Tony
Wyszedłem z gabinetu psycholog Salsat. Była to już moja 4 wizyta. Gdy byłem tu po raz pierwszy Will zapisał mnie na jakieś 20 wizyt do przodu.
Wsiadłem do auta i zapiąłem pas.
-Jak było? - zapytał Shane
-Tak samo jak 2 dni temu.
-Dostałeś już jakąś diagnozę?
Mogłem skłamać i powiedzieć, że nie. Ale na nic by się to zdało, bo i tak Vincent dostanie to na swoją skrzynkę mailową.
-Tak. - nie rozwinąłem jednak tematu.
-Jaką? - wyraźnie się już niecierpliwił.
-Dowiesz się jak każdy inny.
Mimo, że na niego nie patrzałem byłem niemal pewien, że właśnie przewrócił oczami.
Wstępnie Salsat zdiagnozowała u mnie stany depresyjne i problemy z agresją. Prawdopodobnie lista byłaby o wiele dłuższa gdybym mówił jej wszystko jednak wolałem zostawić to co mogłem dla siebie. Niby zawsze powtarza mi o tajemnicy lekarskiej, ale dobrze wiem, że jedynie Vincent sypnie groszem a kobieta już wszystko mu wyśpiewa.
___
Vincent skupił wzrok na mailu a Will patrzał na niego z wyczekiwaniem.
-I co? - zapytał wiedząc, że ja nic mu nie powiem.
-Jakieś stany depresyjne i problemy z agresją. Dodatkowo mamy go zapisać do psychiatry, żeby zaczął przyjmować jakieś leki. - mówiąc to nawet nie oderwał wzroku od ekranu. Ton jego głosu też zostawiał sobie wiele do życzenia. Był pusty i zupełnie bez wyrazu.
Zwróciłem wzrok ku Willowi ciekawy jego reakcji. Brat wstał ze swojego dotychczasowego miejsca i podszedł do Vincenta. Pochylił się nad jego ramieniem i zaczął czytać.
Gdy skończył w jego oczach błyszczały łzy. Zawsze był tym najbardziej wrażliwym, czasami aż za bardzo. Tak właśnie było w tym przypadku. Zachowywał się jakbym co najmniej się zabił i właśnie skończył czytać mój list pożegnalny.
Podszedł do mnie i mocno mnie objął.
-Przepraszam, że wcześniej nic nie zauważyłem. - zaczął mówić łamiącym się głosem.
Przewróciłem oczami. Naprawę był przewrażliwiony.
Klepnąłem go pocieszająco w plecy i niezręcznie się od niego odsunąłem.
-Ta dzięki. - nie wiem czemu to powiedziałem, ale wydawało mi się to jedyną normalną odpowiedzią.
-Will, zostaw nas teraz proszę samych. - rozkazał Vincent odsuwając się od biurka.
Kiwnął głową i ostatni raz posyłając mi współczujące spojrzenie wyszedł z gabinetu.
Wróciłem wzrokiem do Vincenta. Jego spojrzenie nie było już obojętne. Razem z kliknięciem zamka w drzwiach pojawił się nowy Vincent. Jego twarz wyrażała czystą nienawiść. Tak samo zresztą postura ciała.
-Jak kurwa śmiesz mówić coś takiego obcej osobie!? - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Skuliłem się na to lekko i zamknąłem na sekundę oczy.
Zmarszczyłem brwi i zacząłem się zastanawiać o co mu chodzi.
-Podejdź tu. - wskazał ręką na otwarty monitor.
Sztywno podszedłem we wskazane przez niego miejsce i spojrzałem na ekran. Wyświetlał się na nim mail od pani psycholog.
-Czytaj. - rozkazał.
CZYTASZ
Tony Monet - ...może jednak nic nie czuję...
Fanfic"...Moim oczom ukazało się kilka dosyć grubych blizn. Zacząłem przyglądać się im z zaciekawieniem jakbym wcale nie widział ich codziennie. Przyłożyłem rękę do nogi i zacząłem delikatnie przejeżdżać opuszkami palców po ranach. Wyczuwałem ich nie do k...