Weszłam po schodkach na ganek domu Quilów idealnie o ustalonej godzinie, a potem uniosłam rękę i zapukałam do drzwi.
- Nick, ktoś przyszedł! - usłyszałam głos Olivii.- Otwórz, bo ja nie mam już czasu!
Cofnęłam się o krok i poprawiłam zsuwający mi się z ramienia pasek torebki. Nie miałam w niej za dużo. Tylko dowód tożsamości, telefon, parę drobniaków, notatki i oczywiście moją bordową pomadkę.
Nigdy nie wychodziłam bez niej.
- Gdzie jest moja różowa torebka?!- ponownie dotarły mnie nieco stłumione krzyki Olivii.
- Nie wiem, nie pilnuję twoich torebek- odpowiedź Nicholasa usłyszałam wyraźniej, więc nie zdziwiłam się, gdy zaraz drzwi otworzyły się, a on stanął w progu.
Miał zmierzwione włosy i cierpiętniczy wyraz twarzy.
- Uciekaj- wyszeptał od razu.
-Nick! Pomóż mi szukać!
Chłopak westchnął ciężko i uderzył czołem o drzwi.
- Piekło- zawołał- próżne jest na teraz, a wszystkie diabły zbiegły na nasz okręt!*-mruknął po nosem.
Zaśmiałam się cicho, przechodząc obok niego.
- Nicholasie Quil! Chodź tu natychmiast!
- Mówiłem, żebyśmy umówili się, jak już pójdzie. Nawet nie wiesz, w co nas wpakowałaś- powiedział tak cicho, żebym tylko ja go usłyszała.- Zwykle jak gdzieś wychodzi to zamykam się w pokoju i opuszczam go dopiero pół godziny po jej wyjściu. Tak dla pewności.
- Nie przesadzaj.
- Jeszcze zobaczysz- burknął, pomagając mi zdjąć płaszcz, a później odwiesił go na wieszak.
Nagle coś huknęło.
Spojrzałam pytająco na chłopaka.
- Czy powinniśmy...?
- Zdecydowanie nie.
- Nic mi nie jest!- zawołała Olivia.- Po prostu...Z resztą nie ważne, posprzątam jak wrócę.
Rozległo się trzaśnięcie drzwiami, a chwilę później dziewczyna pojawiła się na schodach.
- Znalazłam tę torebkę, ale ma inny odcień różu niż zapamiętałam. Nadal pasuje?- zapytała, wpatrując się w swój strój, który wybrałyśmy razem poprzedniego dnia.
- Tak- odpowiedział krótko Nicholas.
- Na pewno? Bo mam wrażenie, że...
- Jest 18:02. Liam na pewno już czeka.
Olivia szybko poderwała głowę, słysząc słowa brata.
- Cholera- przeklęła i zbiegła na dół.
Złapała za równo ustawione przy schodach buty i w drodze do wyjścia założyła je na nogi, a następnie wzięła płaszcz, który podał jej Nicholas.
- Dzięki- mruknęła, narzucając go na siebie.- Nie wiem, o której wrócę. Pa Nick, pa Laro.
Otworzyła drzwi i gdy już miała wychodzić zatrzymała się nagle, a potem powoli obróciła głowę w moją stronę.
- Chwila...Co tu robisz?
- Musimy skończyć projekt na literaturę- wyjaśniłam.
Na twarzy dziewczyny pojawił się znaczący uśmiech.
- Zastanawiające, że jesteś w tym domu częściej, gdy mnie nie ma, niż gdy jestem.
Zamrugałam kilkukrotnie nieco zbita z tropu.

CZYTASZ
Immunitet
RandomDo małego miasteczka przeprowadza się Lara wraz ze swoim starszym bratem. Nikt nic o nich nie wie, więc szybko stają się niebywałą sensacją, co krzyżuje ich plany wtopienia się w tłum i zaczęcia życia od nowa... ... Jednak każdy człowiek, który chce...