Część 3

12 1 0
                                    

POV; Stella

Wruciłam do pokoju od chłopaków. Carter jest bradzo interesujący, ni karzdy by się odważył mnie podrywać tak otwarcie albo gapić się na mnie. Zaśmiałam się cicho, jest uroczy, przysojny...Pokręciłam głowął nie moge tak o nim mysleć nie znam go. Westchnełam i położyłam się spać obudziłam się słysząc alarm w muzeum. Tak mam wyczulone zmysły zotało mi tak po tacie bo on też tak ma ale się nie przyznaje. Wracając do alarmu był dziwny, bo sam by się włączyl po za tym jest tam starżnik może usterka? Wzruszylam ramionami i połozyłam się spowrotem, rano ogarnięta ruszyłam na stołówke.

- Hej wszystkim- przywitałam się z Dagiem, Lonny i Jane- Jak tam?

- Dobrze a u ciebie?- spytał Dag.

- W pożątku, jak ci poszło z chłopakami?- spytałam a on westchnął.

- Carter chyba się nie polubi z Hanterem- oznajmił a ja się zaśmiałam- A ty jak poradziłś sobie z dziewczynami?

- Calkiem spoko bo nic nie gadały- oznajmiłam- Lonni a jak z idzie ci z dróżynał?

- Ni jak- westchneła- Chce się dostać tak jak ty ale...

- Nie dołaczycie bo jesteście dziewczynami- powiedziałyśmy razem i się zaśmiałysmy.

- Stello słyszałaś wczoraj alarm w muzeum?- spytała Jane tylko oni wiedzał o tym.

- Tak- westchnełam- Coś wiesz?

- Ktoś chciał zabrać różdżke mojej mamy- oznajmiła- ale to podobno usterka.

- Też tak pomyslałam- mruknełam- Spytam taty, Jane choć mamy razem lekcje.

- Widzymy się póxniej- powiedziała Lonny a my jej pomachałyśmy.

- Nie stresuj się- powiedziałam jak szlismy obok potępionych a ona się spieła. Pokręciłam głową, miałyśmy teraz zajęcia z chemii.

- O tutaj jesteście- powiedział nauczyciel- Jane i Stello zaniesiecie to do Dobrej Wrózki?

- A co to jest?

- Zgody na zwolnienie was na koronacje- oznajmiła a ja kiwnelam- Ma teraz zajęcie Wyrównawcze z dobroci.

- Pójdziemy- oznajmiłam i poszłyśmy tam- Spokojnie jestem obok.

- Dobrze- powiedziała. Weszłam jako pierwsza a za mnał Jane.

- Nie przeszkadzamy?- spytałam z uśmiechem.

- Ależ z kond rze, kochanie- oznajmiła- Pamiętacie moją córke Jane?

- Mamo- mrukneła- Zapomniałas podpisać zgody na Koronacje.

- I te też- oznajmiłam i pomachałam Carterowi bo się na mnie patrzył- Wszytko.

- Spoko, mnie tu nie ma- oznajmiła Jane- No to pa- dodała i uciekła a ja wywruciłam oczmi.

- Widzymy się pózniej- oznajmiłam- Carter włosy ci się palał- dodałam a on je zgasił, zniknełam za drzwiami. Wróciłam na lekcje a póxniej szłam do szawki ale mój brat mnie pociagnał na boisko- Ben?

- Pokibicój mi- oznajmiła a ja się zasmiałam. Usiadłam na dole i rozłozyłam ksiazki, aby sie nie zanudzić na ich treningu w sumie to są nabory do dróżyny. Popatrzyłam na Jaya i Cartera byli bardzo dobrze, zgrani i silni...Patrzyłam na cartera on się uśmiechnął a póxniej oddal piłke Jayowi. Pokręciłam głowął i wstałam chwiciłam piłke robąc gwiazde i stanełam na ławce.

- Nieźle- powiedział Carter.

- Chad, łap!- krzyknełam i rzuciłam prosto w jego twarz- Miałes to złapać- podeszłam do niego- Jesteś taki tępy czy udajesz?

- Stella- wstał szybko i schoawał się za Bena- Świetnie wyglądasz dzisiaj, masz mocny rzut. Ben nawet by tego nie złapał.

- Naucz się łapać- oznajmiłam i poklepałam go po ramieniu a on zwiał chowając się za trenera- Pajac- westchnełam z uśmiechem- Nieźle  płomyczku- pósciłam oczko do cartera a on się zasmiał- Nie spal kasku- wróciłam na trybuny i usiadłam spowrotem. Nikt mi nie przeszkadzał a ja spakowałam ksiązki i wróciłam do szawki ale wpadłam po drodze na Hadesa.

- Lecisz na mnie- oznajmił łapiąc mnie a ja westchnełam- Ładny, rzut czemu nie jesteś w dróżynie?

- Bo dziewczyn nie przyjmujał- oznajmiłam- Nieźle się zgrałeś z Jayem i oddaj mój telefon- dodałam a on pokazał.

- Ten?- spytał a ja chciałam go złapać ale wzia rękę do góry- Magiczne słowo.

- Kopne cię w czułe miejsce- oznajmiłam a on się uśmiechnal- Pasuje?

- Bardzo- oznajmił i mi oddał urządzenie- Co zrobiłaś Chadowi, że się ciebie boi?- spytał a ja się uśmiechnełam.

- Bardzo brzytkie rzeczy- oznajmiłam a on się zasmiał- tak poważnie przywaliłam mu i powiedziałam, że jak się zblizy do mnie to mu przefasonuje bóżke tak, że magai Dobrej Wrózki mu nie pomoże.

- Ostro- oznajmił a ja zobaczyłam Lonny- A ty juz mi uciekasz, ptaszyno?

- Ja nie zrywam się z lekcji- oznajmilam- Płomyczku- dodałam a on zapalił włosy- Nie spal niczego.

- Dal ciebie zawsze- oznajmił a ja pokręciłam głował. Minelam go i poszłam do dziewczyny i ruszyłysmy na lekcje.

Płomienie miłość- NastępcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz