Pov: Polska
-Volare, oh oh
Cantare, oh oh oh oh
Nel blu dipinto di blu
Felice di stare lassu - śpiewaliśmy razem z Włochami w jego prywatnym samolocie gdy czekaliśmy na odlot. Zaczęło się to w jego aucie (jak już się odobraziłem za to że mi wczepił jakiś lokalizator) przez przypadek wygadałem się że je gdy prowadzę samochód, on słysząc to włożył do odtwarzania CD jakąś płytkę. Nawet nie wiem kiedy zacząłem śpiewać, a potem dołączył Włochy i tak jakoś wyszło że dalej śpiewamy włoskie piosenki. Nigdy bym nie pomyślał że wielki, straszny, szef mafii może śpiewać tak pięknie.Dowiedziałem się że każdy z pracowników Włoch ma wczepiony nadajnik, szkoda że mi nie powiedział gdzie on jest, chętnie bym go wyją. Poza tym wiem że ta znajoma Włoch ma w domu lwa który się nazywa Dzyndzel. Jak ona do niego mówi w zdrobnieniu? Dzyndzuś? Dzyndzek? Nie wiem kto był takim geniuszem żeby nać zwierzęciu tak na imię. W sumie nie wiem po co jest mi informacja, ale Włochy wyraźnie to podkreślał. Kiedy tak rozmyślałem nie zauważyłem kiedy skończyła się piosenka. Włochy nie puścił następnej tylko się mi przyglądał dokładnie, jakby chciał z mojej twarzy uzyskać odpowiedź na nieznane mi pytanie, które go nurtuje.
- Nie mogę cię zrozumieć Polsko - zaczął po chwili ciszy która się wkradła pomiędzy nas - Jak cię poznałem byłeś jąkającym się przestraszonym chłopakiem, a raptem kilka dni później zachowywałeś się tak jakbyś znał się że mną od lat. Zmieniłeś swoje nastawienie względem mnie z dnia na dzień, dlaczego? - spytał patrząc się mi głęboko w oczy.
- Wiesz, normalnie zachowuje się, jak to określiłeś "jakbym znał cię od lat", w taki sposób do prawie każdego nowego poznanego człowieka. Nie mam problemu z nawiązywaniem relacji. A propos mojego wcześniejszego zachowania, jak ty byś się zachował gdyby jakaś mafia porwała z autobusu, co? - popatrzyłem się na niego z wyrzutem.
- Osobiście pewnie bym ich zabił - zaśmiał się - Ale dalej nie mogę uwierzyć, że tak szybko mi zaufałeś - spojrzał na mnie podejrzliwie, na co tylko wzruszyłem ramionami.
- Mówi to osoba która mnie porwała, wczepiła mi lokalizator i pewnie zabiła nie jedną osobę - posłałem mu przesłodzony uśmiech. Co mam poradzić że po prostu lubię gadać z nowymi osobami. Choć trochę go rozumiem, w końcu to szef mafii, dużo osób zapewnie chce go wykorzystać, lub zająć jego miejsce. Zapadła między nami cisza, ani ja ani Włochy nie wiedzieliśmy co powiedzieć po tej krótkiej wymianie zdań, samolot wystartował, co ciekawe nawet tego zbytnio nie czułem.
Szczerze mam złe przeczucia co do tej podróży. Rozumiem że ta sprawa z nagłą zmianą i urwaniem zasięgu lokalizatora jest tak dziwna że Włochy osobiście musi to sprawdzić, ale gdybym to ja był porywaczem to nie chciał bym niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi i porywać dwie osoby na raz. ktoś zadał sobie dużo trudu żeby uprowadzić dwie osoby dokładnie w tym samym momencie, tak jakby zrobił to specjalnie tylko po to żeby ściągnąć Włocha tam gdzie on/ona chce. Samo to że obydwie lokalizacje przed zniknięciem skierowały się na wschód jest dziwne, tak jakby porywacz chciał nas na coś ukierunkować... Rosja, to on je porwał.
- Włochy? - spytałem - Chyba wiem gdzie jest Francja i Hiszpania - powiedziałem cicho - Myślę że je Rosja porwał i przetrzymuje je w swoim bunkrze - pamiętam że znaleźliśmy ten bunkier gdy byliśmy w drugiej klasie liceum. Potem przez następny miesiąc chodziliśmy tam po szkole i się bawiliśmy zabawkowymi pistoletami. Możecie się zastanawiać jakim cudem się z nim bawiłem skoro mieszkam w innym kraju. W czasach liceum mieszkałem z moją siostrą u Rosji, ale temat mojej rodziny to na następny raz.
- I dopiero teraz mi to mówisz?! - a kiedy niby miałem jak tego nie wymyśliłem? - Czekaj tu, idę do pilota powiedzieć że zmieniamy kurs - wstał już z fotela i chciał iść do kokpitu, lecz złapałem do za nadgarstek, żeby go zatrzymać w miejscu.
- Lepiej nie lećmy jeszcze do Rosji, przecież on tylko na to czeka, po to porwał Hiszpanie i Francje - powiedziałem. Jejku jaką on ma gładką skórę na nadgarstkach. Mógłbym ją dotykać godzinami.
- Masz rację, polećmy w takim razie najpierw do Monako - powiedział po czym usiadł z powrotem na fotelu, zabrał (niestety) rękę z mojego uścisku i zaczął robić coś na telefonie. Czyta wattpada jak nic.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, zasnąłem na fotelu.
~~~~~~~~~~
Jakiś czas później...
Obudziło mnie szturchnięcie w ramie. Próbowałem otworzyć oczy, ale jak zwykle coś nie pykło.
- Wstawaj za chwileczkę będziemy - powiedział melodyjnie głos nad moim uchem.
- Jeszcze pięć minut - rzekłem zaspanym głosem.
- Aniołku wiem że jest ci wygodnie na moich kolanach, ale musisz wstać - co?! Szybko zerwałem się do siadu, lecz przez to spadłem na ziemie. Nic wielkiego sobie na szczęście nie zrobiłem, tylko t-shirt mi się podwiną. Włochy zaczął się śmiać jak opętany, co było niezwykle denerwujące.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne wiesz - powiedziałem nie zmieniając swojej pozycji. Włoch dalej się śmiał, lecz nagle przestał.
- Polsko? - zapytał - Co ty masz na plecach? -
.
.
Nosz kurwa zobaczył mój bandaż.
- T-to nic wielkiego - wstałem szybko z ziemi - A szczególnie nic takiego, co było by warte twojej uwagi - zaśmiałem się cicho. Poprawiłem swoje ubrania i głupio się do niego uśmiechałem.
- Pokaż mi swoje plecy - rozkazał chłodnym tonem głosu. Pokręciłem przecząco głową, na co on tylko powtórzył swój rozkaz tylko ostrzej. Nie chcąc go jeszcze bardziej wkurzyć powoli do niego podszedłem. Niepewnie obróciłem się do niego plecami dając mu wolną rękę. On po krótkiej chwili zaczął powoli zdejmować moją koszulkę, z każdym odsłoniętym centymetrem coraz bardziej się bałem. Kiedy już pozbył się mojej odzieży zaczął odwiązywać bandaż, gdy jego również się pozbył, ja delikatnie rozłożyłem moje dodatkowe kończyny. Usłyszałem zza oleców tylko wciągane powietrze i po chwili słowa:
- Ty masz skrzydła aniołku -
![](https://img.wattpad.com/cover/344575118-288-k160597.jpg)
CZYTASZ
🥀Czerwone maki na Monte Cassino 🥀 Countryhumans ItaPol 🌹Zakończone🌹
FanficPolska jako młody student historii trafia do miasta Cassino gdzie ma zapoznać się z historią klasztoru i napisać na jego temat prace magisterską. Niestety los lubi płatać figle i chłopak ratuje dość ważną osobę przed śmiercią, przez co staje się now...