ROZDZIAŁ 9

270 20 3
                                    

Nie wiem czy to był dobry pomysł bym się zgadzała. Ale coś mnie pchało do napisania tego. 

Schodziłam właśnie po schodach patrząc w telefon. To był zły pomysł, krzyknęłam gdy poczułam jak moja noga leci do przodu a cała ja się wywalam do tyłu. Zleciałam z tych dużych, walonych schodów. Pierwszy raz zleciałam z jebanych schodów. 

-Nic ci nie jest panienko?-Podeszła do mnie Elizabeth.

-Prosiłam, by pani na mnie tak nie mówiła. Nic mi nie jest.-Oznajmiłam wstając z pomocą kobiety.

-Tak przepraszam, lecz twoja mama słyszy.-Tym razem wyszeptała a ja od razu spojrzałam na mamę. Uśmiechnęłam się a ta pokiwała głową z niedowierzaniem. - Co zjesz na śniadanie? 

-Nie ja dziś podziękuje, zjem z koleżankami na mieście przed szkołą, dlatego muszę się już zbierać. 

Tak naprawdę nie byłam z nikim umówiona, lecz po prostu nie chciałam na razie jeść. Wyszłam z domu i wsiadłam do swojego auta. Mark dziś nie przyszedł do pracy z powodów choroby, ale mi to nie przeszkadzało. 

Wyjechałam z posesji i ruszyłam w stronę szkoły. Miałam jeszcze sporo czasu, więc podjechałam pod sklepu. Wysiadłam z pojazdu, i poszłam na dział z napojami. Wzięłam wodę a następnie przy kasie po prosiłam o papierosy. Nie wiedziałam, czy pani mi sprzeda. 

Spojrzała na mnie jak bym miała może z dwanaście lat. Westchnęła kiwając głową i wyciągając rękę po paczkę papierosów. 

Wyszłam ze sklepu, i wyciągnęłam paczkę fajek. Wzięłam jedną i wsadziłam sobie ją pomiędzy wargi. Gdy już ją zapaliłam i się zaciągnęłam obok mnie odezwał się męski znany mi głos.

-No co to za aniołek jeśli pali.-Tristan się uśmiechał do mnie. Nawet jak zmarszczyłam brwi, nie zszedł mu z twarzy. 

-Śledzisz mnie?-Zapytałam odwracając się w jego stronę.-Wiem, że się zgodziłam ale chyba mogę być sama co nie?

-Owszem, ale musimy pogadać.-Zaczął a ja się ponownie zaciągnęłam.

-Wiesz  nie mam humoru, baba od chemii wstawiła mi pizdę a na dodatek boli mnie głowa.-Nie miałam ochoty z nikim gadać. Najlepiej bym została dziś w domu. 

-To ważne.

-Fajnie ale poczeka muszę jechać do szkoły.- Ruszyłam w stronę auta ale zatrzymałam się gdy chłopak lekko podniósł głos.

-Madiosn kurwa, poczekaj serio to ważne.-Zaczął i usłyszałam jak rusza w moją stronę, więc odwróciłam się gwałtownie na pięcie i spojrzałam na twarz.

-Słuchaj Tristan, zgodziłam się dlatego by Alison mi nie pisała, bym się zgodziła bo  ci niby na tym zależy i mają dość twojego gadania.-Zaczęłam oddychać trochę ciężej.- Więc daj mi spokój, nie zgadzałam się na jakiś kontakt lub przyjaźń.

Odwróciłam się, ale zrobiło mi się słabiej. Złapałam się za klatkę piersiową, i lekko pochyliłam się do przodu. Nie mogłam unormować mojego oddechu. Przez moje ciało przeszły dreszcze w momencie kiedy poczułam jego dłonie, jedną na plecach a drugą na mojej ręce. 

-Madison, co jest?-Zapytał, było słychać lekkie przerażenie w jego głosie.

Chwile później po prostu widziałam ciemność.

~**~

Obudziłam się, i od razu poczułam mocny ból głowy. Rozciągnęłam się ponieważ leżałam na łóżku. Otworzyłam powoli powieki i na początku nie zwróciłam uwagi, ale gdy zobaczyłam, że to nie mój pokój od razu usiadłam.

Usłyszałam czyjeś śmiechy. Podniosłam się z łóżka i skierowałam do drzwi. Otworzyłam się a za nimi stał odwrócony tyłem Charlie, który gdy odwrócił się w moją stronę, przestraszył się i lekko krzyknął.

-Bez przesady, jeszcze taka straszna nie jestem.-Powiedziałam.

-Tak ale myślałem, że drzwi do pokoju są zamknięte.-Tłumaczył a Alison i Cameron zaczęli się śmiać. 

-Powie mi co ja tu kurwa robię?-Zapytałam.-I co się stało.

Nikt nic nie odpowiedział a spojrzeli na Tristana. Stał oparty o blat kuchenny i wywiercał w moim ciele dziurę. 

-Sam nie wiem, zaczęłaś kaszleć a później straciłaś przytomność, chciałem zadzwonić nie wiem po twoją mamę czy coś ale masz telefon zablokowany.

-To taki człowiek jak ty nie umie odblokować telefonu, dziwne.-Podeszłam do niego i wzięłam telefon, który trzymał w ręce. 

Spojrzałam czy dostałam jakieś wiadomości. Nic. To dobrze, ale w momencie, w którym chciałam schować telefon on zaczął dzwonić. Każdy ucichł i na mnie spojrzał a ja zauważyłam na wyświetlaczu, że dzwoni Luca. Odebrałam komórkę i przyłożyłam go do ucha.

-Myszko, porozmawiamy?

-Luca mówiłam ci, że z nami koniec.-Zaczęłam zamykając powieki. Mogłam iść do pokoju ale nie chciałam. 

-Ej daj na głośno mówiący.-Powiedziała Alison a ja na nią spojrzałam. Złożyła ręce jak do modlitwy więc przewróciłam oczami i położyłam telefon na blat i się oparłam o niego lekko wypinając dupę w stronę bruneta. Nie było to planowane jakoś tak wyszło.

-Ale nie powiedziałaś dlaczego, coś zrobiłem czy coś?-Zapytał Luca.

-Nie, nie nic nie zrobiłeś ale nie chcę być w związku na odległość.-Tłumaczyłam bawiąc się palcami. 

-To po co się wyprowadzałaś?-Zapytał a ja spojrzałam na Camerona, który się cicho zaśmiał.-Ktoś z tobą jest? Zamieniłaś mnie na gorszy model prawda?

-Co nie, raczej tak, boże nie kurwa.-Powiedział a każdy się zaśmiał.-Słuchaj Cameron to kolega ale nie jesteśmy sami są tu też inni. 

-Czyli pewnie ty sama a reszta chłopaków tak?-Znów zapytał Luca, słyszałam jak trochę jest wkurwiony. Na to pytanie Cameron znów nie wytrzymał i ponownie się zaśmiał ale głośniej.

-Nie jest tu jeszcze jedna dziewczyna.-Powiedziałam. Już miałam dość tej rozmowy. 

-Dobra nie ważne ufam ci.-Przewróciłam oczami. -Kiedy wrócisz do Chicago? Może się spotkamy co o tym myślisz.

-Słuchaj, powiedziałam ci, że z nami koniec czego ty kurwa nie rozumiesz. Potrzebujesz aparatu słuchowego czy czego kurwa?

-Seksu.-Powiedział a ja aż przymknęłam powieki, a tym razem zaśmiała się Alison.

-To nie wiem, jak podczas naszego związku znalazłeś sobie dwie inne laski to teraz też znajdziesz. Muszę kończyć.

-Nie poczekaj. Proszę spróbujmy od nowa. 

-Nie on naprawdę jest głuchy.-Tym razem odezwał się Tristan. Spojrzałam na niego a Lucas ucichł. Chłopak podszedł i również oparł się o blat.- Słuchaj stary gdybym był gejem to może bym się zgodził ale nie jestem tobą zainteresowany. 

-Madison kto to?-Zapytał mnie mój były. 

-Kot w butach.-Powiedział Brunet.- Jeśli nie rozumiesz, że Madi nie chcę z tobą być to jaki robisz problem.- Tristan się rozłączył, a pozostali zaczęli się śmiać. Nie patrzyłam na chłopaka ale poczułam jego oddech na moim uchu.-Wystarczyło powiedzieć, bym pomógł zamiast wypinać do mnie dupę.

Madi.

_________________________


PATRONACI:
(TIK TOK)

@ lencix_ksiazkara
@ books_with_nina_
@ .emisia.books
@ bookswith_julia
@ books.by.filip

JAK WAM SIĘ PODOBA.

Tik TOK :ksiazki.lov_v2
IG: weraksiazki

ZAŁOŻYŁAM INSTAGRAMA WIĘC MOŻNA WCHODZIĆ.

NIE ZAPOMNIJCIE O GWIAZDKI. ☆--------->★

BUZIACZKI 😘😘😘

My dream is youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz