Epilog

230 20 48
                                    

Pov Polska

- Uh - jęknąłem przeciągle. Ale mnie łeb nawala.

Uchyliłem delikatnie powieki narażając się równocześnie na rażące światło.

- Polsko? - usłyszałem cichy męski głos. Uniosłem tam wzrok równocześnie przyglądając się pomieszczeniu.

Byłem w jakiejś sali, która przypominała szpital, tylko taki jakiś bardziej nowoczesny. Sam byłem położony na łóżku, a przede mną siedział na małym krzesełku Włochy.

Chciałem się podnieść do siadu, ale powstrzymała mnie ręka Makaroniarza na moim barku.

- Leż, straciłeś dużo krwi, musisz odpocząć - powiedział łagodnie się uśmiechając.

- Gdzie jestem? - zapytałem patrząc mu w oczy.

- U mnie w zamku na skrzydle szpitalnym - odpowiedział.

- Zaraz, co z naszymi wrogami? Malta, Laufer, Milena, Pablo, Antonio? Co się z nimi stało -  nie będę ukrywał że trochę niepokojące jest ich brak.

- Maltę z Białorusią i Mileną wysłałem do mojej bazy pod Monte Casino. Nie będą mogły z tamtąd wyjśc i będą dobrze pilnowane. Pablo... Trochę się rzucał i nas atakował, więc jeden z moich strażników go postrzelił. Nie żyje - nie żyje? Trochę szkoda, mino że nas zdradził to libiłem gościa.

- A Antonio? - Włochy chwilę milczał.

- Zwiał - powiedział cicho.

Super, teraz na pewno nie będę bał się zasnąć w nocy.

Węstchnąłem przeciągle.

To już koniec. Wszystkich pokonaliśmy. Juhu. Niby powinienem się cieszyć, ale jakiejś części mnie jest smutno że muszę już wracać do domu. Ten czas który tu spędziłem to były najlepsze chwilę mojego życia. Ale to koniec. Nie będę już w mafii, tak jak odpoczątku chciałem. Więc czemu chce mi się płakać?

- Słuchaj - Włoch przerwał moje rozmuślania.

Człowieku nie widzisz że ja się tu dołuje? Weź mnie zostaw w spokoju.

- Co chcesz teraz robić w życiu? - zapytał.

- Pewnie wrócę do domu, zatrudnię się w jakiejś nudnej firmie i będę tam pracować przez resztę swoich dni - uśmiechnąłem się cierpko. Kurde ja tu zaraz się popłaczę.

- A nie chciał byś może... no nie wiem... - podrapał się nerwowo po karku - Znaczy, tak sobie myślałem, że przydałby się mi znawca historii, a ty właśnie skączyłeś z tego studia i zastanawiałem się czy... - przerwał na chwilkę - Nie chciałbyś tu zamieszkać ze mną? Nawet nie jako pracownik, tylko jako... - znowu się zawiesił - ...mój chłopak? - zapytał cicho, jakby się bał czy zaraz nie ucieknę.

Spojrzałem na niego zaskoczony. Chyba się nie dokońca obudziłem.

- Co? - zapytałem zaskoczony tak nagłym pytaniem.

- Chcę abyśmy byli razem - powtórzył zdenerwowany szybko.

Czyli się nie przesłyszałem. O kurwa.

No że tak powiem zatkało kakao.

Mogę soę teraz albo nie zgodzić, powrócić do domu i wieść nudne życie aż do śmierci, lub...

...zgodzić się i zostać tutaj.

I być szczęśliwym.

Z Włochami.

Odpowiedz dla mnie była prosta.

- Zostaję - uśmiechnąłem się do niego ciepło.

Włoch posłał mi najpiękniejszy i najbardziej radosny uśmiech jaki w życiu widziałem. W następnej sekundzie mocno mnie przytulił do swojej klatki piersiowej.

Zasmiałem się cicho na jego zachowanie.

Mam nadzieję że nie pożałuję tej decyzji.

Pov Francja

- Włochy żyje - powiedziała lodowato do męża opuszczając lornetkę.

Siedziałam z Wielką Brytanią w naszym aucie przed zamkiem Włoch. Obserwowałam przez lornetkę wszystkie okna w posiadłości aż natrafiłam na jedno bardzo ciekawe. Za oknem widziałam jak podobno już nie żyjący Włochy przytulał Polskę.

- Shit - zaklnął cicho Brytania - Nie możemy już dłużej czekać - powizedział szorstko.

- Co proponujesz? - zapytałam zaciekawiona.

- Sami załatwimi Makaroniarza - postanowił uśmiechając się chytrze.

Akcja w terenie jak za starych dobrych lat?

Podoba mi się ten pomysł.

- Spójrz - powiedział cicho mój mąż wskazując na jeden z krzaków. A ściślej mówiąc na tuję.

Przyglądałam mu się chwilę, a po sekundzie zza krzaka wyszedł pewień młody mężczyzna.

- Antonio - zauważyłam.

Oboje go z mężem znamy i wiemy co zrobił.

Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo.

Wspólny wróg jednoczy, prawda?

C.D.N.

..............................................................................

DZIĘKUJE ZA PRZECZYTANIE TEGO DZIADOSTWA! ❤️

Cóż, dopadła mnie klątwa pierwszej książki, ale będzie lepiej!

Do naszych bohaterów jeszcze wrócę, lecz zanim to nastąpi napiszę inną powieść, aby tej historii zbytnio nie zmęczyć.

Nowa książka to będzie AmePol (USA x Polska) z bardzo zaskakującą fabułą.

Książka będzie opowiadała o pewnym sierocie, Polsce, mieszkającym w mieście pełnym przygód, strzeżonym przez superbohatera. Chłopak po ukończeniu osiemnastego roku życia jest zmuszony do opuszczenia sierocińca. Musi znaleźć pracę, a taka okazja się nadaża w MOBAK'u (międzynarodowej organizacji badawczo analitycznej kosmosu). Dzięki pewnej pamiątce rodzinnej jest zmuszony do odkrycia sekretów jakie strzeże starodawna organizacja założona przez Krzysztofa Kolumba. Jakie tajemnice przeszłości odkryje? Czy uda mu się sprostać powierzonej na niego odpowiedzialności? Czy odnajdzie się w nowej roli? Cóż to za tajemnicza rodzinna pamiątka? Ciekawi?

Jeśli chcecie się zobaczyć tą książkę, albo podobała wam się choć mininalnie ta powieść to zapraszam do zaobserwowania mojego profilu :)

Jeszcze raz dziękuję że to przeczytaliście!

Ciao! Ci vediamo nel prossimo libro!

🎉 Zakończyłeś czytanie 🥀Czerwone maki na Monte Cassino 🥀 Countryhumans ItaPol 🌹Zakończone🌹 🎉
🥀Czerwone maki na Monte Cassino 🥀 Countryhumans ItaPol  🌹Zakończone🌹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz