Rozdział 16

4.3K 157 30
                                    

Nicholas

Siedziałem na kanapie w salonie i czytałem Zakochanego kundla moim kuzynkom oraz Larze. Gdyby rano ktoś powiedział mi, że właśnie tak spędzę dzisiejszy dzień, to bym go wyśmiał.

A jednak.

Co jakiś czas zerkałem na dziewczynę, obserwując jej reakcję. Jeszcze nigdy nie widziałem na jej twarzy tylu emocji. Kto by pomyślał, że po zrzuceniu tej skorupy sarkastycznych odzywek i niechęci do świata, tak bardzo będzie przeżywała historię dwóch psów?

Lucy zasnęła już po usłyszeniu pierwszych stronach książki, na co nareszcie odetchnąłem z ulgą.

~Niech tylko Liv i ciotka Nora wrócą do domu...

- Lady pędziła co sił za Trampem, który kluczył uliczkami i przeskakiwał przez...- urwałem, gdy poczułem jak coś uderza o mój bok.

Zaskoczony spojrzałem w prawo na Larę, której głową spoczywała teraz na moim ramieniu. Widocznie miałem jakiś dar, bo Maddie wtulona w dziewczynę również spała.

Uśmiechnąłem się lekko, gdy Lara zmarszczyła nos w niezadowoleniu.

Nawet we śnie coś jej nie pasowało.

Uniosłem rękę i odgarnąłem z jej twarzy zbłąkany kosmyk ciemnych włosów. Kiedy tylko moje palce otarły się o jej policzek zmarszczyła nos jeszcze bardziej, powodując, że mój uśmiech poszerzył się. Dziwnie było widzieć ją w takim wydaniu, śpiąc wyglądała niemal łagodnie.

Moja dłoń zamarła nagle na jej skórze.

~Co ja do cholery wyprawiam?

Przestałem głaskać jej policzek i natychmiast zabrałam rękę.

~Muszę się ogarnąć ~pomyślałem, wzdychając ciężko, a potem oparłem głowę o zagłówek.

Powinienem ją obudzić i pozwolić wrócić do domu.

Cholera, w ogóle nie powinienem namawiać jej do zostania.

Ale z jakiegoś powodu zrobiłem to.

I z tego samego, nieznanego mi powodu, nie zrobiłem teraz nic, oprócz pozwolenia jej na dalsze spanie na moim ramieniu.

***

Lara

Nie wiedziałam, co wybudziło mnie ze snu. Dźwięk samochodu wjeżdżającego na podjazd? Krople deszczu uderzające o szybkę?

Nie miałam pojęcia.

Wiedziałam tylko, że nie byłam w swoim pokoju, a moja głowa wcale nie leżała na poduszce, jak chwilę wcześniej myślałam.

Powoli otworzyłam oczy, rozglądając się dookoła.

~Świetnie- pomyślałam.~ Nadal jestem w salonie Quilów.

Na domiar złego leżałam wtulona w Nicholasa.

Przeklęłam w duchu.

Nie było możliwości, żebym mogła się podnieść.

Chłopak spał, bowiem, opierając policzek na mojej głowie, a Maddeline obejmowała mnie w pasie.

~Nie jest dobrze.

Wzięłam uspokajający wdech, a później najdelikatniej jak umiałam podjęłam próbę wydostania się. Nadal trzymając głowę pod policzkiem Nicholasa, przesunęłam dziewczynkę, tak aby leżała na kanapie, a nie na mnie.

Znieruchomiałam, gdy poruszyła się w pewnym momencie.

~Nie obudź się. Nie obudź się. Nie obudź się...

ImmunitetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz