Rozdział 19

3.1K 107 26
                                    

Weszłam po schodkach na ganek domu Quilów idealnie o ustalonej godzinie, a potem uniosłam rękę i zapukałam do drzwi.

- Nick, ktoś przyszedł! - usłyszałam głos Olivii.- Otwórz, bo ja nie mam już czasu!

Cofnęłam się o krok i poprawiłam zsuwający mi się z ramienia pasek torebki. Nie miałam w niej za dużo. Tylko dowód tożsamości, telefon, parę drobniaków, notatki i oczywiście moją bordową pomadkę.

Nigdy nie wychodziłam bez niej.

- Gdzie jest moja różowa torebka?!- ponownie dotarły mnie nieco stłumione krzyki Olivii.

- Nie wiem, nie pilnuję twoich torebek- odpowiedź Nicholasa usłyszałam wyraźniej, więc nie zdziwiłam się, gdy zaraz drzwi otworzyły się, a on stanął w progu.

Miał zmierzwione włosy i cierpiętniczy wyraz twarzy.

- Uciekaj- wyszeptał od razu.

-Nick! Pomóż mi szukać!

Chłopak westchnął ciężko i uderzył czołem o drzwi.

- Piekło- zawołał- próżne jest na teraz, a wszystkie diabły zbiegły na nasz okręt!*-mruknął po nosem.

Zaśmiałam się cicho, przechodząc obok niego.

- Nicholasie Quil! Chodź tu natychmiast!

- Mówiłem, żebyśmy umówili się, jak już pójdzie. Nawet nie wiesz, w co nas wpakowałaś- powiedział tak cicho, żebym tylko ja go usłyszała.- Zwykle jak gdzieś wychodzi to zamykam się w pokoju i opuszczam go dopiero pół godziny po jej wyjściu. Tak dla pewności.

- Nie przesadzaj.

- Jeszcze zobaczysz- burknął, pomagając mi zdjąć płaszcz, a później odwiesił go na wieszak.

Nagle coś huknęło.

Spojrzałam pytająco na chłopaka.

- Czy powinniśmy...?

- Zdecydowanie nie.

- Nic mi nie jest!- zawołała Olivia.- Po prostu...Z resztą nie ważne, posprzątam jak wrócę.

Rozległo się trzaśnięcie drzwiami, a chwilę później dziewczyna pojawiła się na schodach.

- Znalazłam tę torebkę, ale ma inny odcień różu niż zapamiętałam. Nadal pasuje?- zapytała, wpatrując się w swój strój, który wybrałyśmy razem poprzedniego dnia.

- Tak- odpowiedział krótko Nicholas.

- Na pewno? Bo mam wrażenie, że...

- Jest 18:02. Liam na pewno już czeka.

Olivia szybko poderwała głowę, słysząc słowa brata.

- Cholera- przeklęła i zbiegła na dół.

Złapała za równo ustawione przy schodach buty i w drodze do wyjścia założyła je na nogi, a następnie wzięła płaszcz, który podał jej Nicholas.

- Dzięki- mruknęła, narzucając go na siebie.- Nie wiem, o której wrócę. Pa Nick, pa Laro.

Otworzyła drzwi i gdy już miała wychodzić zatrzymała się nagle, a potem powoli obróciła głowę w moją stronę.

- Chwila...Co tu robisz?

- Musimy skończyć projekt na literaturę- wyjaśniłam.

Na twarzy dziewczyny pojawił się znaczący uśmiech.

- Zastanawiające, że jesteś w tym domu częściej, gdy mnie nie ma, niż gdy jestem.

Zamrugałam kilkukrotnie nieco zbita z tropu.

ImmunitetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz