Minęło już parę godzin, ale impreza ani trochę nie zmierzała ku końcowi. Wszyscy bawili się w najlepsze. Pili, tańczyli, jedli, rozmawiali. Gości było więcej niż byłam w stanie zliczyć. Obserwowałam ich z mojego miejsca na kanapie, jednocześnie, rozmawiając... ze znajomymi.
Chyba mogłam ich tak nazwać.
Co jakiś czas Nicholas zerkał w moją stronę, a wtedy ja udawałam, że tego nie zauważam. Jednak, gdy tylko odwracał wzrok, moje spojrzenie automatycznie kierowały się na niego, nawet jeśli usilnie starałam się to powstrzymać.
- No nie wierzę-mruknął nagle Liam, wpatrując się z niedowierzaniem w swój telefon.- Czuję się oszukany, jak nigdy.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego.
- O czym ty mówisz?- zapytała Olivia, marszcząc brwi.
-Grayson Bloom, znany i szanowany filantrop został oskarżony o działalność w grupie przestępczej. 55-letni mężczyzna miał już od blisko 25 lat przyjmować zlecenia na głowy ważnych osobistości, jak i zwykłych obywateli- przeczytał chłopak.- Myślisz, że kogoś znasz, a on wbija ci nóż prosto w serce. To był mój idol od dzieciństwa...Podziwiałem go, a on mnie tak bezczelnie zdradził.
- Ale ty go nie znałeś- wtrąciła Blair.
- Ale czułem się jakbym znał!- Liam wyrzucił ręce w powietrze.- Zdrada zawsze boli tak samo.
Zacisnęłam dłonie w pięści, by ukryć ich drżenie.
- Dramatyzujesz- mruknęła lekceważąco dziewczyna.
- Sama dramatyzujesz ty...
- Liam, uspokój się. To równie dobrze mogą być pomówienia- przerwał mu Nicholas, wzruszając ramionami.
To było ostatnie, co usłyszałam, bo puls dudniący mi w uszach zagłuszył ich dalszą rozmowę. Zamknęłam oczy, starając się uspokoić.
Wciągałam powietrze nosem, a następnie wypuściłam je ustami.
~Strach nie jest prawdziwy. Jestem bezpieczna~ powtarzałam sobie, dopóki nie poczułam, że moje ciało zaczyna się rozluźniać.
Otworzyłam oczy i zamrugałam parokrotnie, wracając do siebie.
Próbowałam połapać się w rozmowie, którą prowadzili, kiedy nagle telefon leżący na szklanym stoliku, rozświetlił się, ukazując zdjęcie brązowowłosej dziewczyny. Rhysand natychmiast zerwał się z miejsca i sięgnął po urządzenie.
Wydusił z siebie ciche przeprosiny, a potem wyszedł z pokoju. Nicholas pokręcił głową, obserwując przyjaciela i wydawało się, że wymamrotał coś w stylu ,,To się źle skończy." Ale nie byłam pewna.
Nikt nie poświęcił temu zbyt dużej uwagi. Wszyscy zaabsorbowani byli kolejną kłótnią Liama i Blair. Przysłuchiwałam się jej z lekkim uśmiechem.
Kiedy pochyliłam się nad stołem, by wziąć swoją szklankę, zorientowałam się, że jest już pusta. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie było żadnej pełnej butelki. Westchnęłam, a później chwyciłam naczynie i skierowałam się w stronę kuchni. Mijając lekko podpitych już ludzi i bałagan jaki robili, naprawdę nie zazdrościłam Quilom sprzątania.
Gdy weszłam do pomieszczenia z ulgą zauważyłam, że nikogo w nim nie było. Podeszłam do blatu pokrytego sztuczną krwią i pajęczynami, a potem chwyciłam butelkę coli. Nalałam napoju do szklanki, a później wypiłam jej zawartość.
Wtedy poczułam na sobie czyjś wzrok i usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się gwałtownie, napotykając tym samym spojrzenie zielonych oczu Rhysanda.
CZYTASZ
Immunitet
RandomDo małego miasteczka przeprowadza się Lara wraz ze swoim starszym bratem. Nikt nic o nich nie wie, więc szybko stają się niebywałą sensacją, co krzyżuje ich plany wtopienia się w tłum i zaczęcia życia od nowa... ... Jednak każdy człowiek, który chce...