się – to jak?

– Podziękuje – mruknęłam, dostrzegając Coltona idącego w naszym kierunku.

– Twoja strata.

Przewróciłam oczami, nie komentując więcej zachowania chłopaka. Colton dopadł do naszego boku, zamykając mnie w szczelnym uścisku. Na moje usta wpłynął blady uśmiech.

– A ja przytulaska nie dostanę? – zapytał Lucas, udając dziewczęcy głos.

– Spierdalaj – odpowiedział Colton, odsuwając się ode mnie i wytrącając używkę z rąk blondyna, a następnie ugasił ją butem.

– Co cię napadło?! To był mój ostatni – westchnął, wpatrując się w rozgniecionego skręta. – Wisisz mi blanta, stary.

– Powtarzam ci, to za każdym razem, że masz nie jarać przed wyścigiem. – Złapał się za skroń, delikatnie ją pocierając. – Czy ja ci, kurwa, wyglądam na ambulans?

– Zakładam, że gdyby było mi dane go dopalić to z pewnością bym stwierdził, że tak – wzruszył ramionami.

Colton przez chwilę wpatrywał się w Lucasa z niezrozumieniem, a potem odezwał się, że mamy iść za nim i zwyczajnie się zamknąć, a ja pod żadnym pozorem mam się od nich nie oddalać. Delikatny podmuch wiatru musnął po moich odkrytych nogach. Okryłam się ciaśniej swoją skórzaną kurtką. Przeszliśmy przez sporych rozmiarów, metalową bramę, która była pokryta martwą roślinnością. Nie wyglądało to zdecydowanie na główne wejście, choć może właśnie tak miało być? Pozory lubią mylić. Mogłam jedynie się domyślać jak wielkie przekleństwo kryję się za tym wjazdem.

Liars  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz