Rozdział 22

2.4K 112 16
                                    

Nicholas

Mama: Przykro mi, ale nie możemy przyjechać. Przekaż Olivii, że trzymamy z ojcem kciuki za jej weekendowy występ i postaramy się przyjechać na święta. A wracając do ważnych spraw, niedługo egzaminy. Radzę Ci się więc...

Westchnąłem, wygaszając ekran. Doskonale wiedziałam, co znajduje się w późniejszej treści tej wiadomości. Zawsze było to samo.

Schowałem telefon do kieszeni spodni od mundurka, a potem chwyciłem plecak i wyszedłem z pokoju. Moje relacje z rodzicami, lekko mówiąc, nie należały do najlepszych. Wywierali na mnie ogromną presją, przez znaczną część mojego życia. Oczekiwali, że pójdę w ich ślady, a to czego ja chciałem, nie za bardzo ich obchodziło. Budzili we mnie wyrzuty sumienia za każdym, gdy zamiast ślęczeć nad książkami, wychodziłem że znajomymi. Właściwie nadal tak było. Tylko od kiedy mieszkaliśmy oddzielne, mogłem zwyczajnie ignorować ich telefony.

Tak naprawdę odetchnąłem z ulgą na wieść o tym, że nie przyjadą. Zanosiłem ich upomnienia i ciągłe wywody, tylko ze względu na Olivię. Jej relacja z rodzicami również nie była łatwa, ale dziewczyna nadal się o nią starała.

Zbiegłem po schodach i od razu skierowałem się do kuchni, gdzie siostra przygotowywała nam drugie śniadanie.

- Co nam dzisiaj zaserwujesz, szefowo kuchni?- zapytałem, opierając się o blat obok niej.

Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Bardzo wykwintne danie.

Uniosłem brew.

-Tak?

Liv skinęła głową.

- Tak. Kanapki.

Kącik moich ust drgnął delikatnie.

- To faktycznie wykwintne- zakpiłem.

- Lepiej mnie nie denerwuj, bo zaraz nic nie dostaniesz- zagroziła, chodź jej głos podszyty był wesołością.

Obserwowałem jak zawija jedzenie w folię jednocześnie, zastanawiając się, jak powiedzieć jej o rodzicach.

W końcu odchrząknąłem, zbierając się w sobie.

- Jesteś gotowa na sobotę?- zapytałem niby od niechcenia.

- Tak, chociaż trochę się stresuję. Nadal nie mogę uwierzyć, że dostałam główną rolę w tym musicalu- uśmiechnąłem się lekko. Ja mogłem. Olivia była naprawdę utalentowana, więc w ogóle mnie to nie dziwiło.- Ale głównie jestem podekscytowana. Nie mogę się już doczekać występu, szczególnie że mama i tata nareszcie zobaczą mnie na scenie i...

Poczułem ukucie w sercu i jeszcze mocniej zacząłem nienawidzić naszych rodziców.

Dlaczego robili jej to za każdym razem?

- Liv...-przerwałem jej łagodnie.

Dziewczyna spojrzała na mnie i chyba wyczytała z mojej twarzy, co chciałem powiedzieć, bo jej uśmiech zaczął blednąć.

- Nie przyjadą, prawda?

Pokręciłem głową.

- Nie- przyznałem, przyglądając się jak radosne iskierki znikają z jej oczu.- Mają kryzysową sytuację w szpitalu, gdyby nie to na pewno...

- W porządku. Rozumiem- wymamrotała, powracając wzrokiem do kanapek.

Zrobiłem krok w przód, a potem zamknąłem ją w objęciach.

- Wiem, że rozumiesz-powiedziałem.- Ale to nie znaczy, że nie może być ci przykro.

Odwzajemniła uścisk, pociągają nosem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: an hour ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ImmunitetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz