VI

53 4 3
                                    

Pov: Dwayne

- Oj co to to nie, Harry NIE MOŻE się dowiedzieć, dla jego dobra poprostu nie. Ja na jej miejscu nie łudziłbym się że on w to uwieży bez testu DNA. Jak ktoś się ma o tym dowiedzieć prucz osób co wiedzą teraz to Franklin ale nie Harry.

Dw- Niema tekiej opcji.

Shi- Czemu? Powiedziała ze złością

Dw- On w to za Chiny nie uwieży. Co? Pójdziesz do niego i powiesz "Chej Harry jestem twoją siostrą, teraz się kochajmy i uwielbiajmy bo jesteśmy rodzeństwem"?

Shi- Po pierwsze to MY tam pójdziemy, a po drugie to tak właśnie zrobie.

Dw- Ta, on bez testu DNA nie uwieży.

Shi- To go zrobie. Powiedziała ze złością a włosy były granatowe, nie zwróciłem na to uwagi przez emocje i to był błąd.

Dw- Japierdole powiedziałem przez zaciśnięte zemby a ten kundel zaczął na mnie szczekać i warczeć.

Dw- ZAMKNIJ SIĘ! Kopłem psa a on zapiszczał, Shea zrobiła się brązowa a jej włosy czarne.

Shi- Zaczęła do mnie celować i mówić demonicznym głosem- Wyjdź.

Dw- Chyba mnie nie zastrzelisz? Przecież wiesz że to było pod wpływem emocji. Mówiłem już zdesperowany

Shi- Wyjdź albo będę musiała cię zastrzelić... Jej oczy zrobiły się białe

Iv- Wkońcu udało mi się wyjść. Ale co do ciebie, kopnąłeś Mari... co ja powinnam teraz z tobą zrobić? Kazać żreć potłuczone szkło? Albo strzelać ci w brzuch? Lub poprostu torturować? Wybierz sobie. Podeszła do psa żeby spraedzić czy żyje Możemy odłączyć tortury bo naszczęście oddycha.

Dw- Myślę że najleprzą karą dla mnie będzie niezrobienie niczego. Będę miał wyżuty sumienia i wkońcu sam sobie coś zrobie.

- Szczerze to mam w dupie tego psa i poprosztu chciałem ją przechytrzyć ale ona jagby czytała mi w myślach, była odemnje mondrzejsza.

Iv- O nie nie, ja wiem co ty chcesz zrobić, ale mnie nie nabierzesz. Strzeliła mi w brzuch 2 razy poczym wszedł Pain.

Dw- Skuliłem się i jęknąłem z bulu Yh...

Pai- spojrzał na mnie a potem na przerażoną Shea'e - Co tu się do cholery stało?!

- Shi jak na zawołanie zrobiła się biała i ze łzami w oczach podbiegła do Roberta, i go przytuliła a on jej odziwo nie odepchnął.

Pai- Spojrzał w stronę psa- Kopnął ją?

Shi- Yhm... Zdziwiłem się że odrazu wiedział o co jej chodzi

Pai- I pojawiła się Ivy? Shi przytaknęła- Zaraz z nim pogadam, a co do Ivy to tak nie może być, to jest niebezpieczne dla wszystkich. Osh wieź ją stąd.

Osh- Już biore, choć. Poprostu wyszli.

Pai- Dwayne.

Dw- Rany zaczęły się już goić więc wstałem Co?

Pai- Nigdy już nie dotykaj tego psa.

Dw- Wole nie.

Pai- Ja mówię poważnie, ona traktuję ją jak członka rodziny bo ma tylko ją. Podszedł do Mari i ją obmacał w niektórych miejscach- Będzie żyła, żebro się już zrosło a oragang wróciły do normy.

Dw- Szybko coś.

Pai- Bo Shea jej wstrzyknęła Nano żeby przeżyła dłużej.

- Pain wstał i podszedł do drzwi- Choć trzeba powiedzieć Shi że Mari będzie żyła.

Dw- Przecież ona mnie zabije.

Pai- Nie zabije jak ja będę obok.

Każdy koniec ma dwa kije, a kto umarł ten nie żyje. Wyczekujcie następnego rozdziało bo mam pomysł już a jak już wiadomo to ja mam debilne pomysły 🤗 oj będzie się działo 😈. Dzisiaj macie dla rekompensaty dłuższy rozdiał pozdrawiam

Tajemnice Braci Hill (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz