Rozdział 2

6.1K 169 32
                                    

Dalsza część dnia przebiegła bez większych komplikacji. Po tym jak znalazłam bibliotekę, przesiadywałam w niej na każdej przerwie. Już dawno odkryłam, że książki są ciekawszymi kompanami niż ludzie. Nawet wciągnęłam się w jedną tak bardzo, że postanowiłam opuścić przerwę obiadową na rzecz skończenia jej.

Mimo niezbyt ciężkiego dnia poczułam ulgę, gdy zadzwonił ostatni dzwonek.

Dzieliło mnie już tylko kilka metrów od wyjścia z terenu szkoły, kiedy nagle zmaterializowała się przede mną blondwłosa dziewczyna. Od razu ją poznałam, chodziła ze mną na hiszpański. Siedziała przy ścianie w drugiej ławce od końca razem z jakąś brunetką.

- Hej- przywitała się z tak szerokim uśmiechem, że zaczęłam zastanawiać się, czy nic jej nie dolega.

- Hej?

- Mam na imię Olivia- przedstawiła się wyciągając w moją stronę rękę, którą po chwili uścisnęłam.- Dla przyjaciół Liv. Chodzimy razem na hiszpański. Widziałam, że rozmawiałaś z Mattem. Dobrze, że go spławiłaś, to straszny dupek, zaliczył już chyba połowę szkoły... A tak w ogóle bardzo dobrze mówisz po hiszpańsku. Jesteś może z Hiszpanii?- wszystko to powiedziała na jednym wdechu, nadal potrząsając moją dłonią. Nawet nie dała mi szansy odpowiedzieć na pytanie, bo znowu zaczęła swój monolog.- Nie wyglądasz na Hiszpankę, jesteś ładniejsza od Jessie, a ona jest z Hiszpanii. Chyba, że ty też jesteś, przecież w Hiszpanii też mogą być brzydsi i ładniejszy ludzie...

- Nie, nie jestem z Hiszpanii- udało mi się jakoś wtrącić.

- To w takim razie skąd? Bo słyszałam już wiele wersji tego skąd pochodzisz i czemu się tu przeniosłaś. Ludzie są bardzo wścibscy. A właśnie jeżeli byś chciała mogłabym pokazać ci miasto i zapoznać cię z moimi przyjaciółmi. Są bardzo fajni i mili, no może nie mój brat bliźniak, ale jego chyba nie będę zaliczała do moim przyjaciół. On po prostu... jest i koniec.

Patrzyłam na nią osłupiała, próbując przyswoić wszystko to, co mi powiedziała, ale mój mózg chyba się zawiesił. Mówiła bardzo szybko.

Spojrzałam na swoją rękę, która nadal uwięziona była w jej uścisku. Dziewczyna chyba dopiero teraz zorientowała się, że w dalszym ciągu jej nie puściła.

- Oj przepraszam... Wszyscy mi mówią, że za dużo gadam i jestem zbyt energiczna, więc staram się nad tym pracować, ale jak wpadnę w słowotok albo, gdy się czymś za bardzo ekscytuję to ciężko mi się zatrzymać.

- Nic się nie stało...- odparłam, posyłając jej zdawkowy uśmiech.- A teraz wybacz, ale muszę już iść...Mój brat właśnie po mnie przyjechał- rzuciłam, widząc samochód Aarona i pośpiesznie wyminęłam Olivię.

- Oh...jasne. To do zobaczenia jutro!- krzyknęła za mną, gdy ja byłam już w połowie drogi do wolności.

Prędko otworzyłam drzwi i wsiadłam do auta.

- Nowa koleżanka?- zapytał mężczyzna.

- Nie- odpowiedziałam natychmiast, zapinając pasy.

Aaron posłał mi przeciągłe spojrzenie.

- Wiesz, ja myślę, że było by dobrze, gdybyś znalazła jakąś przyjaciółkę. Pomogłaby ci się zaadaptować i w ogóle.

- Ja już mam przyjaciółkę... Miałam.- poprawiłam się, ignorując, kolejne spojrzenie mężczyzny.- I nie zamierzam szukać nowej. Niedługo i tak nas już tu nie będzie, więc zaprzyjaźnianie się z kimkolwiek uważam za niepotrzebne.

Potem odwróciłam się w stronę okna, dając mu do zrozumienia, że zakończyłam rozmowę.

Dalsza część podróży upłynęła w ciszy.

ImmunitetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz