21. Tak jak obiecałem, jestem

10.6K 431 295
                                    

TW! Nieprzyjemne, drastyczne opisy pobicia. 

Miłego czytania! #liarswattpad

Pov's Clyde:

Swoje wiotkie ciało, sunąłem po pustym chodniku, prowadzącym do samochodu, który czekał, aby zabrać mnie do mieszkania. Colton wraz z Alexem, podtrzymywali mnie, bo nie byłem w stanie utrzymać się na nogach o własnych siłach. Towarzyszyło mi to okropne poczucie nieczystości. Odliczałem sekundy do zmycia z siebie krwi przeciwnika, która kleiła się do mojej skóry. Zdawało mi się, że byłem w niej skąpany, a tak naprawdę pokrywała, nawet nie połowę ciała.

Tkwiłem w amoku, nie nadążając nad czynnościami, które rozgrywały się wokół mnie. Ale nie przejmowałem się tym, bo miałem świadomość tego, że obok siebie mam przyjaciół, którzy starają się dbać o mój komfort oraz bezpieczeństwo. Byłem pewny, że nie pozwolą mi upaść.

– Czy mógłbyś się wysilić, nieco bardziej, ty jebany pół mózgu?! – wrzasnął centralnie nad moim uchem Alex.

– Chyba sobie, kurwa, żartujesz! – krzyknął w odpowiedzi Colton, sprawiając, że za moment kompletnie ogłuchnę. – To na mnie opiera się ciężar jego ciała, a nie na tobie.

– Chcesz się o tym przekonać?

– Z wielką chęcią – rzucił prześmiewczo, w wyniku czego Alex puścił moje prawe ramię, i tym oto sposobem poleciałem w stronę Westa.

– Przecież nie mówiłem tego na poważnie. Łap go, do cholery, bo mnie zmiażdży! – Dramatyzował Colton, z paniką wyczuwalną w głosie.

Odwołuje, kurwa, swoje słowa. Ci dwaj, pozwoliliby mi upaść, przy pierwszej lepszej okazji.

– Przyznaj się, że beze mnie nie dałbyś rady – mówił Alex z udawaną wyższością, gdy ponownie chwycił mnie za ramię.

Ich przepychanki słowne, zaczynały rozsadzać mi i tak już obolałą głowę.

– Jak za moment nie zamkniecie swoich jadaczek, to przysięgam, że i wam wpierdolę. Ostatkami sił, ale zrobię to – zagroziłem im.

Obydwoje mruczeli pod nosem, wyzwiska kierując je w moją stronę, ale żaden nie wypowiedział ich na głos, także puściłem je płazem. W męczarniach, które mi zgotowali, dotarliśmy do samochodu. Alex otworzył tylne drzwi pojazdu, pomagając mi wejść na jego siedzenie. Nachylił się nade mną i przeciągnął pas, przez moje ciało, mocno przy tym dysząc.

– Jesteś ciężkim przypadkiem, dosłownie – stwierdził.

– Potraktuje to jako komplement – odpowiedziałem, przymykając powieki ze znużenia, które mnie dopadało.

– No siemanko! – Do moich uszu dotarł głos Lucasa, dzięki czemu gwałtownie otworzyłem oczy. Z mordem które malowało się w moim spojrzeniu, wpatrywałem się w ciemnego blondyna, który szczerzył się od ucha do ucha. Co poskutkowało, że i na moje usta, wpłynął delikatny uśmiech.

– Cześć, Lucas. – Również się przywitałem. – Mam rozumieć, że to ty jesteś moim dzisiejszym kierowcą i zabierasz mnie do domu?

– Powinieneś postawić totka, bo trafiłeś idealnie. – Chłopak nie był w stanie przestać się uśmiechać, a jego oczy były lekko przymrużone, nie wspominając o odcieniu czerwieni, który zaczynały przybierać. – Czy każdy ma zapięte pasy? A z resztą i tak mnie chuj to grzeje. – Machnął ręką i odpalił samochód.

– Czy on prowadzi i jest zjarany? – spytałem zrezygnowany, osoby siedzącej tuż obok mnie.

– Nie wiem, może. – Colton wzruszył ramionami.

Liars  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz