જ⁀➷Rozdział 9×ೄྀ

44 7 6
                                    

୧୭ Kwieciste Serce・๑ˊˎ-

 Słońce dopiero co wstało, małe, puchate obłoki leniwie sunęły po błękitnym niebie pory zielonych liści, która powoli dobiegała końca. Niestety, Klan Rzeki nie mógł długo cieszyć się pięknem tego poranka. Słoneczny Ogon nie zdążył wysłać pierwszego patrolu, a Klan Śmierci wdarł się do naszego obozu.

 Tym razem nie był to tylko oddział ich wojowników, a cały Klan. Na ich czele stał ciemnorudy kocur, który na poprzedniej bitwie kłócił się z Wrzosowym Światłem. Wciąż pamiętałam jak jasnoruda kotka chciała wydrapać mu oczy. Byłam pewna, że nie zapomniała o nim i spełni wszystkie swoje groźby.

 Jako cel wzięłam sobie znalezienie Księżycowej Skóry. Skoro była na poprzedniej bitwie, powinna być też i na tej. Niestety, nie potrafiłam wypatrzeć jej w tym tłoku. Gdzie nie spojrzałam, tam walczyły jakieś koty. Mglista Gwiazda biła się z ciemnorudym kocurem, Słoneczny Ogon i Malwowy Pysk bronili żłobka, a Kamienne Serce walczył zaciekle z kotką Klanu Śmierci.

 Zastępca wysłał Liściastą Łapę po Klan Pioruna, ale uczennica nie mogła się przedrzeć przez naszych napastników. Chciałam podbiec i jej pomóc, ale wtedy skoczyła na mnie szara kotka. Przeturlałyśmy się kawałek dalej. Wylądowałam na grzbiecie, a moja napastniczka na mnie. Zanim przyszpiliła mnie do ziemi, przejechałam pazurami po jej pysku, a potem kopnęłam mocno w brzuch, odrzucając ją na bok. Kotka znowu podjęła atak, a w jej niebieskich oczach widziałam jakąś determinację.

 Ciężko było mi się bronić i szukać wzrokiem Księżycowej Skóry. Praktycznie, było to niemożliwe, bo co chwile musiałam odpierać ataki niebieskookiej. Bałam się, że mojej partnerki mogło w ogóle tu nie być, że została w obozie Klanu Śmierci jako więzień... Albo, że w ogóle jej już nie było, bo odebrali jej życie.

 Gdy tak o tym myślałam, straciłam koncentrację i szara kotka podcięła mi łapy. Upadłam na ziemię i spojrzałam na nią. Ta tylko uśmiechnęła się szyderczo i miała zadać mi cios, ale wtedy zaatakował ją Jabłkowe Skrzydło. Delikatnie uśmiechnęłam się do swojego brata, który z zaangażowaniem bronił naszego Klanu.

 Jednak, ta walka była już od początku przegrana. Klan Śmierci był znacznie liczniejszy, otoczyli cały obóz, przez co w ogóle nie było możliwości ucieczki. Nie było możliwości sprowadzenia pomocy. Mogliśmy albo się poddać, albo zginąć.

 Nie było innej możliwości.

 Choć Mglista Gwiazda powiadomiła inne Klany o swoim znaku o bitwie, to raczej nikt nie przewidział, że Klan Śmierci zaatakuje tak wcześnie. Przecież dopiero, co słońce wzeszło, dzień się zaczynał.

 Kątem oka widziałam jak kotka z wrogiego Klanu rozrywa gardło Zamglonemu Spojrzeniu. Niedaleko leżało też ciało Węglowego Popiołu. Próbowałam odegnać z moich myśli wizje rozpaczy Miodowego Ogona, kiedy odkryje śmierć swojego brata. Wiedziałam, że to będzie dla niej ogromny cios. Dla kogo by nie był?

 No, nie licząc może Mglistej Gwiazdy i Oszronionego Strumienia,  kiedy zginął Zroszony Nos.

 W pewnym momencie byłam już tak wykończona bitwą, że nie widziałam już dłuższego sensu walczyć. Nie potrafiłam już ustać na łapach i upadłam. Przez chwilę widziałam, jak Mglista Gwiazda rozmawia o czymś ze Słonecznym Ogonem. Byli za daleko, abym mogła usłyszeć o czym. Jasnorudy zastępca pokiwał na coś głową i zaczął iść w moją stronę. W tym czasie poczułam liźnięcia czyjegoś języka i zobaczyłam, że to Wrzosowe Światło wylizywała mi rany. Widziałam troskę w jej złotych oczach, ale też strach.

 - Czyli to koniec? - Zapytała cicho moja matka.

 - Koniec - odpowiedział jej brat. - Kwieciste Serce, dasz radę iść? - Kocur zwrócił się do mnie.

Wojownicy: Ostatni OmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz