Część 12

20 1 0
                                    

POV; Stella

Obudziło mnie otwieranie drzwi więc tam popatrzyłam i zobaczyłam Mal.

- Mal- mruknełam a ona się usmiechneła- Nic ci nie jest?

- Nie a tobie?- spytała a ja wstałam delikatnie aby Carter się nie obudził.

- Żyje- mruknełam.

- Idz spać, ptaszyno- mruknał Carter a ja pogładziłam go po włosach- Mal?

- Już czas- oznjamiła a on wstał- Stell dobrze się czujesz?

- Jak nowo narodzona- oznjamiłam a ona się uśmiechneła. Przytuliłam ja mocno a ona oddała uścisk- Nie znikaj tak więcej.

- Jasne- oznajmiła. Wstałam gotowa, zeszlismy i ruszylismy do portu a chłopcy po chwili wrócili, Podeszłam do Lonny bo na też przyjechała.

- Ciesz, się że jesteś- mruknełam a ona się uśmiechneła- Gotowa?

- Jasne, że tak- oznajmiła. Mal wzieła ruszcze i ruszyliśmy do portu, zobaczyłam Bena na desce i się przeraziłam. Oni go nie zrzucał, prawda? Stałam obok Carera i Lonny oczywiście śpeiwamy, patrzyłam na Harrego wściekła bo on trzymał mojego starszego brata.

- Dawaj różdżke!- krzykneła Uma.

- Dawaj Bena!- krzykneła Mal chyba się na chwile wyłączyłam. Wziełam oddech, a kiedy Uma wypowiedziała zaklęcie nie zadziałało więc walczyliśmy, szło mi nieźle do puki nie trafiłam na Gila.

- Tata, kazał przekazać, że jak z tąd wyjdzie pozbedzie sie twojego taty i zwiąże się z Bellą- oznajmił a ja się uśmiechnełam.

- Przekarze- oznajmiłam i odbiłam jego cios- A ty przekaż twojemu, że Tata wyśle go do piekła.

- Przekarze- oznajmił a ja zabrałam mu szpade- Dziekuje za wlake.

- Ja też- uciekłam mu. Uroczy z niego gosć, miałam już biec do wyjścia ale Harry zagrodził mi droge.

- Gdzie uciekasz, kaczuszko?- spytał a ja zaczełam z nim walczyć- Walczena jak na poczatku- wytrącił mi szpade a ja unikałam jego ciosów do puki nie natrafiłam na jakąś drabine- Nie ma ucieczki.

- A co to?- spytałam a on się odruciła za to ja kopnełam go w brzuch- Stary numer- zaśmiałam się i uciekłam mu ale mnie złapał- Odczep się, wkońcu.

- Teraz to się pobawimy- mruknał i przybliżył mnie do siebie na haku oplut moje pasmo włosów. Szarpałam się ale nie mogłam wydostać się z jego uścisku.

- Harry- warknął Carter i zaczął go atakować oczywiście uważając na mnie- Zostaw Stelle w spokoju.

- Carter- usmiechnął się- Czyli ją kochasz?- spytał i przyłozył mi szpade do szyi- Rzuć, szpade.

- Carter nie rób tego- mruknełam a on zacisnał mocniej dłonie mo moich nadgarstkach a ja jęknełam.

- Stel- westchnął i rzucił mu pod nogi szpade- Wypóść ją.

- Niech pomyśle- zastanowił się a ja nadepnełam mu na noge odrazu mnie póścił- Ty mała...

- Powiedz coś do niej- warknał Carter a ja patrzyłam na jego włosy one sie paliły- A rzuce cię cerberowi.

- Carter, Stello!- popatrzyłam na Carlosa a ja chwyciłam dłoń Cartera i zaczeliśmy uciekać. Wybiegliśmy prawie ostatni i wsiedlismy do limuzyny.

- Carter włosy ci się zapaliły- oznjamiłam a on je zgasiła- ale ty byłeś na wyspie, więc jak?

- Nie wiem- pogładził moją dłoń. Ucałował je a ja  przytuliłam sie do niego- Już, maleńka- pogładził mnie po plecach a ja czułam siarke.

- Podpalisz samochud- zaśmiałam się a on zgasił swoje włosy. Nie wiem co bym bez niego zrobiła- Ben a ty jesteś cały?

- Tak nic mi nie jest- oznajmił a ja odetchnełam z ulgął- Stello tak cię strasznie, przepraszam.

- Za co?- spytałam.

- Nie powinienem cie tam puszczać- oznajmił a ja westchnełam. Byliśmy już przed szkołą odetchnełam ale dorwała mnie Jane.

- Stello wszędzie cię szukałam- oznajmiła- Chodzi o ten...witraż- szepneła- O tak ma wyglondać?- spytała a ja popatrzyłam na zdjęcie i gwizdnełam.

- Kochana to jest nawet lepsze niż sobie wyobrażałam- zonajmiłam- jest gotowy?

- Tak- szepneła- Wszystko dopięte na ostatni gózik.

- Jesteś cudowna- przytuliłam ją- Poradzisz sobie?

- Tak już koniec- usmiechnełam się- Widzimy się później.

- Pa- poszła a ja wzielam jakieś jabułko i usiadłam na altanie. Zaczełam rysować, nie miałam niczego w głowe a tak z nudów. Wszystko co zobaczyłam na wyspie, naszkicowałam jał póxniej jej wnętrze.

- Tutaj jesteś- usłyszałam Cartera- Iskierko, gdzie ty byłaś?

- Gadałam z Jane- oznjamiłam- Carter coś się stało? Chodzi o Mal?

- Co nie- oznajmił a ja odetchnełam. Usiadł obok i chwycił moje dłonie, był spięty a ja pogładziłam kciukiem jednął z jego dłoni- Skoro jesteśmy razem to pomyślałem sobie, że...

- Że...

- Pójdziemy razem na bal- oznajmił a ja się usmiechnełam- Jak nie chcesz to....

- Ale ty jesteś głupi- oznajmiłam i go pocałowałam- Jane, że chce iść z tobał na ten bal, z kim ja będę tańczyć do świtu jak nie z moim płomyczkiem.

- Stell moja iskierko, życia- oznajmił- Ciesz się, że cię zdobyłem.

- Tak, tak- pogładziłam go po policzku- Powal mojego tate na kolana, niech sobie nie myśli, że jesteś nic nie warty.

- Sterio tak mysli?- spytał a ja się uśmiechnełam.

- Przestał po tym jaku mu powiedziałam, że zwieje na wyspe- oznajmiłam a on wybuchnał śmiechem.

- A ja z tobał- szepnał.

Płomienie miłość- NastępcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz