Rozdział III - tajemnicze wiadomości

463 30 59
                                    

Pov: Polska

Pakowałem się do walizki ponieważ jutro musiałem wyjechać z kraju pizzy. Obecnie był czwartek, a przyjjechałem w niedzielę, więc spędziłem tu pięć dni. Szkoda trochę wyjeżdzać. Podszedłem do kosza na śmieci, znajdującego się obok drzwi, aby wyżucić jakiś świstek papieru, który znalazłem na podłodze.

Zaraz po wyżuceniu papierka zauważyłem biały prostokącik wsuwający się pod moimi drzwiami. Podniosłem delikatnie ten kawałek papieru i rozłożyłem go.

..............................
Nie wyjeżdżaj
..............................

Acha? Otworzyłem szybko dzwi z nadzieją że nadawca wiadomości jest jeszcze w pobliżu, jednak na korytarzu nikogo nie dostrzegłem. Dobra trochę się scykałem. Choć może to tylko głupi żart? Zamknołem narzędzie które daje moc do przechodzenia przez ściane i podszedłem do szafy żeby zabrać z niej ubrania.

"Pewnie jakieś dzieciaki robią sobie żartu z gości hotelu, czym ja się przejmuje? I tak jutro mnie tu niebędzie" . Mimo moich motywujących myśli w środku czułem że coś jest nie tak. Kurde za dużo kryminałów się naczytałem i teraz wyobraźnia płata mi figle. Spojrzałem na zegarek. 21:23. To najwyższa pora żeby pójść się myć i spoć. Mam lot o 6:00, więc wypadało by być na lotnisku o czwartej. Powtórzyłem moją wieczorną rutynę i udałem się do łóżka, lecz nie zauważyłem nowego liściku wsuniętego pod moje drzwi.

.............

Skar - pe - ty, skar - pe-ty, skar - pe-ty.

Odezwał się mój ukochany budzik z muzyką pochodzącej od Fineasza i Ferba. Muszę go kiedyś zmienić, jak raz zadzwonił przy mojej mamie to myślałem że umrze ze śmiechu. Nie otwierając oczu wymacałem telefon leżący na szafce nocnej. Otworzyłem powoli oczy by sprawdzić która jest dokładnie godzina. 3:31. Kurwa mam mało czasu. Szybko zerwałem się z łużka i zacziłem się ubierać. Zabrałem plecak, walizkę i już miałem wychodzić, ale zouważyłem podobną karteczkę do wczorajszej. Było w niej napisane:

...............
Proszę aniołku
Nawet nie próbuj
I tak nie dasz rady
...............

Troszkę to dziwne. Adresat tego listu nazwał mnie "aniołkiem" czy to znaczy że wie o moich skrzydłach? To niemożliwe wiedzą i nich tylko rodzice. A co jeśli? Po kilku sekundach wybiegłem z pokoju jak najszybciej odrazy udając się do autobusu. Zajołem miejsce gdzieś z tyły i po paru minutach odjechaliśmy. Ciężko oddychałem prubując się uspokoić. Niezbyt mi to wychodziło zatrzymaliśmy się na przystanku wsiadło kilka osób, koło mnie usiadł jakiś nastolatek z kruczoczarnymi włosami. Oczywiście w słuchawkach, bo jakby inaczej. Mieliśmy jechać godzinę, przez płatną autostrade prosto do Neapolu. Martwiłem się o tą karteczkę, co jeśli naprawdę poniosę jakieś konsekwęcje za to że wyjechałem? Czemu akurat ja? Ten ktoś zrobi mi coś poważnego? Kim on jest? Moje rozterki przerwał dzwięk przychodzącej wiadomości

.............

- Nie ładnie tak uciekać polsko,
Choć i tak ci się to nie uda :)

.............

Kurwa, kurwa, kurwa, KURWA! To nie był żart. I co teraz? Dobra Polsko spokojnie nic ci się nie stanie.

.............

Nie mam cię zapisanego -
w kontaktach, z kim mam
przyjemność?

- Niedługo mnie poznasz
jak na razie i życze miłej
podróży

...............

Coś czuję że ten ktoś nie pozwoli mi dojechać do Neapolu. I co tu teraz robić...

Nagle poczciałem na siedzenie przede mną, przez dwałtowne zatrzymanie pojazdu. Dzwi się odtworzyły i wszedł przez nie wysoki barczysty, dobrze zbudowany mężczyzna w garniturze i ciemnych okularach. Normalnie wyglądał jak typowy "goryl".

Ręcę zaczeły mi się niekontrolowane pocić, co jeśli to jest nadawca wiadomości. Dla bespieczęstwa lekko się schowałem wa fotelem. Usłuszałem gdzący głos kierowcy pytający się przybysza kim jest, ale on odrzekł szybkie "nie twój interes" i zaczą się rozglądać po autobusie. Zaczą kierować się w stronę tyłu pojazdu czały czas się rozglądając. W końcu jego wzrok zatrzymał się na mnie. Kurwa mać gapi się. Za jakie grzechy Boże.

- Ty pójdziesz ze mną - powiedział a raczej rozkazał mężczyzna niskim barytonem.

- Słucham?! - spytałem zdziwiony to na stuwe tel gostek który do mnie pisał.

- Masz w tej chwili opuścić pojazd, to rozkaz z góry - co? Niepewnie wstałem i wziąłem swój plecak, wymijając nastolatka który patrzył się na mnie normalnie jakbym szedł na egzekucję. Co ja takiego zrobiłem? Potruchtałem za gorylem. Nogi miałem jak z waty, pot spływał mi obficie z czoła, a ręce całe się trzęsły. Wychodząc z pojazdu czterokołowego zauważyłem trzy czarne mercedesy i jedną limuzynę go której bagażnika wkładali moją walizkę. "Co jest? Chcą mnie porwać?". Facet który mnie prowadził kierował się w stronę limuzyny. Dziwne. Człowiek w czerni otworzył tylnie dzwi do limuzyny przepuszczając mnie pierwszego do środka. Niepewnie wsiadłem, ale zdziwiło mnie to że mężczyzna nie wsiada razem ze mną tylko idzie w kierunku drzwi kierowcy. Nagle usłyszałem ciepły głos niedaleko siebie.
Na kanapie obok siedział mężczyzna którego uratowałem w niedzielę.

- Piacere di rivederti Polonia

...................................................................................
Żebyście się nie męczyli macie tu tłumacenie:
"Miło cię znów widzieć Polsko"

🥀Czerwone maki na Monte Cassino 🥀 Countryhumans ItaPol  🌹Zakończone🌹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz