Polska jako młody student historii trafia do miasta Cassino gdzie ma zapoznać się z historią klasztoru i napisać na jego temat prace magisterską. Niestety los lubi płatać figle i chłopak ratuje dość ważną osobę przed śmiercią, przez co staje się now...
Siedziałem sobie przy mahoniowym stole, popijając kawę. Nie spałem całą prawie całą noc. Myślałem o Polsce. Żal mi go, nikt nie chciałby w ten sposób trafić do mafii. Upiłem kolejny łyk kawy i rozejrzałem się po jadalni. Ponad pięćdziesiąt miejsc przy stole a ja siedzę tu sam. Usłyszałem dźwięk otwieranie drzwi, więc automatycznie spojrzałem w tamtą stronę. Na progu stał z zaspaną miną mój aniołek.
- Dzień dobry - powiedział lekko zachrypniętym głosem.
- Buongiorno - odpowiedziałem z uśmiechem. Polak podszedł do stoły i usiadł na przeciwko mnie. Po jego twarzy widziałem że bije się z myślami. Wlepił wzrok w blat.
- Posłuchaj - zaczął spoglądając mi w oczy - trochę głupio wczoraj wyszło. Przepraszam, po prostu to był dla mnie szok. Jeśli mam być w mafiozem to będę się starał abyś był ze mnie dumny - oznajmił, a w jego oczach można było dostrzec błysk. Zdziwiło mnie jego wyznanie, ale to dla niego lepiej jeśli będzie miał takie podejście do sprawy.
- Już jestem z ciebie dumny, nie każdego było by stać na takie wyznanie - Polska spuścił wzrok rumieniąc się za razem - Co powiesz na mały trening dzisiaj? - spojrzałem na zegarek na ręce - Jest za dwie ósma, ubierz się w coś wygodnego i spotykamy się w holu kwadrans po - powiedziałem po czym wyszedłem z pomieszczenia. Kierowałem kroki w stronę biura. Zadowolony jestem z decyzji Polski, wolę żeby był przygotowany na każdą ewentualność. Nie chcę go stracić. W drodze chwyciłem telefon i zadzwoniłem do jednego z moich ludzi.
~ Halo? ~ usłyszałem męski głos w słuchawce.
- Witaj Stefano, przygotuj proszę strzelnice dla mnie i Polski -
~ Tak jest szefie ~ rozłączyłem się i akurat byłem pod drzwiami mojego biura. Otworzyłem je. Na środku pomieszczenia znajdowało się duże biurko z ciemnego drewna, po bokach były szuflady i gabloty, a z tyłu okno, nie takie na całą ścianie rzecz jasna (dziwnie by to wyglądało z zewnątrz), ale takie średniej wielkości z kaktusem w prawym rogu. Podszedłem do jednej z szuflad i zabrałem z niej dwa pistolety. Jeden mój ukochany Bellissima morte srebrny z wygrawerowanymi wzorami, i dwoma lufami. Drugi Fiore złoty z czarnym akcentem. Obejrzałem je czy nie mają żadnego uszkodzenia. Bellissima morte wpiołem sobie w pas, drugi wziąłem do ręki. Z szuflady wyciągnąłem jeszcze dwie paczki naboi i ruszyłem do holu.
- Gotowy Polonia? - powiedziałem gdy zauważyłem go w holu.
- Tak - spojrzał na mnie pewnym wzrokiem. Stanąłem po jego lewej, kładąc mu rękę na ramieniu na co ten lekko się speszył.
- Chodź - pociągnąłem młodszego za sobą prowadząc do ukrytej windy. W ścianie. Jego mina byłe bezcenna, kiedy widział gdzie się kierujemy. Zaśmiałem się cicho pod nosem. Przed samą ścianą zdjąłem rękę z polaka i nacisnołem w odpowiednim miejscu twardą powierzchnię. Część ściany się rozsunęła ukazując nam wnętrze windy. Polska zerkął na mnie zdezorientowany, ale po chwili jego twarz przybrała kamienny wyraz. Wsiedliśmy do windy a ja nacisnołem przycisk z napisem "-2".
- Tak się zastanawiałem - zaczął polak podczas jazdy - zawsze wyobrażałem sobie że szef mafii mieszka w ogromniej willi, a nie w zamku. Czemu wybrałeś sobie taki dom? - nie spodziewałem się tego pytania. Zastanawiałem się przez chwilę.
- Wiesz gdy byłem mały chciałem zostać rycerzem, z wiekiem to marzenie znikało, ale słabość do zamków i powieści rycerskich mi została. Taki dom jest też trwalszy od jakiejś willi urządzonej tak że nie ma w niej kompletnie domowej atmosfery - wyjaśniłem po skrócie.
- Zaraz, chciałeś zostać rycerzem, pomagającym ludziom, a jesteś mafiozem? - zaśmiał się. Matko jaki on ma ładny śmiech. Teraz się uśmiechem na to spostrzeżenie.
- Tak jakoś wyszło - Polska obrócił głowę w moją stronę a w jego oczach można było dostrzec iskierki rozbawienia. Śliczny jest.
Winda się otwarła pokazując przed nami kiepsko oświetlony korytarz. Wyszedłem pierwszy a za mną szedł Polska. Otworzyłem drzwi na końcu przepuszczając młodszego jako pierwszego.
- Wow - powiedział z zachwytem rozglądając się po sporej strzelnicy. Podszedłem do jednego ze stanowisk z naszykowanym wcześniej celem. Po chwili koło mnie zjawił się blondyn. Obróciłem się w jego stronę patrząc mu w oczka.
- Proszę - podałem mu Fiore, lecz zanim zdążyłem co kolwiek mu pokazać usłyszałem huk. Spojrzałem na Polskę. Trzymał on pistolet skierowany ("w moją stronę, na jego ubranie pryskała krew z mojego ramienia" sorry musiałam xD) w stronę tarczy. Byłam tam dziura na samym środku. Skąd student historii umie strzelać do cholery?! - Umiesz strzelać? - spytałem zdezorientowany.
- Tak jakoś wyszło - podrapał się po karku i zarumienił się - Tata mnie kiedyś nauczył kiedyś - wyjaśnił. Nie dostałem informacji od San Marino na temat jego rodziców, noże jego tata jest policjantem.
- Czym zajmował się twój ojciec? - spytałem z czystej ciekawości. Polska zabezpieczył pistolet i westchnął.
- Czymś co go zabiło, nie chce o tym rozmawiać - powiedział spuszczając wzrok na swoje ręce.
- Przykro mi nie wiedziałem - podszedłem bliżej niego i delikatnie go przytuliłem, po chwilę on też mnie obioł. Chciałbym tak zostać na zawsze, powąchałem jego włosy. Hmmm pachną jak las. Lecz wszystko co dobre się szybko kończy. Odsunął się od mnie dalej mając wzrok wbity w ziemię.
- Dzięki - wymamrotał.
- Nie ma za co - odpowiedziałem - mój ojciec też nie żyje. Został zamordowany przez mafię, dlatego do niej wszedłem, dla zemsty - wytłumaczyłem. Nie lubię patrzeć jak się smuci się mój aniołek. Wymamrotał coś pod nosem, czego nie mogłem dosłyszeć - Co powiedziałeś? - spytałem.
- Nic, nic - powiedział wymachując rękami na boki - to wracamy do treningu? -
................................................................................... Bellissima morte - piękna śmierć
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Fiore - kwiatek
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.