XII

46 1 9
                                    

Pov: Shea

- Muszę się z tym wrzystkim przespać. Tu Harry, tu misja od Raxa, tu to, tu tamto. Ale nie mogę niegdzie wyjechać bo mam firmę, psa, "hlopa", brata i huj wie co jeszcze, poprostu pujdę spać.

----1 dzień później----

- Ale mnie łeb boli kurwa a dopiero żem wstał zawsze boli tak jak dotykam czegoś zadługo co nie jest moje. Bo ja mam taki "efekt uboczny" bo czasami przydatny, a taki dar mam że jestem wstanie z własnej woli albo jak zadługo trzymam to jestem wstanie dowiedzieć się czy dana osoba żyje a jak nie żyje to mogę z nią się po£ączyć w za$wiatach (ja jestem pierdolnienta kurwa) i chyba coś mi leży na łużku bo czuje się gożej niż jak mam kaca. Rozejrzałam się po łużku z zaspanymi oczami i zobaczyłam tam czapkę jakąś taką kurwa czarną.

Shi- Co jest kurwa... Przecież Ella tu sprzątała- wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni i się rozejrzałam- Ella... Powiedziałam zaspanym głosem ubrana w błękitny kardigan, krudkie biało-fioletowe spodenki i biały podkoszulek.

El- O jezu jedyny, bardzo cię przepraszam ale pan Dwayne kazał mi to przekazać i spytać czy mogła byś znaleźć Logana (Lokalizacje też kurwa jak żyje potrafi znaleźć) i sprawdzić czy wogóle żyje.

Shi- Sprawdzę później bo przez to że całą noc na tym leżałam to mnie teraz głowa boli- położyłam czapkę na stole i wzięłam sobie super mega duper ultra przeciw bulową tabletkę bo tałeb mi żyć nie daje.

El- Naprawdę bardzo jeszcze raz przepraszam, idę teraz do łazienki posprzątać.

Shi- Dzięki i nic się nie stało- Powiedziałam przełykając jednocześnie tabletke. Ella chyba już nie słyszała tego że nic się nie stało bo poszła już do składzika. Zrobiłam sobie mięte i wzięłam z lodówki dwa batony proteinowe. Poczłapałam do lasu w ogrodzie (duży plac ma to może sobie mieć w nim las) i poszłam w głomb na taką małą łączkę gdzie był tak już tak stary stolik i dwie ławki które są już po części zielone a nie białe ale moim zdaniem dodaje to uroku bo to nie jest takie oczo-jebne tylko fajne stłumione. Usiadłam sobie na tej ławeczce i słuchałam ptaków a dookoła pełno kolorowych kwiatów które kwitną mi tu cały rok i nigdy kurwa nie więdną a na tej pierdolonej łączce jest cały rok jebane kurwa 15-18 stopni nawet w zimę a jak poza nią jest 48, a tak jest dzisiaj, to tu jest 18. Za ten klimat kocham to miejsce i wie o nim garstka osób więc mogę tu sobie spokojnie siedzieć wiedząc że nic i nikt mi nie przeszkodzi, ale oczywiście kurwa nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.

Rx- Cześć- Jebana kurwa paruwa musiał przyleźć i mi zjebać ten miły dzień na łączce z pszczułkami bo wszystko ucichło jak ten debil przylazł.

Shi- Siadaj, powiem ci coś- Usiadł na przeciwko mnie i ściągnął okulary co było dość nie spotykane w jego przypadku, ale dzięki temu mugłam mu popatrzeć głęboko w oczy- Dziękuję.

Rx- Źrenice mu się rozszerzyły patrząc na mnie pytająco a usta otwarły- Że co?

Shi- Dziękuję- Powtórzyłam

Rx- Czekaj, czekaj, czskaj, czekaj, ja próbowałem cię zabić i się ciebie pozbyć, a ty mi dziękujesz?

Shi- Tak.

Rx- Nie wierzę w to- oparł się i popatrzał w niebo po czym westchnął- Dlaczego mi dziękujesz?- Powiedział już spokojniej poatrząc na mnie.

Shi- Dlatego że uświadomiłeś mnie że jestem wstanie kontrolować Ivy bo wtedy mi się udało zrobić tak że nie wyszła.

Rx- Ty jesteś psychiczna, i za to cię właśnie tak lubię.

Shi- No widzisz- Szybko wstałam, ściągłam kardigan który położyłam na stole obok cherbaty i wybiegłam boso na środek łąki- BO TRZEBA CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM KURWA I ZAWSZE SZUKAĆ PLUSÓW A NIE WIDZIEĆ TYLKO JEBANE MINUSY!- Popatrzałam i widziałam że patrzy na mnie jak na jakąś psychpatkę- A ty co się tak kurwa gapisz choć tu i połóż się obok mnie- powiedziałam to jednocześnie kładąc się na trawie. On tylko podszedł popatrzała na mnie i się UŚMIECHNĄŁ, widać było że tego nie robi bo bardziej wyglądało to jam jakiś pojebany grymas niż uśmiech ale położył się po przeciwnej stronie i stykaliśmy się głowami. On miał gowę położone na rękach a ja leżałam prosto.
Leżeliźmy tak już dobre 15min a ja nagle wstałam, a że mam w głowie istne radio więc odpaliłam sobie jakąś piosenkę (padło akurat na "Na chwilę" Grzgorz Hyży) i zaczęłam tańczyć a Raxon podszedł do mnie i stanął przeciwko mnie przez co ja się zatrzymałam i popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. I on nagle mnie pocałował w policzek i mnie przytulił, a to że jestem kurwa o połowę mniejsza od niego to położył mi głowę na na mojej.
(Wiem że dla niekturych to fuj itd. Ale dla mnie Raxon i Shea to ship forever przez co chyba nie będzie dw x shi. Ale mam nadzieję że czytacie to dla fabuły a nie dla tytułu)

Rx- Dziękuję- Co?

Shi- Za co?

Rx- Za to że pokazałaś mi że potrafię dażyć jeszcze jakieś ciepłe uczucia do kogokolwiek. Przy innych dalej będę zimny i bezuczuciowy a przy tobie potrafię się nawet kurwa uśmiechnąć rozumiesz? UŚMIECHNĄĆ, gdzie ostatnio uśmiechałem się jak byłem niemowlakiem. Atak wogóle to, bardzo cię lubię wiesz?

Shi- Wiem- odpowiedziałam dalej go przytulając.

Po je ba ne to zamało powiedziane kur bo raxon znalazł wkońcu szczęście w życiu i się UŚMIECHNĄŁ nie sakrastycznie. Cud poprostu cud w betlejem kurwa. Ta kobieta potrafi zdziałać cuda. I pamiękajcie że zawsze trzeba szukać plusów w momencie gdzie widzicie same minusy i nigdy się nie poddawać❤❤❤

Tajemnice Braci Hill (Część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz