Część 1

39 1 0
                                    

Stałam obok mojego, brata a krawiec wbijał w nas szpilki aby zdjąć odpowiednią miare na nasze ciuchy. W końcu mój braciszek zostanie królem, Ben jest starszy o 2 minuty więc to on dostanie korone a ja mam spokój jak na razie. Do pomieszczenia weszli nasi rodzice, Piękna i Bestia. Zdziweni? Otóż mój tata połaczył wszytkie królestwa w jedno i on władał wszytkim ale mój braciszek przejmóje korone. Powiedział mi o swojej pierwszej proklamacji a ja się z nim zgodziłam, bo kiedy patrzyłam na tę wyspe czułam, że moja połówka serca jest gdzieś tam.

- Mamo, tato- zaczął Ben- Czas na moją pierwsza proklamacje. Stella zgodziła się ze mną.

- W czym?- spytała mama.

- Chcemy aby, dzieci wyspy zamieszkali u nas- oznajmił a mama wypóściła koszulke Bena z rak.

- Dzieci naszych wrogów maja żyć tutaj?!- uniósł się tata.

- chcesz odebrać im szanse na normalne, życie?- spytała.

- Tato- powiedzieliśmy równo.

- Ja dałam ci szanse- szepneła mama.

- Zaczniemy od piatki- oznajmił Ben- Tych w najgorszej sytuacji. Już ich wybrałem.

- Kim są ich rodzice?- spytała mama

- Cruella de Von, Zła królowa, Jafar- ben zrobił pałze na ostatnie dwa imiona- Hades i Djabolina.

- Hades i Djabolina!- usniusł się tata- To dwójka najnebespieczneijszych złoczyńców w królestwie.

- Ale ich dzieci sa nie winne- oznajmiłam i podeszłam do niego- Chcemy im dać szanse co w tym złego? Mama ci wybaczyła.

- Stello, Ben- westchnał tata- Ich dzieci sa nie winne- oznajmił i poszedł a mama pocałowała mnie w policzek.

- Brawo- szepneła do nas- Stello, pilnuj swojego brata.

- Zawsze- zasmiałam się a mama wygładziła moją suknie- ładna?

- Piękna- oznajmiła i wyszła. Popatrzyła na wyspe.

- Też masz takie, uczucie, że twoja druga połówka tam czeka?- spytałam barata i oparłam się głowa o jego ramie.

- Owszem- szepnał cicho. Ma juz dziewczyne ale ja wiem, że to nie jest ta jednyna.

Ale w tym samym czasie na wyspie rozlega sie kolejny hałas wyłowany przez piatke największych szych w tej wyspie jak narazie. Naszym przewodnikiem będę ja Carter, syn Hadesa boga podziemia. Nie wielu wie, że moją małą siostrzyczkał jest Mal a matkał Djabolina wie tylko o tym nasza znajoma Evie, córka złej królowej trzymamy się jeszcze z Carlosem, synem Cruelli de Von i Jayem, synem Jafara. Jak zawsze zaczeliśmy nasz dzień piosenkał a moja siostra zabrała dziecku lizaka jak zawsze ale zobaczyłem dwóch gorylów mojej matki więc wywruciłem oczami. Ojciec mnie wychowała a Mal matka, która mnie oddała odrazu po tym jka się urodziłem ojcu pod opieke a on ją opuścił bo maiał jej dosć. Mal nie potrafi się jej sprzeciwstawić a ja wzdycham bo ile można.

- Carter- mrukneła matka- Podobny do ojca jak dwie krople wody.

- Niestety ale Mal nie ma twoich rogów, więc o tobie nie można tego powiedzieć- oznajmiłem bez emocji a ona się usmiechneła- Coś ważnego czy moge spadać?

- Wasza piątka jedzie do nowego liceum- oznajmiła a mi się nie podoba jej ton- W Auredonie

- Co?!- krzyknołem i chciałem zwiać ale goryl matki mnie zatrzymał- Nie pojade tam, choćby Zeus miał mnie porunem trzasnąć!

- Nie pojade do jakieś szkoły dla rózowych ciapci księżniczek.

- I wspanałych książąt.

- I te mundurki- oznajmił jay- Nie ma opcy chyba, że będą skurzane.

- A ja słyszałem, że w oredonie majal psy- zonajmił Carlos a ja popatrzyłem na jaya on kiwnał i odeszliśmy. Zaczekalismy przy uchu chłopaka a on podskoczył w miejscu, wybuchnołem śmiechem- Bardzo zabawne stary.

- Oj nie gniewaj się maluszku- poczochrałem jego włosy- Uratujemy cię przed tymi bestiami.

- Odczep się- warknął a ja przybiłem piatke z Jayem, znaliśmy się od małego. Tak jak z Evie i Carlosem ale to z brunetem trzymam największa sztame i razem kradniemy. Po rozmowie Mal z Djabolinął ruszyliśmy do zamku największych złoczyńców tylko, że ojciec tu nie przychodzi bo boi się matki.

- Pojedziecie tam znajdziecie dobrął Wróżke i przyniesiecie mi tę jej magicznał różdzkę- oznajmił a ja walnołem się na kanape- Carlos słuchasz?

- Mamy ci przyniesc różdzkę, abys mogła zawładnać światem- oznajmiłem- Ale dla oja daj mu tego osiłka a mi podziemie.

- Jasne.

- Juchu- oznajmiłem wyciagając rekę w góre- Jak nie dotrzymasz słowa spale twoją książke z zaklęciami.

- Dotrzyma, dotrzymam- machneła rękał a ja westchnołem. Miałem dziwne uczucie co do tej wycieczki miałem wrażenie, że spotkam tak gogoś, kto odmieni moje zycie ale to jest nie możliwe. Usłyszałem klakson, więc zeszłem na duł i usiadłem obok Carlosa, który rzucił się z Jayem na słodycze, westchnołem i sam cos sobie wziołem. Mal wcisneła jkiś guzik a ja popatrzyłem w tamtą strone.

- Patrzcie!- krzykneła Evie.

- Wrobili nas!- krzyknał Carlos. Przytulilismy się do siebie ale nie spadlismy.

- Co na cerbera?- spytałem widząc magiczny most- Czy ty własnie właczyłaś magicznął bariere?

- Nie- oznajmił kierowaca- ten jest od magicznej bariery- oznajmił pilot- Ten od mojego garazu a ten przycisk- nacisnał go a szyba się zasuneła.

- Okej ale ostro- oznajmiła Mal.

- Lubie gościa- dodałem. Dojechaliśmy na miejsce, Jay i carlos wypadli z samochodu a ja westchnołem i wysiadłem po ludzku- Ogarnąć się, pajace- warknołem a oni przestali.

-Ja...tylko sprzątam- podał rękę Carlos'owi- Wstawaj.

-Porządek jest warzny, dlatego to... już zostawcie-odezwała się jakaś baba. Chłopaki wrzucili do smochodu wszystko co mieli w rękach i zamkneli drzwi. Jay zauważył jakąś różową księżnisię i podszedł do niej.

-Siema śliczna jestem...Jay-odparł, a ta się sztucznie zaśmiała.

-Oj coś ci nie wyszło-powiedziałem z rozbawieniem. Mój wzrok skupił się jednak na drugiej dziewczynie, brunetka o błękitnych oczach, zamrugałem była piekna jak bogini. Kiedy popatrzyła w moje oczy poczułem ciepło.

- Carter łeb ci się fajczy- oznajmił Jay a ja ugasiłem ogień- Zapal- powiedział a ja westchnołem- Zero z tobał zabawy.

- Moc Hadesa to nie zabawa, baranie- warknołem a Mal nas szturchneła- Czego?

- Zachowuj się- mrukneła a ja wykręciłem oczami.

Płomienie miłość- NastępcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz