Chapter 15

493 29 13
                                    

SHANE

Nie wiem co się ostatnio z nim dzieje. Odsuwa od siebie każdego, już nawet ze swoim najlepszym przyjacielem nie rozmawia. A ze mną czy resztą braci przestał się kłócić i na jakiekolwiek docinki kompletnie nie reaguje albo ewentualnie przewróci oczami.

Jednego dnia jest cichy i chowa się w swoim pokoju i wychodzi tylko do szkoły i czasami po jakieś jedzenie. Następnego rozpierdala wszystko co napotka na swojej drodze. Na przykład wczoraj, co to w ogóle było? Jak do niego przyszedłem jego pokój wyglądał jakby rozpętała się tam 3 wojna światowa, a on sam jakby był w jakimś amoku. Widziałem już Dylana w takim stanie i to nawet nie raz, ale Tony nie był aż tak wkurwiony od... Od sytuacji z Jenny.

Może powinienem z nim o tym pogadać, niby minął już rok, ale jednak widziałem, jak go to bolało. Może jedynie udaje, że już go to nie obchodzi a tak naprawdę w środku cierpi. Chociaż jak wczoraj pytałem o co się tak wkurwił to nie był skory do odpowiedzi. Jeszcze ta jego wzmianka o tym, że słyszał moją rozmowę z Dylanem. Wyglądał wtedy jak jakiś jebany psychopata, a ten jego szeroki uśmiech i puste spojrzenie tylko wzmacniał to wrażenie.

Może znowu powinienem zapytać Vincenta o wysłanie Tony'ego do psychologa. Przez ostatnie kilka miesięcy było wszystko w porządku, ale teraz jak za mocą jakiegoś pstryczka wszystko zaczęło się od nowa.

Najbardziej jednak zabolało mnie wspomnienie o naszej rozmowie z szkolnego korytarza. Wcześniej był taki troskliwy i opiekuńczy a teraz, w sumie nawet nie wiem co chciał tym osiągnąć. Może faktycznie trochę z tym przesadziłem, ale nie mogę o tym myśleć, bo jak znowu będzie mnie tak pilnował to nic nie uda mi się schudnąć.

TONY

Wchodząc do szkoły czułem na sobie dziesiątki spojrzeń. Nigdy mi to jakoś nie wadziło jednak teraz czułem się strasznie nieswojo i jednocześnie rosło we mnie wkurwienie, o ile takie połączenie jest w ogóle możliwe.

Spojrzałem na pierwszego z brzegu dzieciaka, który mi się przyglądał i utkwiłem w nim chłodne spojrzenie. Gdy ten nie odwrócił wzroku a na dodatek lekko parsknął, wystarczyło to, żeby mój gniew osiągnął wystarczająco wysoki poziom, żeby mu przypierdolić.

Podszedłem do niego i zwinnym ruchem rąk pchnąłem go na szafki. Lekko się uśmiechnąłem, gdy ujrzałem w jego oczach przerażenie. Jednak nie trwało ono długo, bo szybko zastąpiło je rozbawienie.

-I z czego się kurwa cieszysz? - zapytałem z zaciśniętymi zębami

-Nie wiem. Może dlatego, że cię widzę? - powiedział z uśmiechem co tylko pogłębiło mój stan

Zamachnąłem się mocno i przypierdoliłem mu pięścią w brzuch. Chłopak wydał z siebie cichy jęk. A jakaś dziewczyna, która obok niego stała pisnęła i uciekła jak najdalej nas.

-Jak ja długo czekałem. Od ostatniego razu minęło jakieś. - udał zamyśloną minę - 2 miesiące. Już myślałem, że o mnie zapomniałeś.

Z każdym jego słowem stawałem się coraz bardziej zdezorientowany.

-Czyli naprawdę mnie nie pamiętasz no cóż, jednak wydaję mi się, że mojego chłopaka możesz kojarzyć. William Grey, mówi ci to coś? - od razu po tym jak to powiedział poczułem ręce zaciskające się na moich ramionach i mocne szarpnięcie w tył

Nie minęła chwila a pięść jakiegoś debila wylądowała na mojej twarzy. Nie będąc mu dłużny walnąłem go tak jak, podejrzewam jego chłopaka, w brzuch. Ten już zamachiwał się, żeby zadać mi następny cios, ale w pobliżu pojawiła się drużyna siatkówki. Dwóch chłopaków chwyciło tego idiotę, a dwóch innych mnie.

-Co tu się odpierdala? - zapytał jeden z tych którzy mnie trzymali

-Nic. - wysyczałem nie spuszczając nienawistnego wzroku z Grey'a

-Jakie nic? Ten chuj zaatakował Max'a.

-Kogo? - zapytał jeden z chłopaków z drużyny

-Mojego chłopaka. - powiedział i skinął głową w stronę chłopaka, przerywając jednocześnie ze mną kontakt wzrokowy

-Co się stało? - odezwał się dobrze znany mi głos

-Patrzał się na mnie jak na debila i się śmiać zaczął. - odpowiedziałem z oburzeniem i odwróciłem głowę w stronę Andrew

-Rozmawialiśmy już o tym. - ściszył głos, żebym tylko ja i jego kolega z drużyny to słyszał - Po uno chujowy powód, po dos nie rób tego sam, a po tres nie w szkole idioto. - powiedział a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech

-I to nie był pierwszy raz! - debil zaczął znowu swoje wywody - Już kiedyś starałem się mu dać do zrozumienia, że ma się odpierdolić i mówił, że może się zgodzić. A teraz co?

-Kiedy? - zapytałem zdezorientowany, bo nawet nie kojarzyłem tego kretyna

-Co, kiedy? - wyglądał na równie zdziwionego co ja

-Kiedy mi coś niby dałeś do zrozumienia?

-No na tym parkingu tam, no. - widać było, że był lekko zmieszany, że musi wszystko wyjaśniać

Jednak jego marne wyjaśnienia nic nie dały, bo nadal nie pamiętałem kim on jest.

-No naprawdę mnie nie kojarzysz? - wydał z siebie przeciągły jęk, który prawdopodobnie miał oznaczać jego zirytowanie tą sytuacją - William Grey?

-Aaa, no tak, pamiętam cię. - ni chuja nie wiedziałem kim on jest

Chłopak uśmiechnął się na moje słowa. Jego zadowolenie nie trwało jednak długo, bo przypomniał sobie po co mi to w ogóle tłumaczył.

Jeszcze przez chwilę wykłócał się z nimi, jednak po jakimś czasie odpuścił i posyłając mi groźne spojrzenie, jedyne co było groźne to choroba, która zaraz zabierze mu resztę zębów, i odszedł ze swoim chłopaczkiem.

-Słodziutka z nich para - powiedział z przesłodzonym głosem Harry, jeden z Rekinów, gdy szliśmy w stronę mojej szafki

-No niesamowicie, tak o niego walczy jak lwica o małe lwiątko. - zaśmiał się Jasper

-A ten co się tak na ciebie patrzy? - zapytał Matt, gdy zatrzymaliśmy się przy mojej szafce

Nagle rozmowa chłopaków o związku idioty z lwiątkiem ucichła i wszyscy spojrzeli w kierunku, który wskazał Matt.

Po przeciwnej stronie korytarza stał Niall, który perfidnie obgadywał mnie z Renee, Tashą i Samanthą. Po twarzach dwóch pierwszych dziewczyn było widać szok i lekkie zdziwienie jednak, gdy spojrzał na Sam wyglądała na zamyśloną. Gdy tylko zobaczyła, że patrzę w ich kierunku posłała i zmartwione spojrzenie. Nie wiedząc o co jej chodzi odwróciłem wzrok i otwarłem szafkę.

Na samym środku był położony polaroid, więc wykorzystując fakt, że chłopaki nadal patrzą w stronę Niall'a wziąłem zdjęcie do ręki i odwróciłem na drugą stronę, żeby zobaczyć co się na nim znajduje. Wziąłem głęboki wdech na to co zobaczyłem.

Zdjęcie przedstawiało kawałek twarzy Hailie, na której dostrzegłem zaschniętą krew. Na dole była krótka wiadomość.

"Tik Tak 2 : )"

Nie wiem przez jak długo patrzałem na polaroid, ale ręka na moim ramieniu wyrwała mnie z transu. Szybko schowałem zdjęcie do kieszeni i zacząłem wyjmować potrzebne podręczniki.

-Anthony? - powiedział Andrew a w jego głosie wyczułem jakby zmartwienie - Co tak stoisz? Słyszałeś co mówił Matt?

-Tak, sory muszę iść. - odpowiedziałem szybko, zamknąłem szafkę i zwinnym ruchem ominąłem ich wszystkich

Zacząłem biec w stronę sali od fizyki a za sobą usłyszałem komentarz Matt'a "a on od kiedy taki szybki?". Nie zwróciłem jednak na to większej uwagi. Musiałem teraz wymyślić jak ja do jasnej cholery zdobędę tą nieszczęsną kopertę.

_____

Ocena 1-5 ---->

Uwagi ---->

10⭐ = next chapter

Tony Monet - ...może jednak nic nie czuję...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz