19. Czerwona koperta

12.3K 388 195
                                    

No cześć, nie spodziewaliście się mnie, prawda? No cóż lubię zaskakiwać... (Tak serio też się nie spodziewałam dziś rozdziału)

Ten rozdział jest jak otwarta brama do piekła, ponieważ od teraz zaczyna się cała fabuła :) Każdy element ma znaczenie, a nic nie dzieje się bez przyczyny.

Miłego czytania... #liarswattpad

Pov's Madeline:

W pół przytomna zsunęłam conversy ze swoich nóg, starając się ignorować przeszywający wzrok mężczyzny, który zdawał się nie opuszczać mnie, nawet na moment. Wiedząc, że nie mam innego wyboru, niż konwersacja z nim, ciężko westchnęłam pod nosem i zakładając ręce na piersi obróciłam się w jego kierunku. Wyglądał podobnie jak ja. Czyli jakby również nie przespał nic tej nocy.

Czekał na mnie?

– O czym ty mówisz? – mówiłam ziewając jednocześnie.

Jego spojrzenie nie zwiastowało niczego dobrego. Momentalnie poczułam się zagubiona i skołowana.

– Byłaś z nim? – wysyczał.

Zmarszczyłam brwi wyraźnie zaskoczona tonem jego wypowiedzi. Nigdy w ten sposób się do mnie nie zwracał, nawet podczas największych wybuchów kłótni między nami. Coś było nie tak, zdecydowanie.

– Z kim? – Przeczuwałam, że może chodzić o Caswella, ale nie miałam wystarczającej pewności, aby moja odpowiedź była trafna.

– Z Clydem.

A jednak. Poczułam suchość w ustach, przymknęłam na sekundę powieki, aby zaczerpnąć rozluźniający oddech.

– Nawet jeśli, to co ci do tego? – odpowiedziałam.

Irytacja chłopaka rosła w zawrotnym tempie. Zauważyłam to po szczegółach, których nawet nie starał się maskować. Przyśpieszony oddech, zaciskające się palce, pulsująca żyłka na lewym boku jego szyi. Próbował okiełznać swoje emocje, aby nie doprowadzić do wybuchu, ale nie pomagałam mu w tym, z resztą czemu bym miała? Nie sądziłam, że postąpiłam źle. To był jeden nic nieznaczący wieczór. Nic więcej.

– Tak myślałem, że się z nim widziałaś.

Przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku schodów prowadzących na górę, chłopak mi to uniemożliwił łapiąc za moje ramię. Spojrzałam na niego z irytacją. Byłam zmęczona i nie miałam ochoty dochodzić się o jedno głupie spotkanie.

– Madeline – zaczął – myślałem, że za pierwszym razem, gdy powiedziałem ci, że masz trzymać się od mojego przyjaciela z daleka, zrozumiałaś.

Prychnęłam pod nosem.

– Nie żartuj sobie ze mnie. – Wyszarpałam się z jego uścisku. – I nie, nie zrozumiałam – dodałam z cynicznym uśmieszkiem.

– Nie bądź głupia.

– Ja mam nie być głupia? Przypomnij sobie kto przyjechał po mnie, twoim samochodem, gdy było ognisko na wzgórzu! I kto go po mnie wysłał.

Tym razem szok zagościł na jego twarzy.

– O czym mówisz?

– Albo, gdy akurat ciebie nie było w domu, więc to mi kazałeś go podwieźć, chociaż nie miałam na to za grosz ochoty. I teraz chcesz mieć do mnie o to pretensję?

– Nie rozumiem o czym ty do cholery mówisz! – Przekrzywiał się ze mną.

– No pewnie, że nie wiesz, lepiej jest zrzucić winę na drugą osobę, żeby to ciebie nie zjadło sumienie. Ty mnie w to wplątałeś i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.

Liars  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz