જ⁀➷Rozdział 7×ೄྀ

53 8 15
                                    

୧୭ Kwieciste Serce・๑ˊˎ-

 Leżałam samotnie w legowisku wojowników. Z każdym dniem czułam się gorzej, tak bardzo brakowało mi Księżycowej Skóry. Przestałam już nawet czyścić swoje futro, więc Wrzosowe Światło robiła to za mnie, abym wciąż wyglądała porządnie i nie straszyła swoim wyglądem jak Oszroniony Strumień. Mglista Gwiazda zwolniła mnie z patroli, bo widziała, że byłam w złym stanie emocjonalnym.

 Było ze mną tak źle, że nawet Kamienne Serce nie próbował mnie pocieszać. Jabłkowe Skrzydło był bardzo zadowolony z tego powodu, bo jego zdaniem czarny wojownik nękał mnie jak jakiś psychopata.

 Do legowiska wszedł Jeżynowa Łapa, który jeszcze przed bitwą, w której widziałam Księżycową Skórę, został uczniem. Jego mentorką została Szczawiowa Łodyga, a jego siostra Liściasta Łapa została uczennicą Miodowego Ogona. Czarnoszylkretowa kotka bardzo ucieszyła się na wieść, że będzie szkoliła swojego pierwszego ucznia. Skakała z radości i brązowa uczennica nie potrafiła za nią nadążyć.

 W tym czasie Ruda Chmura i Jastrzębi Lot otrzymali imiona wojowników. Jestem pewna, że Mglista Gwiazda dała brązowemu wojownikowi drugi człon "Lot" jako "pamiątkę" po tym, jak Oszroniony Strumień rzuciła nim na drugi koniec obozu. Czasami nie potrafiłam uwierzyć w humor naszej przywódczyni.

 Jeżynowa Łapa położył przede mną rybę. Dałabym sobie łapę uciąć, że to Wrzosowe Światło dała mu za zadanie dostarczyć mi zwierzynę. Bardzo lubiła pilnować, abym przypadkiem się nie zagłodziła. Ona i Jabłkowe Skrzydło byli bardzo nadopiekuńczy. Mój brat lubił siadać obok mnie i pilnować, żeby nikt mi nie przeszkadzał - dokładniej, żeby Kamienne Serce mi nie przeszkadzał.

 - Hej, jak się czujesz? - Zapytał brązowy uczeń, podsuwając mi zdobycz pod nos.

 - Hej, w porządku. Po prostu... Tęsknię za Księżycową Skórą.

 - Ja też - wyznał. - Jestem jej bardzo wdzięczny za to, że stawała w mojej bronie podczas rozmów z Przybrzeżną Pieśnią.

 Uśmiechnęłam się smutno na wspomnienie czarnej kotki, krzyczącej na nieczułą karmicielkę. Zastanawiałam się, czy jeśli Księżycowa Skóra zostałaby w Klanie Rzeki, to czy Jeżynowa Łapa zostałby jej uczniem? Nie wiedziałam, czy interesowały go zioła, ale jestem pewna, że moja partnerka byłaby dla niego dobrą mentorką.

 - Myślisz, że Księżycowa Skóra wróci do Klanu? - Zapytał po chwili milczenia.

 - Mam taką nadzieję - odpowiedziałam.

 - Jeżynowa Łapo - Obłoczny Wir wszedł do legowiska razem z moją matką. - Szczawiowa Łodyga cię woła.

 - Już idę - miauknął. - Do zobaczenia, Kwieciste Serce.

 Jeżynowa Łapa wyszedł z legowiska, a Wrzosowe Światło podeszła do mnie i usiadła obok. Zaczęłam skubać rybę, którą przyniósł mi brązowy uczeń i kątem oka widziałam jak Obłoczny Wir kładzie się na swoim legowisku. Rozciągnął się jak długi i obserwował jasnorudą wojowniczkę, która przez ostatnie dni była nadzwyczajnie spokojna. Biały kocur lubił się śmiać, że Oszroniony Strumień nafaszerowała ją jakimiś ziółkami.

 - Kochanie, Mglista Gwiazda otrzymała znak od Klanu Gwiazdy - wyszeptała Wrzosowe Światło.

 - Jaki znak? - Zapytałam, przerywając jedzenie ryby i podniosłam wzrok, aby na nią spojrzeć.

 - Klan Śmierci zaatakuje nas za cztery dni. Wiem, że czujesz się fatalnie, ale...

 - Klan Rzeki potrzebuje wojowników do walki, wiem o tym - odpowiedziałam. - Nie martw się, będę walczyć.

 - To dobrze, bo jak stracimy Klan Rzeki, to nie będzie kolorowo - mruknął Obłoczny Wir.

 Wrzosowe Światło spojrzała na niego z poirytowaniem.

 - Czy ty musisz komentować wszystko zawsze i wszędzie?

 - Tak, to jedno z moich zainteresowań, jakbyś nie wiedziała.

 - Chyba jedyne twoje zainteresowanie.

 - To i tak lepsze, niż krzyczenie na wszystkich wokół.

 - Ja przynajmniej nie rzucam kotami, tak jak Oszroniony Strumień.

 - Jastrzębi Lot na pewno to zapamięta do końca życia - zaśmiał się biały wojownik.

 Jasnoruda kotka przewróciła oczami. Sprawiała wrażenie, jakby nie lubiła Obłocznego Wiru, ale wiedziałam, że gdyby tak było, nie rozmawiałaby z nim w ogóle. Ewentualnie dla przyjemności usłyszenia własnego głosu, ale to już rzadziej.

 Wrzosowe Światło znów spojrzała na mnie. W jej złotych oczach widziałam troskę, którą zawsze mnie obdarowywała. Zawsze chciała jak najlepiej dla mnie i Jabłkowego Skrzydła. Dla Promiennego Poranka też, nawet jeśli często na niego krzyczała z byle powodu. Dalej się zastanawiałam, jakim cudem on to po prostu akceptował. Najwidoczniej musiał bardzo ją kochać.

 I to tak prawdziwie.

 - Nie martw się, Kwiatuszku - powiedziała. - Sprowadzimy Księżycową Skórę do domu.

 - A co, jeśli Klan Śmierci jej coś zrobił i już nigdy jej nie zobaczę? - Zapytałam, łamiącym się głosem, a w moich oczach pojawiły się łzy.

 - Nie myśl tak. Na pewno jest bezpieczna.

 Wtuliłam się w jej futro, odpychając od siebie rybę, która była prawie nietknięta. Nigdy przedtem się tak o nią nie bałam, nie licząc tamtego pamiętnego dnia, w którym wymknęłyśmy się z obozu i zaatakował nas borsuk. Wtedy modliłam się do Klanu Gwiazdy, aby nie podzieliła losu Zamyślonej Nocy, która poświęciła się, aby jej kocię przeżyło.

 Klanie Gwiazdy, zrób wszystko, aby Księżycowa Skóra do nas wróciła.

 Tylko o to proszę.

୧୭ Od Autorki・๑ˊˎ-

Nawet Obłoczny Wir się pojawił, no popatrzcie!

Następny rozdział będzie bardzo ciekawy, ale nic nie mówię!

Wojownicy: Ostatni OmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz