Pov: Polska
Siedziałem w pokoju i czekałem na Włocha od czterech godzin. Bez przesady, rozumiem jeszcze jakąś godzinkę, ale cztery? Przynajmniej miałem czas żeby popracować jeszcze nad moją pracą magisterską. Jeśli Włochy da mi dostęp do komputera to spróbuje ją wysłać na moją uczelnie. Wiedzieliście że były cztery bitwy o Monte Cassino? Dopiero w ostatniej (i jedynej w której brali udział Polacy) udało się zdobyć ruiny klasztoru. Po tygodniu walk (11-18 mają) Polacy ostatecznie zdobywają klasztor i o godzinie 10:20 na ruinach można było zobaczyć biało-czerwoną flagę, a koło niej brytyjską, a w południe został odegrany tam hejnał mariacki. W bitwie wziął udział też niedźwiedź, co było dość rzadko spotykane. Hehe, ciekawe jaką minę mieli Niemcy gdy to zobaczyli. Na miejscu spoczynku ponad tysiąca polskich żołnierzy wyryto napis: "Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie". Czasem gdy kłócę się z USA mu wytykam że amerykańscy żołnierze nie dali rady zdobyć Monte Cassino, a polscy tak. Jak ja uwielbiam swój naród.
Moje cudowne rozmyślania nad wspaniałością Polaków przerwał Włochy, który wszedł do mojego pokoju z jedną butelką wina na każdą rękę.
- Chcesz się napić? - spytał trochę ostro. Trochę się zdziwiłem ale przytaknąłem głową - Świetnie. Niemcy stwierdził że nie dałbym rady pokonać większości słowian w konkursie kto więcej wypije, zaraz zobaczymy czy miał rację - heh już mu współczuję.
Makaroniarz podszedł do kanapy. Wyjął w przedniej kieszeni spodni dwa kieliszki na wódkę. Kiedy byłem już koło niego podał mi jeden kieliszek i jedną butelkę wina.
- Zamierzasz w tym pić wino? - spytałem. Myślałem że włosi znają się na winie, i wiedzą jak się je pije. Usiadłem na kanapie a on zaraz po mnie.
- Tak, a jak się skończymy to masz jeszcze wódkę - no dobra tak to może być. Zaraz, zaraz...
- JA mam wódkę? - spytałem - Niby gdzie? - Włochy uśmiechnął się dziwnie.
- W kanapie - podniósł podłokietnik i wyją z schowka butelkę alkoholu. Będę musiał porządnie przejrzeć ten pokój w wolnym czasie - To co pijemy? - i on się jeszcze pyta.
Jakiś czas później...
- È FiNita aMico miO (koniec przyjacielu) - powiedział pijany włochy. Widać po nim było że więcej nie da rady. Myślałem że będzie z nim trochę większe wyzwanie. Ledwo opróżniliśmy połowę butelki wódki a ten już pada. Ciekawe czy będzie coś pamiętał z tego co teraz zrobi...
- Włochy jak myślisz będziesz coś pamiętał z tego co się teraz dzieje? - spytałem przysuwając się bliżej niego.
- No - powiedział cicho. Może by go tak o coś ciekawego zapytać...
Nie. Nie mogę, przecież to szef mafii. Nie powinienem w stosunku do niego zachowywać się jak przyjaciel. Obecnie jestem tylko jego pracownikiem. Przedtem nie myślałem o tyl zbytnio, ale teraz do mnie dotarło jak szybko mu zaufałem i jak szybko zacząłem traktować go jak jakiegoś kolegę, czy przyjaciela.
- Choć trzeba cię odstawić do pokoju - powiedziałem do niego. Dobrze że jak pojechał odwieść Maltę to Pablo pokazał mi budynek. Dzięki temu wiem gdzie nasz szef ma pokój. Wziąłem pijanego włocha pod ramię i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
Na szczęście nie musieliśmy wchodzić po schodach. Ponieważ włochy miał pokój 39. Całą drogę Włoch mruczał coś pod nosem. Chyba coś o ukochanej bo ciągle powtarzał "Amore mio" czyli "moja miłości". Ciekawe czy ma jakąś dziewczynę. Może to ta Hiszpania? Widziałem jak się na niego patrzy maślanymi oczkami.
Stanąłem przed drzwiami do pokoju tego pijaka. Pociągnąłem z klamkę od pomieszczenia i wszedłem do środka. Pokój był naprawdę duży. Trochę podobny do mojego, ale z kilkoma różnicami, na przykład, wielkim lustrem nad łóżkiem, basenem, bardzo rozbudowanym barkiem, Hiszpanią stojącą po środku pokoju i jakimiś stołami do bilardu oraz innych gier. Zaraz. Co tu robi Hiszpania?
- Hiszpanio? Co tu robisz? - zapytałem podchodząc do łóżka z zamiarem zostawienia na nim Włocha.
- Czekałam na Włochy... - odpowiedziała niechętnie - Jak widzę Niemcy miał rację, nie pokonał cię - powiedziała jakby sama do siebie - Miałam nadzieję że wróci do pokoju sam - popatrzyłam na mnie morderczym wzrokiem. Czyli chciała Włocha wykorzystać... Jako jego ochroniarz nie mogę tego tak zostawić. Położyłem makaroniarza na łóżko i gdy już miałem się odezwać usłyszeliśmy pijacki głos mojego szefa.
- Z tobĄ szMaTo to Sie niGDy nIe pRZeŚpie - ojoj, będzie miał kłopoty - pOdoBA mI siE kToŚ innY! - prawie wręcz krzyczał jak to mówił. Hiszpania miała wzrok jakby ktoś jej całą rodzinę wymordował. Włochy pokazał jej środkowy palec i powiedział jakieś dziwne słowo po włosku. Hiszpanka podeszła do niego i spoliczkowała go dość głośno.
- Jak śmiesz?! - krzyknęła i wyszła żwawym krokiem z pomieszczenia. Oj Włochy w coś ty się wpakował. Już ci współczuję następnej rozmowy z Hiszpanią.
- Trochę za mocno jej to powiedziałeś - powiedziałem do niego, na co tylko odprychną - Będę Już szedł do pokoju, gdyby coś to dzwoń - już miałem wychodzić, ale coś a raczej ktoś złapał mnie za rękę.
- Nie - powiedział mój szef a po chwili dodał - niGDzie nie idziEsz - przyciągnął mnie do siebie i wtulił się w moje plecy. Leżeliśmy na tak zwaną "łyżeczkę". Chwilę próbowałem się wyrywać, ale to i tak nic nie dało. Dziwnie się czuję gdy facet, na dodatek szef Wielkiej mafii, przytula cię - Buona notte amore mio - wyszeptał mi do ucha. Aż dziwne, nie brzmiał jakby był pijany. Po kilku minutach leżenia obydwoje zasneliśmy.
CZYTASZ
🥀Czerwone maki na Monte Cassino 🥀 Countryhumans ItaPol 🌹Zakończone🌹
FanfictionPolska jako młody student historii trafia do miasta Cassino gdzie ma zapoznać się z historią klasztoru i napisać na jego temat prace magisterską. Niestety los lubi płatać figle i chłopak ratuje dość ważną osobę przed śmiercią, przez co staje się now...